absolwent energetyki absolwent energetyki
168
BLOG

Silva rerum-energetyka

absolwent energetyki absolwent energetyki Gospodarka Obserwuj notkę 3
O dojrzewaniu, ciastku, chińskim rabusiu i kilku innych (energetycznych) kwestiach

Ostatni tydzień minął w obszarze energetyki bez spektakularnych wydarzeń na arenie europejskiej.

Z kolei po petardach niedzieli wielkanocnej energetyka krajowa przywitała nas fajerwerkami na cześć elektrowni atomowych.

W kraju, w którym na poważnie musimy zastanawiać się jak utrzymać w ruchu jedyny reaktor doświadczalny o naszą uwagę konkurowały informacje dwóch zespołów współzawodniczących w realizacji dwóch niepowiązanych ze sobą projektów „dużych” elektrowni.

Pieprzyku emocji dodaje fakt, że w jeden z uczestników konsorcjum państwowo-prywatnego firma PGE, nie dalej jak dwa lata temu pozbyła się, na rzecz Skarbu Państwa, pierwszego projektu państwowej elektrowni atomowej na Pomorzu.

Przy takiej zmienności realizowanych strategii rozwoju nie dziwią też kolejne projekty małych bloków atomowych ogłaszane „na wyścigi” przez KGHM i Orlen, nawet jeśli planowana do wykorzystania w tych projektach technologia SMR nie ma do tej pory na świecie żadnej komercyjnej realizacji.

Ogłaszanie naszych kolejnych zamierzeń atomowych zbiegło się w czasie z faktycznie zrealizowanymi decyzjami o likwidacji ostatnich pracujących bloków jądrowych u naszego zachodniego sąsiada.

Podobnie jak cześć branżowych komentatorów możemy sobie dworować z antyatomowej polityki Niemiec, które wyłączyły swoje ostatnie trzy bloki atomowe, nie zważając na fakt, że kryzys energetyczny daleki jest od zakończenia. Ale  nawet jeśli byłaby to tylko  czysta głupota to możemy być pewni podjęcia działań ją racjonalizujących. I to tak na użytek wewnętrzny jak też w celu przekonania np. swoich sąsiadów.

Pozostawiając na boku temat rozwoju polskiej energetyki jądrowej, który będzie jeszcze wracał wielokrotnie przyszłości spróbujmy spojrzeć na kilka innych, wartych odnotowania wydarzeń, które wydarzyły się ostatnio w energetycznym „lesie rzeczy”.

Transformacja energetyczna- czas dojrzewania

Zajmując się od lat energetyką nie można przestać zazdrościć Anglosasom. Chociaż mają przed sobą bardzo podobne lub wręcz identyczne wyzwania klimatyczno-energetyczne to, popełniając wiele błędów i ciągle korygując kierunki działań, mogą to robić w pełni posiłkując się swoim własnym rozumem i doświadczeniem.

Zasadniczo biegną w tym samym kierunku co, kraje Unii Europejskiej, jednak mogą pokonywać ten tor przeszkód z pewną swobodą niedostępną nam uprawiającym od wielu lat bieg w workach zwielokratniających się i zacieśniających się regulacji unijnych. A tylko młodszym przypomnę, że popularny kiedyś na wszelkich obozach i koloniach bieg w workach to nie tylko wyścig, ale także okazja do niekończących się żartów i kpin z upadających.

Ale wracając do poważnych zawodów …

W ostatnich dniach został opublikowany kolejny, trzynasty już, sygnowany przez JP Morgan, raport energetyczny autorstwa Michaela Cembalesta , szefa działu Strategii rynkowej i inwestycyjnej JP Morgan Asset &Wealth Management.

W materiale wskazane najważniejsze wydarzenia energetyczne ubiegłego roku, ale także na najważniejsze ich skutki i zauważalne trendy.

Zainteresowanych specjalistów odsyłam do obszernego materiału źródłowego (tutaj link), a tutaj chciałbym zwrócić uwagę tylko na kilka wybranych kwestii.

1) W raporcie stwierdzono, że:

a. Rozwój „czystych technologii” wyprzedził już inwestycje w paliwa kopalne i to zanim zostały wdrożone odpowiednie polityki tak po stronie amerykańskiej jak też europejskiej

b. W roku 2021 produkcja energii z fotowoltaiki i wiatru po raz pierwszy wyprzedziła produkcję z atomu

c. Nawet najbardziej konserwatywne prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej zakładają szczyt zapotrzebowania na paliwa kopalne w bieżącej dekadzie

d. Na najbliższe 5 lat planowane jest powstanie ok. 2500 GW mocy odnawialnych co będzie równe ich przyrostowi w ostatnich 20 latach

e. Projekty hybrydowe obejmujące generację fotowoltaiczną i magazyny energii stają się bardziej konkurencyjne od gazowych elektrowni szczytowych

f. Przyrost mocy odnawialnych w Chinach, w roku 2022, był równy sumarycznym inwestycjom w USA, Europie, Ameryce Łacińskiej i Południowo-Wschodniej Azji. Jednocześnie jednak w 2022 roku Chiny podjęły decyzje inwestycyjne dla 106 GW nowych mocy węglowych. Jest to liczba największa od 7 lat i jednocześnie równa ilości sumie likwidacji mocy węglowych w Europie i USA w okresie ostatnich 5 lat

2) Stwierdzono także , że mimo szybkiego rozwoju odnawialnych źródeł energii, udział paliw kopalnych w światowym zużyciu obniżył się, w okresie od 2005 roku tylko o 5% do poziomu 80%.

3) Ze względu na uzależnienie produkcji od zjawisk pogodowych przy każdym wzroście mocy wiatrowych i fotowoltaicznych o 100MW możliwe jest odstawienie tylko od 10 MW do 30 MW mocy w elektrowniach gazowych (w zależności od konkretnego systemy energetycznego). Jednocześnie poziom zastępowalności mocy gazowych (stabilnych) maleje wraz ze wzrostem udziału OZE. Analizy przeprowadzone dla potrzeb operatora systemu energetycznego w Teksasie wskazują, że koszt systemu opartego na fotowoltaice, wietrze i magazynach energii byłby 2 razy wyższy od systemu opartego na energetyce gazowej. Wg autorów koszt ten byłby jeszcze wyższy w przypadku energetyki niemieckiej.

4) Jeśli chodzi o wskazywaną jako kierunek rozwoju w Europie technologię wychwytywania i składowania dwutlenku węgla raport wskazuje, że tylko połowa z realizowanych ostatnio projektów zakresie wychwytywania dwutlenku węgla osiąga założone cele redukcji. W efekcie, wg raportu można oczekiwać, że tylko 1,5-2% emisji dwutlenku węgla w Europie i USA będzie podlegać wychwytowi i składowaniu w roku 2030. Największe szanse na zastosowanie tej technologii mają niektóre branże przemysłu chemicznego bardzo wysoką koncentracją CO2 w gazach wylotowych, sięgającym ponad > 90% co bardzo obniża koszty wychwytywania. Niestety koncentracja CO2 w gazach wylotowych u największych amerykańskich emitentów CO2, czyli elektrowni węglowych i gazowych nie przekracza 15% co przekłada się na znaczne zwiększenie kosztów samego procesu.

5) W zakresie energetyki atomowej raport JP Morgan prezentuje następujące liczby:

a. Obecnie w USA budowane są dwia pełnoskalowe bloki jądrowe

b. 34 bloki jądrowe są obecnie budowane w Chinach, Korei, Rosji Indiach i Turcji

c. W przypadku budowanego od 2007 roku bloku we Flamanville pierwotny budżet został już przekroczony pięciokrotnie; obecnie planuje się oddanie bloku do użytku w roku 2024

6) W przypadku nowej technologii małych elektrowni w technologii SMR firmy Nuscale rozważanej do zastosowania w Polsce) nakłady jednostkowe mocy szacowane są na poziomie 20 000 USD na 1 KW mocy zainstalowanej, czyli więcej niż w przypadku budowanych obecnie dwóch bloków pełnoskalowych, gdzie ten wskaźnik wynosi ok. 13 500 USD na 1 KW mocy. Podnoszony jest też problem większej, niż w przypadku dużych reaktorów, ilości odpadów radioaktywnych na jednostkę produkcji.

