Sądzę , że wydarzenia na Krymie i wschodzie Ukrainy pokazują najdobitniej jak to możliwe, że jeśli jakieś państwo leży w „gorącym” punkcie na mapie świata musi w stanie obronić się samo lub posiadać taki układ sojuszy militarnych w którym wszyscy uczestnicy jadą na jednym wózku. Sojusz NATO nie spełnia już tego warunku. Większość państw go tworzących nie widzi już dla siebie żadnych wspólnych zagrożeń ze strony kogokolwiek. Jednym z najdobitniejszych na to dowodów bezpośrednio nas dotyczący to fakt iż Polska od czasu wstąpienia do NATO czekała na tzw. plany ewentualnościowe 11 (słownie: jedenaście ) lat. Powodem tego jest m.in. i to że najważniejszy i chyba jedyny członek NATO mogący podjąć jakiekolwiek szybkie militarne przedsięwzięcia zupełnie słusznie doszedł do wniosku, iż centrum świata powoli ale systematycznie przesuwa się w inne miejsca globu niż nasza podupadająca gospodarczo i politycznie Europa. Całkiem słusznie doszedł do wniosku iż UE ma wystarczający potencjał by obronić się sama ale sama musi tego chcieć. Brak tej chęci to już nie problem Wuja Sama...
Grupą państw gdzie świadomość iż jednak istnieją w Europie źródła potencjalnego konfliktu jest powszechna i odczuwalna są po-sowieckie republiki i dawne „demoludy”. Agresja rosyjska na Ukrainę potwierdza iż Putinowi a i pewnie zdecydowanej większości rosyjskich elit zależy na rekonkwiście – odbudowie rosyjskiego imperium. Nie dziwi więc , że kandydaci na kolejne ofiary Putina powinny wyciągnąć wnioski ze słabości „starych” struktur europejskich. Same powinny stworzyć potencjał i zasady współdziałania gospodarczo-militarnego , które nie pozwolą „metodą salami” pozbawiać ich suwerenności ani nie pozostawią je bezradne wobec gazowego szantażu.
Ale to wymaga innego niż dotychczas modelu współpracy. Z jednej strony wymaga powściągliwości (przede wszystkim Polski) w próbach promowania się kogokolwiek na lidera takiej struktury i zrezygnowania z naiwnych wyobrażeń , że można robić indywidualny biznes z Rosją bez ryzyka iż zapłaci się za niego czymś więcej niż pieniędzmi... No i niestety musi być powszechna świadomość , że bezpieczeństwo kosztuje... dużo, bardzo dużo...
Pani kanclerz Niemiec ocenia , że Putin stracił kontakt z rzeczywistością. Nic bardziej błędnego. Czy świadomość pewności iż nikt mu nie podskoczy jest oderwaniem od rzeczywistości czy twardym stąpaniem po ziemi ? Tą pewność może w przyszłości tylko naruszyć stanowcze współdziałanie państw które odzyskały niepodległość po rozpadzie Związku Radzieckiego. Mam nadzieje ,że elity tych państw to rozumieją...
To ja - ortograficzny abnegat :
Wypełniasz PIT? Przekaż 1% podatku.
W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj: 24463 Ziętarska Monika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka