Szanowni Czytelnicy,
pierwszego sierpnia bieżącego roku pan Mariusz Pilis umieścił komentarz pod moją notką „Oda do narodowców, czyli film Mariusza Pilisa « Bunt stadionów »”, opublikowaną na moim blogu 11 czerwca 2013 roku. Wpis ten poświęcony był filmowi „Bunt stadionów” w jego reżyserii. Zainteresowanych treścią tego artykułu zapraszam do skorzystania z poniższego linku:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/2013/06/11/oda-dla-narodowcow-czyli-film-mariusza-pilisa-bunt-stadionow/W swoim komentarzu pan Mariusz Pilis poinformował mnie, iż nie jest on reżyserem, ani w żaden sposób nie uczestniczył w procesie produkcyjnym filmu „Kibol”. W notce „Oda dla narodowców” wspominam bowiem o filmie „Kibol”, stwierdzając mylnie, iż to Mariusz Pilis jest jego reżyserem. W związku z tym pana Pilisa - za nieświadomie i nieumyślnie popełniony błąd - najmocniej przepraszam.
Komentarz Mariusza Pilisa znajdą Państwo pod następującym adresem:
http://zbigniew-stefanik.blog.pl/2013/06/11/oda-dla-narodowcow-czyli-film-mariusza-pilisa-bunt-stadionow/#commentsKiedy zapoznałem się z komentarzem pana Pilisa, natychmiast napisałem do niego e-mail, by przeprosić go za popełniony błąd. Jednakże Mariusz Pilis odpisał mi na to, że to go nie satysfakcjonuje, że to mu nie wystarcza. Albowiem - jego zdaniem - ocena filmu „Bunt stadionów”, którą wyrażam w wyżej wymienionej notce jest stygmatyzacją najcięższymi obelgami. Pan Mariusz Pilis zarzuca mi ponadto, iż moja ocena filmu „Bunt stadionów” jest przypisaniem tej produkcji znaczeń, których ona nie zawiera.
Pomimo, iż nadmieniłem w naszej dalszej korespondencji, że w żaden sposób nie chciałem go urazić, a moja ocena dotyczyła jedynie jego filmu, pan Pilis domaga się ode mnie, bym w komentarzu pod mym tekstem precyzyjnie wskazał konkretne treści, które pozwalały mi na taką, a nie inną interpretację jego filmu. Jednocześnie poinformował mnie, iż jeśli tego nie uczynię to podejmie on – bliżej niesprecyzowane - kroki prawne.
Drodzy Czytelnicy, przyznaję się przed Wami i samym sobą, że czytając maile pana Pilisa – w pierwszej chwili – spłoszyły mnie konsekwencje notki. Tekstu, który pisałem w dobrej wierze, nie naruszając żadnego prawa i niczyich dóbr osobistych. Być może Mariusz Pilis posiada środki by wynająć najlepszych adwokatów i - mówiąc kolokwialnie - puścić mnie z torbami? Być może Mariusz Pilis dysponuje potężnym polityczno-medialnym networkiem? Być może Mariusz Pilis jest w stanie zamknąć usta tym, którzy oceniają negatywnie jego twórczość? Być może?
Nie znam odpowiedzi na te pytania. Osobiście nie dysponuję pokaźnymi środkami finansowymi. Jestem osobą niewidomą, żyjącą z renty inwalidzkiej. Nie dysponuję żadnym medialno-politycznym networkiem. Jestem prostym zjadaczem chleba i początkującym publicystą. Nikt za mną nie stoi. Jestem sam, zaś publikowane przez mnie artykuły piszę jedynie na swoje polecenie, kierując się swoją - i jedynie swoją własną - inspiracją. Zapewne w niektórych kręgach pan Mariusz Pilis jest znanym i być może nawet szanowanym reżyserem. Ja jednak mam swoje sumienie, którym kieruję się przy redagowaniu moich artykułów. Mam honor, którym kieruje się na co dzień i w każdej chwili. Mam swoje poglądy, które wyrażam w moich artykułach, korzystając z wolności słowa, która jest zagwarantowana każdemu obywatelowi, w każdym demokratycznym państwie prawa. Mam swoją godność, której zamierzam bronić i z której nie zrezygnuję nigdy.
Wyrażona przez pana Mariusza Pilisa zapowiedź podjęcia kroków prawnych, w przypadku nie spełnienia jego żądań dotyczących mojej notki „Oda dla narodowców”, odbieram jako próbę zastraszenia mojej osoby. Być może pan Pilis pomyślał sobie, że osoba niewidoma bez słowa wykona jego żądania i zamilczy na wieki, nie wypowiadając się więcej na temat jego twórczości, kłaniając mu się jednocześnie w pas?
Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię dotyczącą czyjegoś dzieła, bez względu na to, czy opinia ta jest negatywna, czy pozytywna. Każdy może wyrazić swój pogląd, jakkolwiekby on by nie brzmiał, dopóki pogląd ten nie obraża ad personam autora. Moja notka „Oda do narodowców” dotyczyła filmu „Bunt stadionów”, a nie samego pana Mariusza Pilisa, który domaga się teraz - pod groźbą podjęcia kroków prawnych - przeprosin za moją ocenę jego filmu.
Szanowny Panie Reżyserze,
przepraszam Pana za popełniony błąd, dotyczący przypisania Panu produkcji filmu „Kibol”. Jednak moje przeprosiny nie dotyczą - i nigdy dotyczyć nie będą - mojej interpretacji filmu „Bunt stadionów”. Nadal podtrzymuję moją ocenę tej produkcji, którą uważam za odę do narodowców.
Panie reżyserze Mariuszu Pilis,
oświadczam Panu, biorąc Boga i wszystkich Czytelników na świadków: zastraszyć się nie dam! Nigdy! Póki co, Rzeczpospolita Polska pozostaje demokratycznym państwem prawa. Póki co, nadal obowiązuje w kraju nad Wisłą wolność wypowiedzi i oceny. Zaś demokratyczne państwo prawa daje każdemu jego obywatelowi możliwość do skorzystania z środków prawnych, jakimi są niezawisłe sądy Rzeczypospolitej Polskiej. Polska to wolny kraj, a Pan jest wolnym człowiekiem. Proszę robić, co dyktuje Panu sumienie.
Ja przeprosin za wyrażone poglądy w notce „Oda do narodowców” nie umieszczę, a zastraszyć się nie dam. Tego może być Pan pewien. Jeśli chce Pan wchodzić na drogę prawną ja nie zamierzam się uchylać od sądowego rozstrzygnięcia. Wszak myślę, że prawda zawsze się obroni. Czasem wcześniej, czasem później, czasem szybciej, czasem wolniej, jednak prawda zawsze się obroni! Jestem o tym przekonany!
Szanowni Czytelnicy, jeśli będziecie chcieli uzyskać więcej informacji dotyczących sprawy opisanej w tej notce bardzo proszę o kontakt.
Można do mnie napisać e-mail na następujący adres: zbyszek.stefanik@gmail.com
Komentarze