Raport JP Morgan próbuje także przedstawić pewne podsumowania.

Po pierwsze wobec obecnego znaczenia paliw kopalnych uważa się, że pozbawiane tego sektora możliwości inwestycyjnych nie przyczyni się do przyspieszenia inwestycji w energetykę odnawialna, ale będzie tworzyć zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego. W zakresie bezpieczeństwa energetycznego szczególne zagrożenie dotyczyć ma Europy, która wg raportu w sposób niewłaściwy zarządza swoimi zasobami energetycznymi w okresie transformacji.

Zasoby ropy i gazu będą potrzebne jeszcze prze wiele lat!

M. Cembalesta zwraca także uwagę, że większość prognoz zapowiadających przełomowe zmiany w zakresie ograniczenia zużycia paliw kopalnych lokują moment tych zmian na lata 2035, 2040 lub nawet później. W tym kontekście warto wziąć pod uwagę poziom sprawdzalności prognoz długoterminowych choćby w kontekście skutków wydarzeń jakie dotknęły świat w okresie ostatnich trzech lat.

W tej sytuacji autor za przedwczesne uważa oparcie planów rozwoju energetyki na źródłach energii odnawialnej, które jeszcze nie są faktycznie dostępne. W tym kontekście wyraża też opinię, że kraje, które sztucznie ograniczą dostęp do paliw kopalnych na rzecz energetyki odnawialnej „będą tego żałowały”.

Retorycznym jest pytanie, czy biegnąc w „naszym worku” możemy sobie pozwolić na realizację takiej polityki.

Metod chińskiego rabusia

„ Aby ukraść cenną wazę wystawioną na środku (sklepowej) lady chiński złodziej przychodzi codziennie przestawić ją o centymetr, aż w końcu znajdzie się ona nad brzegiem lady, poza zasięgiem wzroku sprzedawcy. Wówczas, przez nikogo nie zauważony i niekłopotany, wrzuca ją sobie po prostu do worka”

„(metoda chińskiego rabusia) …to powolne, ale stałe dokręcanie „śruby” w niejawnym ostatecznym celu, jakim jest ogołocenie narodowych demokracji, uniemożliwia mierzenie ukradkowych transferów kolejnych transzy suwerenności.”

„Europa sprawia wrażenie, jakby posuwała się naprzód jedynie dzięki pewnego rodzaju sile politycznego pędu. Każdy etap odpala mechanikę prowadzącą do kolejnego. Kiedy zaś pojawiają się obawy co do jakiejś nowości, okazuje się, że jest już za późno, albowiem zatrzymanie się mechanizmu niesie za sobą większe zagrożenie niż przyzwolenie na ciąg dalszy”

„Dzięki słynnej „Europie małych kroków” Unia posuwa się do przodu małymi, zamaskowanymi posunięciami. Euro, migracje, handel: im więcej otwierają się granice, tym bardziej zwiększa się nieufność i trudności pomiędzy różnymi krajami wpakowanymi na wspólny pokład; zatem tym bardziej trzeba zwiększać regulacje, a tym konsekwentniej oddawać władzę ponadnarodowym organom. W każdej kwestii zachodzi ten sam piekielny cykl i nie jest on bynajmniej przypadkowy. Jest to strategia rządzenia przez chaos”

„Po raz kolejny widzimy, że kryzys może przyspieszyć podejmowanie decyzji, prowokując krystalizację politycznej woli. Rozwiązania, które jeszcze kilka lat temu, nawet parę miesięcy temu wydawały się nieosiągalne, są teraz jak najbardziej możliwe. …zazwyczaj właśnie w czasach kryzysu możemy postawić kolejne kroki w projekcie europejskim. Albowiem w rzeczywistości kraje członkowskie są obecnie gotowe na przyjęcie pewnych propozycji, które dotychczas wydawały się nie do przyjęcia”.

Powyższe fragmenty pochodzą z rozdziału „Chiński rabuś” książki Philippe de Villiers „Kiedy opadły maski”.

Można z rezerwą odnosić się zarówno do osoby kontrowersyjnego autora jak też do poszczególnych szczegółów przesłania zawartych w jego publikacji. Jednak, wydaje się, że nie można odmówić Autorowi zdolności do zgodnego z prawdą zdefiniowania unijnego mechanizmu.

Mechanizmu działającego także w przypadku europejskiej polityki energetycznej.

Każde rozwiązanie redukujące zakres suwerenności krajów członkowskich w zakresie polityki energetycznej pociąga za sobą (niezbędne ) rozwiązania kolejne.

Biorąc pod uwagę ponadgraniczny wpływ emisji gazów cieplarnianych raz przyjęty dogmat o nadrzędnej roli polityki klimatycznej umożliwia pełną sterowalność polityk krajowych przez brukselską centralę.

Z punktu widzenia globalnej polityki klimatycznej w pełni uzasadnione jest zarówno pozbawienia możliwości swobodnego wyboru technologii stosowanych w krajowym budownictwie jak też ustalenia technologii transportowych, czy zdefiniowania warunków (nie)funkcjonowania ostatnich kopalń węgla kamiennego.

Unijna zasada pomocniczości działa w pełnej skali niezależnie od tego jak bardzo miałaby uderzyć w interesy krajów i obywateli.

Nie ma możliwości podważyć klimatycznych racji . Można się tylko targować!

W pełni doceniając skuteczność przyjęcia kwestii klimatycznych jako podstawowego narzędzia sterowania polityką Unii Europejskiej warto jednak zwrócić uwagę na wyzwanie jakim dla tej polityki jest kwestia energetyki jądrowej.

Z jednej strony technologia ta nie generuje znaczących emisji gazów cieplarnianych , w czym nie różni się od odnawialnych źródeł energii. Jednocześnie jednak model energetyki uwzględniającej atom nie jest spójny z nieograniczonym wykorzystywaniem energetyki wiatrowej i fotowoltaiki.

Póki co unijne regulacje próbują powstrzymać rozwój energetyki jądrowej poprzez ograniczone uznanie jej jako technologii zrównoważonej w ramach tzw taksonomii i dodatkowe ograniczenia w możliwych mechanizmach wsparcia inwestycji ze środków publicznych.

Nie można mieć jednak wątpliwości, że gdyby te ograniczenia okazały się niewystarczające kolejne działania będą podejmowane. „Chiński rabuś” czeka w pogotowiu!

Ciastko klimatyczne

Rozpoczynając, półtora roku temu, publikowanie swoich notatek energetycznych na S24 próbowałem zidentyfikować listę najważniejszych zagadnień z punktu widzenia wzmocnienia naszej krajowej „siły rażenia” w toczącej się, co oczywiste, wojnie energetycznej.

Jednym z tych zgadnień jest, z pewnością, brak odpowiedniego wsparcia analitycznego dla polityków prowadzących rozgrywkę o polskie interesy, tak z Brukselą, jak też bezpośrednio z konkretnymi państwami Unii.

Brak ten był szczególnie widoczny po zejściu ze sceny zespołu firmy Energsys, który przez kilkanaście lat wspierał, tak administrację jak też sektor energetyczny, w budowaniu argumentacji na rzecz obrony krajowej koncepcji rozwoju polskiej energetyki.

Oskarżany niekiedy o zbytni „polonocentryzm” Energsys starał się uzupełniać analizy energetyczno-ekonomiczne przygotowywane na poziomie unijnym o szczegóły krajowe. W opracowaniach często pojawiał się wątek nadmiernych kosztów polityk unijnych jakie musi ponosić Polska w porównaniu z innymi krajami członkowskimi.

Zniknął Energsys zanikła wszelka krajowa, oparta na profesjonalnych analizach, dyskusja nad skutkami polityk europejskich zanikła.

Nastał czas „wielkiej smuty”. Możliwe stało się tylko miłe , acz bezrefleksyjne akceptowanie wyników analiz unijnych bądź formalne „intuicyjne” protesty.

Rodzi się jednak pewna nadzieja na wyjście z tego „zaklętego kręgu”..

Od kilku lat daje ją rozwój zespołu Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych (CAKE) zorganizowanego w ramach szeroko pojętych struktur NFOŚiGW.

Zespół stopniowo rozwija swoje kompetencje i narzędzia pozwalające oceniać skutki gospodarczo-ekonomiczne trendów i polityk energetycznych wdrażanych na poziomie krajowym i unijnym.

W efekcie pojawiają się własne, krajowe oceny, nowych wersji polityk unijnych.

W ostatnich dniach na stronach CAKE pojawiło się (niestety tylko w wersji anglojęzycznej) nowe opracowanie oceniające możliwe opcje zmian europejskiej polityki klimatycznej w zakresie systemów ograniczania emisji gazów cieplarnianych (tutaj link)

Materiał jest obszerny i skierowany raczej do specjalistów, ale kilka wyników i wniosków warte jest przybliżenia także czytelnikom S24..

Jednym z najciekawszych stwierdzeń jest to zacytowane z jednego opracowań zagranicznych wskazujące na zagrożenie faktycznej likwidacji obecnej wersji systemu handlu emisjami ETS ok. roku 2040, czyli na ok. 10 lat przed ustalonym celem osiągnięcia pełnej neutralności klimatycznej w Unii Europejskiej.

Jak wskazują autorzy upadek systemu może być wynikiem jego nadmiernej restrykcyjności systemu.

Dążąc do zacieśnienia polityki i szybszej redukcji emisji gazów cieplarnianych, Unia wdrożyła rozwiązania grożące całkowitym brakiem dostępności pozwoleń emisyjnych na rynku pierwotnym grubo przed rokiem 2050 co skutkować będzie niewyobrażalnym wzrostem cen pozwoleń na rynku wtórnym i katastrofą firm, którym do tego czasu nie uda się całkowicie zdekarbonizować swojej produkcji.

Innym ciekawym wnioskiem z analiz CAKE jest potwierdzenie opinii panelu klimatycznego IPCC z 2022 roku o znikomym i pomijalnym wpływie polityki klimatycznej na rozwój gospodarczych podlegających jej krajów.

Co więcej, z analiz CAKE wynika, że mimo naszego obecnego zapóźnienia w zakresie transformacji energetycznej Polska będzie nadal rozwijać swoją gospodarkę w tempie szybszym od najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajów unijnych i to w sytuacji utrzymującego się importu energii elektrycznej.

Rezultaty prac CAKE wskazujące na brak zagrożeń dla rozwoju gospodarczego Polski ze strony polityki klimatycznej mogą wydawać się szokujące, szczególnie jeśli ma się ciągle w pamięci wcześniejsze opracowania Energsys.

Opracowanie CAKE stawia także pod znakiem zapytania sensowność deklarowanego oporu administracji państwowej oprotestowującej co i rusz poszczególne elementy europejskiego pakietu energetyczno-klimatycznego FiT 55.

Na początku swojego opracowania jego autorzy podkreślają jego nieoficjalny charakter i brak formalnego powiązania z poglądami instytucji, których logiem się posługują na stronach raportu. Dodatkowo deklarowany jest brak odpowiedzialności jednostki nadrzędnej nad CAKE, czyli Instytutu Ochrony Środowiska (IOŚ-PIB) za jakiekolwiek szkody i konsekwencje związane z wykorzystywaniem wyników analiz umieszczonych w raporcie jednak trudno wyniki raportu pominąć całkowitym milczeniem.

Wydaje się, że ze względu na kluczowe znaczenie polityki klimatyczno-energetycznej dla gospodarczej i politycznej pozycji Polski analiza CAKE musi się stać przedmiotem rzeczowej analizy ze strony tak administracji państwowej jak też innych ośrodków analitycznych.

