Sondażowe dobre wyniki kandydata PO w badaniach dla TVP prawdopodobnie się potwierdzą. Ten rezultat może być pyrrusowym zwycięstwem partii Donalda Tuska. Monopol władzy deprawuje a teraz nie ma żadnego hamulca dla najbardziej liberalnych eksperymentów na narodzie polskim. Partia postliberalna poczuła poważnie oddech opozycji na plecach.
Przez 500 dni do wyborów parlamentarnych partia postliberalna ma pełną możliwość realizacji swojego programu. Skończyło się tłumaczenie swojego nieróbstwa i obrastania tłuszczem przez PO groźbą weta prezydenckiego. Podstawowe pytanie to czy upojeni zwycięstwem politycy PO pójdą za ciosem i spróbują przez ten rok zrealizować najbardziej radykalne i niebezpieczne postulaty – podatek liniowy, komercjalizacja służby zdrowia (z prywatyzacją w tle), wprowadzenie Euro czy refinansowanie in vitro. Mogą także zaczekać z częścią spraw przez ten rok a docisnąć dopiero po wyborach parlamentarnych. Po przejęciu mediów publicznych będzie pokusa uzyskania większości w Sejmie RP.
Pierwszym zadaniem kampanii było zdjęcie z lidera PiS zafałszowanego obrazu narzuconego przez lewicowo-liberalne media i przeciwników. Jarosław Kaczyński zebrał nieomal połowę głosów mimo potężnego elektoratu negatywnego. PiS nie tylko potrafił skupić elektorat prawicowy i centroprawicowy ale ma także zdolność pozyskania części wyborców lewicowych. Scena polityczna wbrew narzekaniom publicystów składa się z dwóch silnych obozów a powtórzenie przez lewicę wyniku LiD z 2007 niewiele zmienia. Jeżeli dobrze będzie prowadzona polityka pokazywania różnych środowisk i skrzydeł PiS jest szansa na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Przy groźbie totalnego zdominowania przestrzeni w mediach przez opcję lewicowo-liberalną (po przejęciu mediów publicznych) większego znaczenia nabiorą inne środki komunikacji oraz współpraca ze strukturami terenowymi partii jak i innymi podmiotami. Wypowiedź Janusza Palikota o „porażce Polski proboszczów” może dać do myślenia niektórym przedstawicielom Kościoła.
Wywiad Bronisława Komorowskiego dla „Newsweeka” otrzymał tytuł „Być jak Kwaśniewski”. Polacy są bardzo tolerancyjni dla przywódców, którzy niczego od nich nie wymagają. Jarosław Kaczyński usiłował przekonać Polaków do walki o swoje interesy w Europie, a kandydat PO jedynie do grillowania. Trzeba się cieszyć, że tak wielu Polaków chce aby rządzący Polską stawiali sobie ambitniejsze cele. Sam Bronisław Komorowski ma lepszy życiorys a nieomal te same zalety osobiste co prezydent lewicowy. Od dzisiaj zacznie budować swój obóz polityczny w ramach PO. Mnie bardzo interesuje czy zaplecze biznesowe nowego Prezydenta RP będzie budował jego przyjaciel i towarzysz z polowań Janusz Palikot. Sam Komorowski może zostać prezydentem na dłużej, niezależnie od ewentualnej porażki PO w wyborach parlamentarnych.
Symboliczne było podziękowanie prezydenta elekta dla Tadeusza Mazowieckiego, lidera Unii Wolności i obozu wtopienia „Solidarności” w system oparty na układach społecznych PRL. PO coraz bardziej zbliża się do nieboszczki Unii Wolności, staje się zakładnikiem środowiska „Gazety Wyborczej”. A tam można przeczytać w artykule powyborczym Michnika stwierdzenia, że obóz Jarosława Kaczyńskiego jest niebezpieczny dla demokracji, są porównania lidera PiS do Le Pena i Władymira Putina. Niezależnie od pojednawczego bełkotu w wieczór wyborczy realnie będzie prowadzone dożynanie watahy. Będzie bardzo trudno utrzymać amerykański uśmiech i odpowiadać nieodmiennie, że u nas wszystko dobrze – jak to jest w zwyczaju między znajomymi w USA. Reprezentantem obozu „Gazety Wyborczej” w PO jest Janusz Palikot, wspiera Kazimierz Kutz, znajda się inni i będą coraz głośniejsi.
Zaczynamy kampanię samorządową i parlamentarną.
Inne tematy w dziale Polityka