We wcześniejszym tekście pisałem o szkockich analogiach do obecnej polskiej sytuacji. Aby zwyciężyć na wojnie, w polityce czy sporcie przede wszystkim trzeba chcieć wygrać. Sympatycy PiS są zdeterminowani a w kampanię włączyło się sporo osób stojących dotychczas poza polityką. Dwukrotna przewaga zebranych podpisów to kolejny cios w mit PO jako partii masowej i zorganizowanej – pierwszym były prawybory zbojkotowane przez nieomal połowę członków partii.
Akcja zbiórki podpisów spotkała się z wyjątkowo pozytywną reakcją zarówno już znanych sympatyków jak i zupełnie nowych osób. Rekordowe wyniki akcja przyniosła w każdym zakątku Polski. Nieomal zniknęli oponenci i przeciwnicy. Kolejne kampanie anty-PiS-owskie inspirowane przez „Gazetę Wyborczą” trafiały w próżnię. A Polacy przychodzili i podpisywali, wiele osób pytało o siedzibę PiS czy możliwość zapisania się do partii. Kiedy w niedzielę zamknęliśmy biuro organizując większą ilość stolików na terenie Katowic okazało się, że byli chętni przynoszący listy pod biuro także w ten dzień. Mój telefon komórkowy wykazał wyjątkową wytrzymałość odbierając tyle sms-ów i telefonów. Jeszcze w piątek spływały ostatnie podpisy i kilkaset wyślę w przyszłym tygodniu do Warszawy.
Jarosław Kaczyński już obudził miliony Polaków do walki, którą wielu uznało już za beznadziejną. Większość ludzi wszędzie na świecie woli mieć spokój i uciekać od problemów. Agresywne ataki przedstawicieli postkomunistycznego układu społecznego znakomicie zasymilowanego z PO są męczące, a bezwzględność w rugowaniu ludzi kojarzonych z PiS – bardzo duża. I niestety zdarza się coraz więcej takich osób, niekoniecznie polityków. To ofiary klimatu stwarzanego przez przemysł pogardy. Mechanizm znany z lat 50-tych, pewnie wtedy byli tacy członkowie PZPR, którzy wierzyli, że kułacy i bandy leśne z premedytacją niszczą plony. Jeżeli niektórzy słuchają języka nienawiści w wydaniu Stefana Niesiołowskiego, Kazimierza Kutza czy Władysława Bartoszewskiego mogą w to uwierzyć.
Ruch społeczny tworzący się wokół kandydatury Jarosława Kaczyńskiego stanowi realne zagrożenie dla estabilishmentu III RP. Jak mówił „Rzeczypospolitej” Jan Pospieszalski głównym przesłaniem było „przyszliśmy pod pałac, aby oddać hołd prezydentowi, przeprosić go za nasz oportunizm i brak odwagi, gdy zewsząd rozlegały się szyderstwa.” Odrodzona solidarność większości Polaków funkcjonujących we wspólnocie narodowej (mówię o zjawisku wykraczającym poza sympatyków PiS) będzie negatywnie oceniać ekscesy błaznów, w tym tych piastujących aktualnie funkcje parlamentarzystów. Mam nadzieję, że czas wrzeszczących staruszków wydających z siebie dźwięki godne uczty cesarza Nerona a nie cywilizowanej debaty polityków w demokratycznym państwie mamy już za sobą.
Jak śpiewała przed laty Antonina Krzysztoń, członek honorowego komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego – jest inny świat.
Inne tematy w dziale Polityka