Piszę tę notkę mając świadomość , że mało kto się z jej treścią zgodzi a i pewnie szybko zginie ona w czeluściach Salonu. Wszak Salon też jest pod wpływem tytułowego narkotyku. Ten narkotyk skutkuje tym , iż postrzeganie problemów naszego Państwa i formułowanie sposobów ich rozwiązania odbywa się jedynie przez pryzmat po-pisowej wojny. Przyznaję, że gdzieś głęboko w prehistorii można by się było doszukiwać ideowych źródeł tej wojny. Ale one już dawno popadły w zapomnienie. Dziś ta wojna napędzana jest histerią i możliwie najgorszymi wyobrażeniami o adwersarzu … wydawać by się mogło , że te wzajemne wyobrażenia nie mogą być już bardziej histeryczne i absurdalne ale ciągle podnoszone są na wyższy poziom tej histerii i absurdu. I o ile ta histeria jeszcze do niedawna , jestem o tym przekonany, była teatrem to obecnie uczestnicy tej wojny uwierzyli w swoje oceny politycznego adwersarza. Co więcej, narkotyczne wizje powodują iż adwersarza politycznego zaczyna się postrzegać jako „cywilizacyjnego wroga” , żeby nie powiedzieć „religijnego” – a w takiej wojnie nie idzie się na kompromisy i nie bierze się jeńców. Paradoksalnie, w powszechnej opinii, sprzyja to obu stronom konfliktu, powoduje bowiem dwubiegunową polaryzację, która odpowiada zainteresowanym stronom . Niestety, w połączeniu z obowiązującym systemem finansowania partii z budżetu i ordynacją wyborczą, powoduje iż nie jest to już dwubiegunowość ale wodzowski duopol .
Ten narkotyk oddziałuje również na tych , którzy nie są bezpośrednio pod jego wpływem. Im dalej chcą być od tego narkotyku tym bardziej pozwalają by kształtował on rzeczywistość polityczną naszego Państwa. Absencja wyborcza , bo o tym piszę, brak zainteresowania sprawami publicznymi powodują iż jesteśmy zdani na polityczną wojnę toczoną w narkotycznych wizjach. Brakuje legendarnego już „gajowego” , który pogoni wszystkich z tego lasu … I nie ma chętnych na tę rolę…
Czy widzę jakiś sposób na otrzeźwienie ? Nie. Wiem tylko, że wystawienie rachunków i tych politycznych i tych prawnych, dla każdej ze stron, jest konieczne ale sprawy nie załatwi. Brakuje bowiem elementarnego czynnika dzięki któremu demokracja może funkcjonować. Brakuje zaufania na poziomie , który nazwał bym „molekularnym” – gdzieś najgłębiej musi bowiem być przekonanie i praktyka w działaniu , że rozwiązywanie problemów, zmiany systemowe, wszelkie reformy nie mają perspektywy kadencyjnej a są robione z troska o dobro wspólne , bez względu na to komu przypadnie zaszczyt „spijania śmietanki” w postaci pozytywnych skutków dokonywanych zmian. Niestety wszystko co dzieje się wokół ostatniej afery, to o czym i jak rozmawiali panowie przy ośmiorniczkach, zachowanie prokuratury, zachowanie premiera czy w końcu mediów tego zaufania nie buduje.
PS
Dlaczego za darmo ? Bo nikogo tak naprawdę za jego dystrybucję „konsumenci” nie ukażą. Głód narkotyczny na to nie pozwoli.
To ja - ortograficzny abnegat :
Wypełniasz PIT? Przekaż 1% podatku.
W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj: 24463 Ziętarska Monika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka