Nigdy nie myślałem, że doczekam chwili krytykowania Gazety Wyborczej przez aktywistów LGBT, a jednak tak się stało. Słowa o dołączeniu do nagonki wypowiedział działacz LGB Bart Staszewski. Lewacka Gazeta Wyborcza postawiona w jednym rzędzie z prawicowymi mediami i rządzącymi, a już ta szczujnia w stosunku do tego periodyku wręcz mnie zachwyciła. Czym się zasłużyła Gazeta Wyborcza na takie potraktowanie? Raz zdarzyło jej się napisać prawdę. Poszło o strefy wolne od LGBT. A konkretnie o tekst redaktora Piotra Głuchowskiego, który napisał wprost, że w naszym kraju nie ma „stref wolnych od LGBT”, a sam happening Staszewskiego jest absurdalny. Tak to widzi sam autor- ...Jeżeli gminy wspierające tzw. tradycyjną rodzinę są strefami „wolnymi od LGBT” (w których - przypomnijmy - mieszkają lesbijki i geje), to gminy zawierzone postaciom z katolickiego panteonu są analogicznie „wolne od ateizmu, judaizmu i islamu”. Idąc tym tropem jeszcze dalej, można wieszać na klubach gejowskich tablice „Strefa wolna od heteroseksualizmu”, a na ściankach wspinaczkowych i w skateparkach: „Strefa wolna od niepełnosprawnych ruchowo”(...) Wniosek: akcja Staszewskiego nie wytrzymuje logicznego rozbioru i zakrawa na absurd. Oj zabolało. Na tyle mocno, że aktywista znany z tego iż sam przyczepia tabliczki na oficjalnych znakach drogowych zastanawia się nad podjęciem kroków prawnych. Tylko o co chciałby oskarżyć Gazetę i jej dziennikarza, o napisanie prawdy? Jednak najlepsze jak zawsze na końcu. Tekst znika z serwisu Wyborczej. Tak to skomentował Bart Staszewski- ...No i @gazeta_wyborcza usunęła tekst. Bardzo dobrze tylko smród i spazmy prawicy pozostały. Może jakaś rzeczowa analiza na jego miejsce?... Jednak to był tylko wypadek przy pracy Gazeta Wyborcza odchodzi od prawdy.
