Paweł Łęski Paweł Łęski
206
BLOG

Frankfurter Allgemeine Zeitung/  Czy sytuacja w Niemczech jest o wiele lepsza niż w Polsc

Paweł Łęski Paweł Łęski Kultura Obserwuj notkę 0

Frankfurter Allgemeine Zeitung/ 

Czy sytuacja w Niemczech jest o wiele lepsza niż w Polsce?

Przez Jan-Robert von Renesse

01 grudnia 2021, 18:03

Krytykę Polski należy łączyć z naszą samokrytyką.


Większość frakcji w polskim Sejmie raz po raz podkreśla, że ​​obecne reformy sądownictwa w Polsce mają zasadniczo na celu zbliżenie stanu prawnego do tego obowiązującego w szczególności w Republice Federalnej Niemiec. Prawdą jest, że przywrócenie prawa wydawania poleceń politycznych prokuraturze pod przewodnictwem Ministra Sprawiedliwości, który obecnie posiada również tytuł Prokuratora Generalnego, nie oznacza nic innego jak przepisy obowiązujące w Republice Federalnej Niemiec. Nawet jeśli prawo (polityczne) do wydawania poleceń jest w tym kraju rzadko lub nigdy wprost w praktyce stosowane, to z pewnością może to prowadzić do działania prokuratury w interesie tego, co jest politycznie pożądane, zwłaszcza w postaci posłuszeństwa wyprzedzającego.


W innym punkcie polska reforma sądownictwa jest zdecydowanie krokiem we właściwym kierunku, a mianowicie tam, gdzie kładzie kres arbitralnemu przydzielaniu spraw i zastępuje je niepodlegającą manipulacji procedurą loteryjną. Jednak polska ustawa reformatorska zatrzymała się w połowie drogi, gdyż nadal nie realizuje tych prawnych gwarancji sędziego, zwłaszcza w obszarze orzecznictwa konstytucyjnego.


Z konstytucyjnego punktu widzenia co do zasady zrozumiałe – a także oparte na tendencji w prawie niemieckim – jest również to, że polskie reformy sądownictwa zmieniają kształt rady sądownictwa, wybieranej przez większość sędziów na mocy dotychczasowego prawa polskiego, i zastępują skład ustalany większością głosów przez Sejm.


Przecież w demokracji należy zapewnić, że władza pochodzi od ludu. Samoodnosząca się do siebie elita funkcjonalna, bez względu na to, jak wysoko wykwalifikowani są sędziowie w jakimkolwiek państwie, zawsze w końcu degeneruje się, tworząc państwo w państwie. Nikt nie może poważnie tego chcieć ani odpowiadać za to. W związku z tym usiłowania sądownictwa wprowadzenia takiego modelu samorządności sądownictwa w Niemczech, który nie jest już legitymizowany przez naród, słusznie spotykają się z odmową.


W związku z tym w Niemczech nie ma ani jednego sędziego, który nie zostałby powołany lub awansowany w procedurze w dużej mierze określonej przez władzę ustawodawczą i wykonawczą. Niezależny wybór sędziego, gwarantujący demokratyczną legitymację elektoratu, znany jest tylko nielicznym państwom, takim jak Szwajcaria czy niektóre stany USA. Taki proces demokratycznego wyboru sędziów przez elektorat nie jest wolny od niebezpieczeństw, o czym świadczy krytyka, jaką tam praktykowano w odniesieniu do polemik i populizmu w publicznych kampaniach wyborczych sędziów. W każdym razie z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, że ​​krytyka polskiego stanowiska przez stronę niemiecką musi być także samokrytyką, jeśli ma pozostać wiarygodna.


Co zapewnia konstytucja

Niezależnie jednak od tego, wątpliwe jest, czy polska konstytucja zezwala obecnej większości parlamentarnej kierowanej przez PiS na proste ustawy, czy też nie wymagałoby to zmiany konstytucji. Konstytucja RP wyraźnie przewiduje w odpowiednim artykule 187 jedynie daleko idące uprawnienia Rady Sądownictwa jako takie. Stanowi również, że oprócz jednej osoby powoływanej przez Prezydenta i Ministra Sprawiedliwości, prezesów sądów najwyższych oraz dwóch członków powoływanych z centrum Sejmu lub Senatu, 15 kolejnych członków sądownictwa musi pochodzić z sądownictwa. Polska konstytucja nie reguluje, kto ma głosować na te 15 osób i jaką procedurę stosuje się do Krajowej Rady Sądownictwa.

Zróżnicowane jest również wprowadzenie nowej izby dyscyplinarnej w nowym polskim prawie sądowym. Jako taki ma rzeczywiście – prawie identyczny – odpowiednik w prawie niemieckim. W tym przypadku sądy odpowiedzialne za sprawy dyscyplinarne wobec sędziów nazywane są sądami służby sędziowskiej. Również w Niemczech są oni odpowiedzialni za karanie za naruszenia obowiązków, przy czym mogą również usuwać sędziów ze służby na wniosek pracodawcy. W niektórych przypadkach mają one również wpływ dyscyplinarny na swobodne wyrażanie opinii i krytyki ze strony (niemieckiego) sądownictwa, na co obecna polityczna większość parlamentarna najwyraźniej ma nadzieję od polskich izb dyscyplinarnych. Jednak w Polsce przy pomocy nowo powołanej Rady Sądownictwa zapewniono, że na kluczowych stanowiskach izb dyscyplinarnych dominują tylko sędziowie związani z rządem. Właśnie dlatego obecne orzecznictwo ETS iETPCz ustanowił zasadę prawną, że izby dyscyplinarne w polskim prawie nie spełniają niezbędnych gwarancji praworządności i że Polska musi na razie płacić dzienną karę grzywny w wysokości miliona euro i zrzekać się wszelkiej pomocy  pocovidowej, o ile warunki utrzymują się. Zapewne dlatego strona polska już zapowiedziała, że ​​dokona rewizji przepisów o izbach dyscyplinarnych.


Pewne jest też, że obowiązującej nowej regulacji nie można postrzegać bez związku z innymi środkami polskiej reformy sądownictwa. Nawet pojedynczy krok, który sam w sobie jest nieszkodliwy, może zatem przyczynić się do ogólnej niekonstytucyjnej sytuacji prawnej.


Oprócz drastycznego skrócenia kadencji sędziów istnieją trzy inne indywidualne środki, które znacznie wykraczają poza jakikolwiek uzasadniony cel. Twierdzisz, że faktycznym celem obecnych reform polskiego sądownictwa jest w rzeczywistości polityczna dyscyplina sądownictwa:

Z jednej strony zakaz nawet kwestionowania przez sędziów orzeczeń polskiego Trybunału Konstytucyjnego – czego nikt nie rozważyłby poważnie nawet w przypadku bezwzględnie wiążących obowiązków prawnych czy mocy prawnej orzeczeń niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ taka (myśl) zakaz oznaczałby koniec wszelkich konstytucyjnych środków dyskursu.

Z drugiej strony pojawiła się nowo powstała możliwość uchylenia prawomocnych orzeczeń na wniosek Prokuratury Generalnej (czyli de facto obecnego rządu) bez obowiązujących skądinąd – skrajnie wąskich – wymogów czynności restytucyjnej. Nie bez powodu takie naruszenia mocy prawnej we wszystkich państwach konstytucyjnych nigdy nie są możliwe ze względów politycznych, ale tylko wtedy, gdy najpoważniejsze błędy proceduralne zostaną udowodnione.


Po trzecie wreszcie, nowo wprowadzona możliwość swobodnego odwoływania sędziów przez Ministra Sprawiedliwości. W tym przypadku polska reforma sądownictwa nie może przytoczyć jako przykładu żadnego innego ustawodawstwa dotyczącego praworządności. Nie jest to możliwe w żadnym kraju, który nawet zbliża się do miana rządów prawa – nawet w (rzekomym) okresie przejściowym. To prawda, że ​ PiS wielokrotnie wysuwa argument, że trzeba nadrobić nieudaną wymianę starej komunistycznej elity funkcjonalnej przez demokratycznych sędziów. Ale teraz jest na to 30 lat za późno. Nawiasem mówiąc, taki projekt, nawet gdyby był przeprowadzony zgodnie z prawem, musiałby: w indywidualnym postępowaniu o ustalenie konkretnej winy przed niezawisłym sądem, a nie decyzją administracyjną ministra. Ta część obecnego ustawodawstwa nie zasługuje na miano reformy sądownictwa, ale jest czystą arbitralnością. Pod tym względem PiS nie może być porównywany z nowym startem pod rządami prawa w byłej NRD. Bo istniało państwo niesprawiedliwe, które jako takie nigdy nie istniało, podczas gdy Rzeczpospolita otrzymała nową konstytucję w okresie transformacji 1989 r., ale jako państwo powinno i miało być zachowane.


Na tym tle z zadowoleniem należy przyjąć decyzje ETS i ETPC wymierzone w obecne reformy polskiego sądownictwa. Jednak krytyka zmian w polskim prawie sprzecznych z praworządnością powinna być przedstawiona bardziej precyzyjnie – a jednocześnie połączona z samokrytycznym spojrzeniem na niektóre mankamenty prawa niemieckiego. Tylko w ten sposób ta krytyka może pozostać wiarygodna i przyczynić się do wdrożenia jednolitych standardów w Europie.

Dr. Jan-Robert von Renesse jest sędzią Krajowego Sądu Socjalnego Nadrenii Północnej-Westfalii.


Źródło: FAZ

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura