Paweł Łęski Paweł Łęski
188
BLOG

Idy Marcowe

Paweł Łęski Paweł Łęski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Paweł wstał i wyjął pojemnik spod rurki, nie zapominając podstawić szklanki, do której zaczęły wpadać kolejne krople. Pomyślał, że alkohol obniża poziom cholesterolu we krwi i otwiera w pamięci zamknięte przegródki. Pamięta z dzieciństwa manifestacje z marca 1968 roku, ale wtedy nie czuł by spierdalanie było najlepszą formą spędzania czasu. Chodził do szkoły podstawowej naprzeciwko Politechniki i jak wyszli studenci to, jak zaczęli skandować: „chodźcie z nami", to poczuł, jak każdy siusiumajtek na jego miejscu, że to może być adresowane właśnie do niego. Potem krzyczeli: „ prasa kłamie", „wolność słowa". „Wolność słowa" zrozumiał, jako wolności dla czasopisma „Słowo", którego czytelnikiem był jego dziadek (zmarł w dniu wprowadzenia stanu wojennego, mówiąc, że nie dożyje wolności, ale jego synowie, tak). Pawełek poszukiwał w tych hasłach jakiś pozytywów a nie samej negacji. Nie może być tak, że cała prasa jest zła, jest gazeta dobra, bo ją czyta dziadek: „Słowo", które tylko potrzebuje większego nakładu. Trzech, chyba studentów (bo w uniwersyteckich czapeczkach), którzy szli na czele, trzymało się za ręce, wyglądali jak herosi z socrealistycznych rzeźb, niczym górnik i hutnik z pl. Konstytucji i krzyczało: „ kobiety w środek", więc młody Pawełek wyszukiwał wzrokiem w tłumie żniwiarek i traktorzystek z kwiatami w rękach. Przed akademikiem znowu krzyczeli: „chodźcie z nami", ale nikt nie wychodził. Milicjant kierujący ruchem zatrzymał za Jaworzyńską samochody, by manifestacja mogła spokojnie przejść skrzyżowanie. Ktoś z tłumu krzyknął: „pod Sejm!". Sytuacja stała się nieco uroczysta a zatem kłopotliwa, jak po pierwszym zbliżeniu miłosnym - pomyślałby teraz. I wtedy nadjechały dwa takie milicyjne motocykle z wózkami. Tłum się zatrzymał, za chwilę zahamowały samochody ciężarowe pełne ormowców. Pamięta (albo może to jego pamięć potrzebowała takiego obrazu, więc zaczerpnęła kadr z jakiegoś filmu), jak student w niemodnym prochowcu, z zakrwawioną twarzą szukał na ziemi okularów. Dalej tego już nie pamiętał, pewne rzeczy się zapomina - to zalety dzieciństwa. Potem milicjant pchnął Pawełka i powiedział: „uciekaj stąd". Pawełkowi wysypała się cała oranżada w proszku, najbardziej ulubiony deser, którym posypywał sobie język aż do momentu, gdy musująca piana rozpryskiwała się po podniebieniu. Ze smutkiem patrzył, jak bulgotała teraz w kałuży wody. Wtedy milicja jeszcze nie biła kogo popadnie i mógł spokojnie, do kibicowania, zebrać się tłum gapiów, przeważnie starszych kobiet, które bez żadnego ryzyka dla swoich przemęczonych w kolejkach kości krzyczały: „gestapowcy!" Dopiero w dwa lata później pałowali wszystkich. Wtedy to była ich premiera. Czuli się jak prawiczki, które nie wiedzą jak się zachować przed starszymi od siebie kobietami.
(frag. książki Szelest warg)

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura