Zamki na Piasku Zamki na Piasku
2782
BLOG

A wszyscy jesteście Targowicą - różnica tkwi tylko w intensywności

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 190

Kto dziś jest Targowicą? Chyba lepiej byłoby zapytać inaczej - a kto nią nie jest lub kto nią nie był?

To, że poszczególne jednostki tworzące zbiorcze pojęcie suwerena, z względu na sprytne zarządzanie ich emocjami, obrzucają się inwektywami i są gotowe rzucić się sobie do gardeł to jedno. To na pewno stanowi problem. Nie jest to jednak problem główny. Problem główny to brak realnej alternatywy politycznej. To znacznie ważniejsze. 

Polską dżunglę polityczną zaludniają miernoty. Poziom mierności zaś jest pogłębiany wskutek wyborów politycznych liderów otaczającymi  się ludźmi, którzy są tak atrakcyjni intelektualnie jak atrakcyjna może być możliwość spędzenia jednej nocy sam na sam z Anną Grodzką (przepraszam z góry potencjalnych amatorów tych wyszukanych powabów kobiecych). Nadzieja, że takie postaci jak np. Halicki, Budka czy Brudziński lub też Suski lub inni im podobni są w stanie wnieść jakiś istotny wkład w polską politykę (w sensie twórczym) jest absolutnie niedorzeczna. To są tylko klakierzy- basiści. Basują swojemu liderowi w nim widząc swą bezpieczną przyszłość. 

Czy Polsce była potrzebna 51, 52, 53 itd. miesięcznica w trakcie której lider wieszczył, że teraz jest już bliżej prawdy, że prawda jest tuż, tuż i zaraz wyjdzie na jaw? Czy Polsce jest potrzebny kolejny pomnik Lecha Kaczyńskiego lub też kolejne upamiętnienie katastrofy smoleńskiej, gdy łącznie tych pomników i upamiętnień jest już podobno 451? Czy Polsce jest potrzebny unijny sąd nad stanowionym prawem krajowym? Czy Polska potrzebuje sędziów, którzy czynnie angażują w popieranie konkretnej opcji politycznej? Ktoś może powiedzieć, że mieszam rożne porządki i różne systemy walutowe. Jest w tym trochę racji na poziomie szczegółów, ale stawiam się trochę w wygodnej pozycji patrzenia z góry. Z góry widać lepiej. 

Czy prawda wyszła na jaw mimo dysponowania przez obecną władzą całym aparatem państwowym? Czy Lech Kaczyński był wybitnym mężem stanu, wybitniejszym od Romana Dmowskiego, który ma chyba tylko jeden pomnik w kraju? Czy sąd nad praworządnością w Polsce przyczynił się do wzrostu znaczenia Polski w Europie? Czy są jakieś pożytki wynikające z tolerowania ewidentnych przejawów zaangażowania politycznego poszczególnych sędziów? 

To, co łączy dla mnie te i inne podobne im zjawiska określam mianem szkodliwości a różnią się one tylko i wyłącznie stopniem intensywności oddziaływania. Nie ma nic złego w pamiętaniu o zmarłych, ale robienie z tego demonstracji politycznej i notoryczne mówienie o odkrywaniu prawdy, sugerowanie, że za chwilę odkryjemy winnych w sytuacji, gdy nic szczególnie nowego nie ustalono dysponując pełnią władzy ośmiesza państwo polskie.  Tak samo ośmiesza wszystkie polskie organy konstytucyjne biorące udział procesie prawotwórczym zaszachowanie ich przez Sąd Najwyższy jednym pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i wycofanie się w pośpiechu przez parlament, Prezydenta z podkulonym ogonem w nowelizację. Nie wiem czy jakikolwiek rozsądny człowiek mógłby wskazać na dziś jakiekolwiek pozytywne strony przeprowadzonych reform sądowych. Czy zresztą te zmiany coś zmieniły poza kwestiami personalnymi? 

Zacząłem od Targowicy więc czy można zrównać zachowania rządzących (miesięcznice, pomnikologia, ciamajdowatość wobec politycznych sędziów) z zachowaniami opozycji, która działa na szkodę państwa angażując do wewnętrznych spraw inne państwa wzywając je do interwencji w obronie czegoś, co w poprzednim rozdaniu władzy było tak samo abstrakcyjne (praworządność). 

Na pierwszy rzut oka nie da zrównać tych postaw. Na drugi? Na drugi - jest akcja i reakcja. To prawda, że opozycja aktywnie działała na rzecz włączenia obcych państw w proces debaty na temat zmian sądowych w Polsce (nazywanie tego reformami jest jedynie deformowaniem tego pojęcia). To była i jest zdrada, bo w efekcie osłabia państwo (jego wewnętrzne sprawy są rozgrywane przez innych). Czy jednak ta zdrada została skutecznie odparta? Tak lub nie? Jeżeli nie (sprawa Puszczy Białowieskiej, nowelizacja ustawy o SN) to czy jednak nie została wsparta przez postawę rządzących? Przez ich brak umiejętności politycznych, przez brak zdolności przewidywania następstw swoich działań, przez uleganie naciskom, przez wikłanie się w kolejne tłumaczenia, pisma, przesłuchania, wysłuchania itd. Tak czy nie?