Prawdopodobnie muszą paść pytania o szczegółowe założenia i sposób wykorzystania i ograniczenia zastosowanych narzędzi analitycznych.

Nie wolno pominąć raportu CAKE milczeniem, szczególnie że istnieje ryzyko wykorzystana do podważania dotychczasowego stanowiska Polski prezentowanego na arenie unijnej.

Bo jeśli wnioski wynikające z raportu są to czas na korektę krajowej polityki energetyczno-klimatycznej.

A jeśli wnioski są błędne?

Nie trzeba głośno mówić (?)

Od czasu jednolitego antyunijnego frontu polskich energetyków minęły „wieki”.

Obecnie coraz więcej firm widzi nieuchronność i bezalternatywność europejskiej polityki energetyczno-klimatycznej. Jest jasne, że chiński rabuś się nie zatrzyma!

W tej sytuacji nie może zaskakiwać, że najwięksi próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Zarówno poprzez odpowiednie działania biznesowe jak też ich otoczkę z obszaru public relations.

Wszyscy próbują, ale niektórzy „bardziej”.

O ile przerzucenie „garba” energetyki węglowej bezpośrednio na Skarb Państwa jest już prawie przesądzone to nadal chyba toczą się targi o cenę.

Chyba gdzieś w tle czai się narracja, że aktywa węglowe może i toksyczne, ale i tak zasługujące na wynagrodzenie.

A, że nikt kalkulacji nie widział?

Drugi obszar walki o finansowanie z kieszeni polskiego emeryta pojawił się niespodziewanie na marginesie jednej z propozycji nieszczęsnej mini reformy rynku energii.

Bazując na generalnej apologii ostatnich unijnych propozycji zmian rynku energii elektrycznej jedna z krajowych firm rozpoczęła gwałtowny lobbing na rzecz przeniesienia pełnego ryzyka energetyki odnawialnej na państwo.

Nie mam wiedzy co do akceptacji tych rozwiązań przez odpowiednie krajowe ministerstwa, ale generalnie inicjatywa energetyków prezentowana szeroko na arenie europejskiej zmierza do pozbawienia odbiorców energii korzyści z dofinansowywania rozwoju energetyki odnawialnej.

Po zmianach jedno ze sztandarowych rozwiązań unijnych , czyli tzw kontrakty różnicowe miałaby wyglądać tak:

1) Jeśli rynkowa cena energii zbyt niska z punktu widzenia inwestora różnicę pokrywają odbiorcy w formie dodatkowej opłaty

2) Jednak jeśli cena energii na rynku wyższa od uzgodnionego poziomu, to energetyka „bierze wszystko”

Oczywiście propozycja obudowana jest narracją wskazującą, że dzisiejsze pozbawienie dofinansowania odbiorców końcowych pozwoli zapewnić im zabezpieczenie „pogodnej starości”, gdy firmy energetyczne podzielą się zyskami z nowych inwestycji. Podzielą się?

Oczywiście nieukrywana pazerność energetyków musi drażnić, nawet jeśli prawda nie jest zupełnie jednowymiarowa.

A prawda jednowymiarowa nie jest choćby dlatego, że sztywne zasady udzielania pomocy publicznej uniemożliwiają elastyczne dopasowywanie warunków finansowania inwestycji do zmieniających się warunków ekonomicznych. Wspomniana już wcześniej unijna machina z jednej strony wymusza zmiany stosowanych technologii energetycznych, a z drugiej pozbawia państwa członkowskie praktycznych możliwości odpowiedniego reagowania.

W tej sytuacji firmy energetyczne skazane są na lawirowanie w gąszczu pułapek, które nie dość , że już zastawione to jeszcze podlegają ciągłym modyfikacjom.

Jednak nawet jeśli nie ma tutaj łatwych rozwiązań i wciąż "chiński rabuś" czuwa to te obecnie proponowane dalekie są od standardów szacunku dla klienta.

I o tym trzeba „głośno mówić”.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka