Dziewczęta z Auschwitz
W dniu 27 stycznia 1945 r. żołnierze 60. armii Pierwszego Frontu Ukraińskiego otworzyli bramy KL Auschwitz.
Fressen, ficken, freiheit: żarcie, pieprzenie, wolność, to hasło systemu motywowania więźniów wymyślone przez Himmlera w obozach koncentracyjnych. Brukiew, przemoc seksualna, druty. Pogarda dla człowieka, w której przekracza się granice wytrzymałości.
Podczas festiwalu filmowego OPFA w Rzeszowie odbył się pokaz wstrząsającego dokumentu Kingi Wołoszyn-Świerk, telewizyjnej dziennikarki z Wrocławia, „Dziewczęta z Auschwitz”. Film nagrodzony wcześniej Złotą Szablą na Festiwalu Filmów Historycznych i Wojskowych w Warszawie opowiada historię kobiet z puffów, domów publicznych w obozach, oficjalnie zwanymi Sonderbau, budynkami specjalnego przeznaczenia.
Sex i Zagłada nie są to tematy, które do siebie pasują, po wojnie obowiązywała zasada by o tych sprawach nie opowiadać, tabu milczenia przełamywał Tadeusz Borowski, Grzesiuk. W obozach turystom nie wolno było pokazywać bloków, w których znajdowały się domy publiczne.
Mit Auschwitz jako miejsca podniosłej śmierci jest silny i zajęcie się tym tematem przez młodą dokumentalistkę wymagało nie tylko odwagi, ale też dogłębnego zrozumienia realiów. Stosunek współwięźniów do obozowej prostytucji był różny, często winą obciążający ofiary a nie sprawców „łamania woli” . Obraz odchodzi od uproszczonych formuł. Rozgrywa się na dwóch płaszczyznach: młodych kobiet, zdających sobie sprawę, że wszelkie uogólnienia są nieuprawnione, starających się zrozumieć więźniarki w rzeczywistości zagrożenia życia, w których okrutnej samotności nie ma miejsca na mówienie tak albo nie. W przestrzeni gdzie w każdej minucie droga do śmierci stoi przed nimi otworem. I samych więźniarek w rozpaczliwej jasności przypominających o pracownicach bloku 24. W introspekcji zdzierających maski. Zasady moralne w swojej pyszałkowatości tracą jakąkolwiek wartość. Film przeplatany niezapomnianymi zdjęciami z obrazu Munka „Pasażerka”
Rozkaz o powstaniu obozowych domów publicznych wydał w 1941 roku osobiście Heinrich Himmler. W założeniu prawo wstępu miało być nagrodą za dobre sprawowanie i wytężoną pracę. W 1945 r. uciekająca niemiecka załoga zniszczyła większość dokumentacji, w tym materiały dotyczące dwóch puffów. Z ocalałych dokumentów można odczytać nazwiska kilkudziesięciu pracownic z tych niezliczonych egzystencji urastających do rozmiarów postaci tragicznych. Jest wśród nich podobna liczba Niemek i Polek, ze wzglądu na i tu panujące ustawy norymberskie brak kobiet pochodzenia żydowskiego. Część nosiła oznaczenie Aso, aspołeczna. Może to oznaczać, że niemieckie władze posłały niektóre e3 do obozu za prostytucję, lub za kontakty z mężczyznami zakazanej dla nich rasy. Z usług mogli korzystać tylko Aryjczycy. Żydom wstęp był wzbroniony. Niemcy mogli spać z Niemkami, Polacy z Polkami lub innymi Słowiankami. – Tak było tylko w teorii. W praktyce więźniowie chętnie wymieniali się przyznanymi im numerkami. Szczególnie chętni na takie wymiany byli Niemcy. Polki były chyba ładniejsze – opowiadał W. Brasse.
„Kiedyś ogłoszono, że poszukują chętnych do lekkiej pracy, ona się zgłosiła (...), nie wiedząc, co to jest. Przyjął ją lekarz esesman. (...) Kiedy ją zbadał, powiedział: czy ty wiesz gdzie pójdziesz? Ona mówiła: nie, nie wiem, mówili, że do lekkiej pracy, gdzie będzie dużo chleba. Więc on jej mówił: słuchaj, ta praca będzie polegała na tym, że będziesz miała do czynienia z mężczyznami, a poza tym jest taka rzecz, że będziesz miała przeprowadzony zabieg, który pozbawi cię możliwości macierzyństwa. Zastanów się, bo istnieje szansa przeżycia obozu, jesteś młoda, zapragniesz być matką – a wtedy to będzie już zupełnie niemożliwe. Ona mówiła – a co tam matką, matką. Ja chcę chleba” (zeznania więźniarki)
Grzesiuk w 'Pięć lat kacetu' tak pisał:
Pewnego dnia w niedzielę ruch na placu apelowym w pobliżu bramy. Na placu gra orkiestra obozowa złożona z więźniów, a blokowi i kapowie z całego obozu - wypasione byki - z radością rozrywają kamienie placu apelowego, walą oskardami, wożą taczkami. Co jest? - W obozie buduje się puf, dom publiczny dla więźniów.
Wybudowali, sprowadzono prostytutki. Dziesięć sztuk - 8 Niemek, l Czeszka i l Polka. Wesoło było. Pierwszy raz, od kiedy zostałem zamknięty, zobaczyłem tak z bliska kobiety. Spacerowały po trawnikach wzdłuż drutów ogrodzenia pod "opieką" esesmana. Nie wolno było rozmawiać z nimi. Zgrupowaliśmy się tylko w przejściach między barakami i przyglądaliśmy się im w milczeniu. Fajne babki, elegancko ubrane, ufryzowane i... wyżarte. Podobno ochotniczki z obozu koncentracyjnego z Ravensbruck. Przypuszczam, że zawodowe prostytutki. Za bardzo były rozwydrzone jak na kobiety, które zgłosiły się, żeby ratować życie. Tak przynajmniej o sobie opowiadała Polka - z Warszawy - że głód, że karna kompania, że dwa razy próby samobójstwa, że wreszcie mieli ją wykończyć - i ogłoszenie ochotniczego poboru do domów publicznych w męskich obozach koncentracyjnych. Za dobrze na to wyglądała.
Komentarze