Mam wrażenie, że gdyby doszło wiwisekcji politycznej (i pozyskania szczerych wypowiedzi) osób, które po stronie władzy uczestniczyły w pogrążaniu Polski w spór o zmiany w sądownictwie to wcześniej czy później musielibyśmy usłyszeć odpowiedź: nie mogliśmy nie ulec.

To jest właśnie clou tej sprawy - to dzieje się w głowach ludzi, których wybieramy do władzy. Oni nie potrafią inaczej. Wystarczy mocniej tupnąć i cała narracja o dumie, suwerenności rozpada się jak domek z kart.

Czy Polska w czasie II Rzeczpospolitej miała inne położenie geograficzne? Czy w tamtym czasie w Polsce ktokolwiek z ówczesnej elity myślał o tym, że stacjonowanie jakichkolwiek obcych wojsk w Polsce daje Polsce gwarancję bezpieczeństwa? Zadaję te pytania myśląc o wywiadzie udzielonym tygodnikowi 'Sieci' przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę, który powiedział w nim: «Panie Prezydencie (chodzi o D. Trumpa), chcielibyśmy mieć stałą bazę amerykańską w Polsce». Pokiwał głową, ale nie zareagował. Kiedy jednak dodałem: «ale jesteśmy gotowi przeznaczyć 2 miliardy dolarów, żeby ją przygotować», zobaczyłem błysk w oku. Już była inna rozmowa."

Plącze się zatem Prezydent Polski po korytarzu (jak sam powiedział w tymże wywiadzie - to było w kuluarach), zaczepia Prezydenta USA i oferuje mu 2 miliardy dolarów za stałą bazę - to jest poważne zachowanie głowy państwa? Przedstawiane jest to jednak i tak sam Duda to postrzega, jako sukces. Naprawdę.  Podobnie zresztą A. Duda potraktował pochwałę Trumpa stawiającą Polskę w tym samym rzędzie sojuszników jak Izrael i Arabia Saudyjska.

Oni nie potrafią inaczej. 

Warto wspomnieć, że powołano i to z przytupem Narodową Radę Rozwoju, która miała przy A. Dudzie opracowywać, wznosząc się ponad bieżącą politykę, strategie rozwoju Polski w tym strategię obronności. I co? I nic. Fasadowa instytucja. 

Czy w ogóle ktoś w gronie aktualnych decydentów jest w stanie pomyśleć o tym, że Polska mogłaby dążyć do tego, aby być zdolna do tego, aby stać się w sposób samodzielny silna militarnie? Czy jest ktoś, kto mógłby przeprowadzić od początku do końca taki plan? Czy ktoś by się odważył? Taki Fort Duda zamiast Ford Trump (w nawiązaniu do twita A. Dudy).

Oni nie potrafią inaczej. Tak są ukształtowani. Mogą mówić, że Polska jest najważniejsza ale, gdy przychodzi tylko czas próby okazuje się, że nie jest najważniejsza (vide: sąd na Polską w UE, ustawa o IPN). 

Nie jest najważniejsza, bo oni nie potrafią inaczej działać. Tak są ukształtowani. Takimi otaczają się ludźmi. I są przesiąknięci trującym tchnieniem Targowicy. Siłę widzą tylko w obcych a nie tutaj. 

Gdyby takimi ludziom jak ci, którzy sami siebie nazywają elitami, przyszło zbudować, zaczynając od niczego, miasto i port jak ten w Gdyni, nigdy byśmy - takie jest moje zdanie -  nie usłyszeli nic poza ambitnymi planami a morze dalej rozbijałoby swe fale o piasek... Port gdyński zaś po upływie 10 lat od chwili decyzji o jego budowie stał się największym portem na Bałtyku pod względem wielkości przeładunków, a przy tym najnowocześniejszym portem w Europie.

To byli inni ludzie. Inne czasy. Inna elita. Propolska. To jest ta różnica. Fundamentalna. 

-------

Problem polega, jak wspomniałem wyżej, na braku propolskich elit. Zakładałem, błędnie, że PIS ma świadomość, że nie jest żadną elitą i podejmie działania, które elitę zaczną dopiero tworzyć jako kontrę do elity postsowieckiej. Co trzeba, aby stworzyć elitę? Wiele. Ale dwa wydają mi się istotne. Pieniądze (przyciągnięcie do polityki tych, którzy je mają) i edukacja (drastyczne zwiększenie wymagań wobec kandydatów na studentów oraz inwestycje w ich naukę zagranicą). To przyciąga kolejny element tworzący elitę: talenty.

Ale...

1. PiS sam się uważa za elitę, co jest zabawne. Patrząc po ministrach takich jak p. Czaputowicz widać jak krótka jest to ławeczka. Ale, trochę złośliwie, jak  taki ktoś jeszcze może poruszać się o kulach to puszczą go na boisko, może coś strzeli a może kogoś kulą zdzieli...

2. Nie wyobrażam sobie, aby do gremium decyzyjnego PiS zostali wprowadzeni ci, którzy mają pieniądze. Bo są to osoby, ze względu na swoje zaplecze finansowe, mniej sterowalni a  jak napisałem wcześniej lider nie zniósłby osób, które są niezależne.

3. PiS w końcu przegra i zostanie z tym samym wsparciem medialnym jakie miał w 2015 roku. Lepiej narzekać na zły TVN niż zrobić coś lepszego. Trzeba byłoby jednak przyciągnąć ludzi z pieniędzmi, ale oni mogą mieć własne, inne zdanie wìęc...

Tyle tytułem dodatku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka