zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1428
BLOG

Reżyser Mariusz Pilis grozi mi podjęciem „kroków prawnych”!!!

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Szanowni Czytelnicy,

pierwszego sierpnia bieżącego roku pan Mariusz Pilis umieścił komentarz pod moją notką „Oda do narodowców, czyli film Mariusza Pilisa « Bunt stadionów »”, opublikowaną na moim blogu 11 czerwca 2013 roku. Wpis ten poświęcony był filmowi „Bunt stadionów” w jego reżyserii. Zainteresowanych treścią tego artykułu zapraszam do skorzystania z poniższego linku:

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/2013/06/11/oda-dla-narodowcow-czyli-film-mariusza-pilisa-bunt-stadionow/

W swoim komentarzu pan Mariusz Pilis poinformował mnie, iż nie jest on reżyserem, ani w żaden sposób nie uczestniczył w procesie produkcyjnym filmu „Kibol”. W notce „Oda dla narodowców” wspominam bowiem o filmie „Kibol”, stwierdzając mylnie, iż to Mariusz Pilis jest jego reżyserem. W związku z tym pana Pilisa - za nieświadomie i nieumyślnie popełniony błąd - najmocniej przepraszam.

Komentarz Mariusza Pilisa znajdą Państwo pod następującym adresem:

http://zbigniew-stefanik.blog.pl/2013/06/11/oda-dla-narodowcow-czyli-film-mariusza-pilisa-bunt-stadionow/#comments  

Kiedy zapoznałem się z komentarzem pana Pilisa, natychmiast napisałem do niego e-mail, by przeprosić go za popełniony błąd. Jednakże Mariusz Pilis odpisał mi na to, że to go nie satysfakcjonuje, że to mu nie wystarcza. Albowiem - jego zdaniem - ocena filmu „Bunt stadionów”, którą wyrażam w wyżej wymienionej notce jest stygmatyzacją najcięższymi obelgami. Pan Mariusz Pilis zarzuca mi ponadto, iż moja ocena filmu „Bunt stadionów” jest przypisaniem tej produkcji znaczeń, których ona nie zawiera.

Pomimo, iż nadmieniłem w naszej dalszej korespondencji, że w żaden sposób nie chciałem go urazić, a moja ocena dotyczyła jedynie jego filmu, pan Pilis domaga się ode mnie, bym w komentarzu pod mym tekstem precyzyjnie wskazał konkretne treści, które pozwalały mi na taką, a nie inną interpretację jego filmu. Jednocześnie poinformował mnie, iż jeśli tego nie uczynię to podejmie on – bliżej niesprecyzowane - kroki prawne.

Drodzy Czytelnicy, przyznaję się przed Wami i samym sobą, że czytając maile pana Pilisa – w pierwszej chwili – spłoszyły mnie konsekwencje notki. Tekstu, który pisałem w dobrej wierze, nie naruszając żadnego prawa i niczyich dóbr osobistych. Być może Mariusz Pilis posiada środki by wynająć najlepszych adwokatów i - mówiąc kolokwialnie - puścić mnie z torbami? Być może Mariusz Pilis dysponuje potężnym polityczno-medialnym networkiem? Być może Mariusz Pilis jest w stanie zamknąć usta tym, którzy oceniają negatywnie jego twórczość? Być może?

Nie znam odpowiedzi na te pytania. Osobiście nie dysponuję pokaźnymi środkami finansowymi. Jestem osobą niewidomą, żyjącą z renty inwalidzkiej. Nie dysponuję żadnym medialno-politycznym networkiem. Jestem prostym zjadaczem chleba i początkującym publicystą. Nikt za mną nie stoi. Jestem sam, zaś publikowane przez mnie artykuły piszę jedynie na swoje polecenie, kierując się swoją - i jedynie swoją własną - inspiracją. Zapewne w niektórych kręgach pan Mariusz Pilis jest znanym i być może nawet szanowanym reżyserem. Ja jednak mam swoje sumienie, którym kieruję się przy redagowaniu moich artykułów. Mam honor, którym kieruje się na co dzień i w każdej chwili. Mam swoje poglądy, które wyrażam w moich artykułach, korzystając z wolności słowa, która jest zagwarantowana każdemu obywatelowi, w każdym demokratycznym państwie prawa. Mam swoją godność, której zamierzam bronić i z której nie zrezygnuję nigdy.

Wyrażona przez pana Mariusza Pilisa zapowiedź podjęcia kroków prawnych, w przypadku nie spełnienia jego żądań dotyczących mojej notki „Oda dla narodowców”, odbieram jako próbę zastraszenia mojej osoby. Być może pan Pilis pomyślał sobie, że osoba niewidoma bez słowa wykona jego żądania i zamilczy na wieki, nie wypowiadając się więcej na temat jego twórczości, kłaniając mu się jednocześnie w pas?

Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię dotyczącą czyjegoś dzieła, bez względu na to, czy opinia ta jest negatywna, czy pozytywna. Każdy może wyrazić swój pogląd, jakkolwiekby on by nie brzmiał, dopóki pogląd ten nie obraża ad personam autora. Moja notka „Oda do narodowców” dotyczyła filmu „Bunt stadionów”, a nie samego pana Mariusza Pilisa, który domaga się teraz - pod groźbą podjęcia kroków prawnych - przeprosin za moją ocenę jego filmu.

Szanowny Panie Reżyserze,

przepraszam Pana za popełniony błąd, dotyczący przypisania Panu produkcji filmu „Kibol”. Jednak moje przeprosiny nie dotyczą - i nigdy dotyczyć nie będą - mojej interpretacji filmu „Bunt stadionów”. Nadal podtrzymuję moją ocenę tej produkcji, którą uważam za odę do narodowców.

Panie reżyserze Mariuszu Pilis,

oświadczam Panu, biorąc Boga i wszystkich Czytelników na świadków: zastraszyć się nie dam! Nigdy! Póki co, Rzeczpospolita Polska pozostaje demokratycznym państwem prawa. Póki co, nadal obowiązuje w kraju nad Wisłą wolność wypowiedzi i oceny. Zaś demokratyczne państwo prawa daje każdemu jego obywatelowi możliwość do skorzystania z środków prawnych, jakimi są niezawisłe sądy Rzeczypospolitej Polskiej. Polska to wolny kraj, a Pan jest wolnym człowiekiem. Proszę robić, co dyktuje Panu sumienie.

Ja przeprosin za wyrażone poglądy w notce „Oda do narodowców” nie umieszczę, a zastraszyć się nie dam. Tego może być Pan pewien. Jeśli chce Pan wchodzić na drogę prawną ja nie zamierzam się uchylać od sądowego rozstrzygnięcia. Wszak myślę, że prawda zawsze się obroni. Czasem wcześniej, czasem później, czasem szybciej, czasem wolniej, jednak prawda zawsze się obroni! Jestem o tym przekonany!

Szanowni Czytelnicy, jeśli będziecie chcieli uzyskać więcej informacji dotyczących sprawy opisanej w tej notce bardzo proszę o kontakt.

Można do mnie napisać e-mail na następujący adres: zbyszek.stefanik@gmail.com

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości