Siostra zakonna i blogerka Siostra Benedykta, znana jako “Zakonnica bez przebrania”, udała się do Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie na nową adaptację “Pana Tadeusza”. To, co zobaczyła na spektaklu, przerosło jej najśmielsze oczekiwania. “Dlaczego Zosia traci z tym niedźwiedziem dziewictwo, to chyba tylko jeden Bóg wie” - dziwiła się blogerka.
Pan Tadeusz w nowej odsłonie. Zakonnica bez przebrania recenzuje sztukę
Siostra Benedykta, blogerka i katolicka influencerka znana w internecie jako Zakonnica bez przebrania, wybrała się na spektakl "Pan Tadeusz" wystawiany w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Zakonnica, która na co dzień pracuje jako katechetka i polonistka oraz jest autorką kilku książek, zgromadziła w sieci grono kilku tysięcy obserwatorów. Po obejrzeniu sztuki postanowiła napisać jej recenzję. Nie przypadła jej do gustu interpretacja narodowej epopei w wykonaniu Wojciecha Klemma, polsko-niemieckiego reżysera.
Już na początku swojej recenzji Zakonnica bez przebrania jasno wyraziła opinię o spektaklu "Pana Tadeusza" w reżyserii Wojciecha Klemma. Zaznaczyła, że nie poleca przedstawienia "ani teatromanom, ani polonistom, ani miłośnikom Mickiewicza, ani młodzieży, ani w ogóle nikomu", dodając, że jest "o niczym". Jak stwierdziła, adaptacja Klemma pełna jest kuriozalnych wątków i zagmatwanej symboliki – zamek Horeszków, mający ukazywać całą Polskę, jest przedstawiony jako wychodek…
“Na środku sceny mamy piękny, okazały wychodek, do którego wchodzą i z którego wychodzą poszczególni aktorzy. W pewnym momencie jest ich tam aż siedmioro! Zastanawiałam się, jak oni tam wszyscy weszli... Wychodek symbolizuje zamek Horeszków i chyba też Polskę” – pisała zakonnica.
Siostra Benedykta: czemu Zosia traci z niedźwiedziem dziewictwo, to chyba tylko jeden Bóg wie
Najdziwniejszym punktem nowej adaptacji Pana Tadeusza była jednak scena utraty dziewictwa przez Zosię w niedźwiedziem, którego rolę grał mężczyzna przebrany w jarmarczny strój.
“Takiego dużego, włochatego niedźwiedzia, a właściwie aktora przebranego w śmieszny kombinezon i zwierzęcą głowę, jak na Krupówkach. Tylko że brunatny. To ten, którego upolowano w tekście wieszcza. No ale jeszcze niedźwiedź Wojtek, który »walczył« razem polskimi żołnierzami pod Monte Cassino. I chyba znów Polska. Bo jak go zabijają, to leży plackiem, bez serc, bez ducha na deskach sceny, a pozostali aktorzy nucą mu »Anielski orszak«. Dlaczego jednak Zosia traci z tym niedźwiedziem dziewictwo, to chyba tylko jeden Bóg wie” – opisywała scenę Siostra Benedykta.
Z opisu przedstawienia dowiedzieć możemy się, że ani wychowany w Niemczech reżyser Wojciech Klemm, ani odgrywający główną rolę Ukrainiec Vitalik Havryla nie spotkali się w młodości z literaturą Adama Mickiewicza. Siostra Benedykta zauważyła, że spektakl w żaden sposób nie uchwycił głównego sedna “Pana Tadeusza”, a nie znając tekstu źródłowego, nie dałoby się zrozumieć z adaptacji zupełnie nic.
“Tekst Mickiewicza przypomina wykrzyczany bełkot. Twórcy spektaklu (bo teraz oprócz reżysera mamy przecież także »dramaturgów«) dodali tu teksty z innych utworów Mickiewicza i nie tylko, a także własne, mało wybredne dialogi. Dobrze że znam epopeję, bo nie zrozumiałabym z tego kompletnie nic…” – stwierdziła.
na zdjęciu: Aktorzy Wojciech Skibiński (L) i Marta Konarska (P) na próbie medialnej spektaklu "Pan Tadeusz" w reżyserii Wojtka Klemma w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. fot. PAP/Łukasz Gągulski
Salonik
Inne tematy w dziale Kultura