Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc
187
BLOG

Koronawirus – nie oszczędza nikogo

Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc Rozmaitości Obserwuj notkę 10


Dwayne Johnson, znany też jako "The Rock", poinformował, że on i jego rodzina mieli koronawirusa. Aktor zapewnił, że wszyscy już wyzdrowieli i czują się dobrze. Zaapelował także o noszenie maseczek. 48-letni Dwayne Johnson w nagraniu opublikowanym na Instagramie przekazał, że on i jego małżonka, 35-letnia Lauren oraz ich córki, 4-letnia Jasmine i 2-letnia Tiana, zarazili się wirusem około dwa tygodnie temu od "bardzo bliskich przyjaciół rodziny". Jak zapewnił, jego rodzina, podobnie jak przyjaciele, byli "niewiarygodnie zdyscyplinowani" w przestrzeganiu środków bezpieczeństwa. Mimo tego nie udało się jednak uniknąć zakażenia. Jak przekazał, córki zgłaszały "mały ból gardła przez pierwsze kilka dni", podczas gdy Johnson i jego żona przeszli "ciężką drogę". - Ale cieszę się, że mogę wam powiedzieć, że jako rodzina jesteśmy w dobrej formie. Jesteśmy po drugiej stronie tego - powiedział Johnson. - Nie jesteśmy już zarażeni i dzięki Bogu jesteśmy zdrowi - dodał. - Mogę powiedzieć, że było to jedno z największych wyzwań i najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek musieliśmy znosić jako rodzina, i ja osobiście - powiedział aktor. Wezwał także ludzi do noszenia maseczek, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa.

Wiem, tak podobno wygląda świat mediów i gdybym surfował we właściwych obszarach to takie „sensacje” nie robiłyby na mnie wrażenia. Powyższe przeczytałem przypadkiem szukając czegoś o Sami Wiecie Czym. I, cytując celebrytę, „było to jedno z największych wyzwań” dla mojego rozumu. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to co przeczytałem nie przyśniło mi się.
Cóż za dramat, przez co ci ludzie musieli przejść: "Mały ból gardła przez pierwsze kilka dni” – doprawdy nie ma słów by oddać grozę wionącą z tego doniesienia. O, doprawdy straszny ten covid, jakież sieje spustoszenie nie oszczędzając nawet "niewiarygodnie zdyscyplinowanych".

A tak na poważnie: ponura groteska wionie z tego „newsa”. Koronawirus jako przyczynek do zaprezentowania pustogłowia zarówno hollywoodzkiego gwiazdora jak i autorów doniesienia. „Straszny wirus” ośmieszony, sprowadzony do swej istoty, czyli Wielkiego Niczego. Dla mnie kwintesencja żenującej kpiny, wygłup po prostu. Wiem jednak, że dla bardzo wielu ludzi jest dokładnie na odwrót. Relacja o „najtrudniejszej rzeczy, jakie kiedykolwiek musieli znosić” podziała na nich jak każda inna porcja nachalnej, durnej propagandy strachu. Już to słyszę: o, The Rock i jego rodzina zachorowali na covida. Cała rodzina, nawet dzieci. Oj, strasznie, strasznie.

Tak to działa. Wiadomość, że u jakiegoś hollywoodzkiego milionera stwierdzono TO i opis jak TO się przejawiało zamiast uzmysłowić na kolejnym przykładzie jak TO jest niegroźne wywoła pożądany efekt: strach. Pandemia szaleje. Dosięgła nawet takiego kogoś!

Ile tysięcy, milionów takich cegiełek buduje piramidę absurdu, karmi głupotę mas zastraszonych „straszliwym wirusem”? Istota przekazu się nie liczy, odrobina namysłu nad „straszliwością” relacji nie występuje. Jest ziarno padające na dobrze zaoraną glebę. I nie dziwota, że ludziska noszą maseczki, przecież sam „The Rock” o to zaapelował, a ten wie co mówi, sami słyszeliście przez co przeszedł…

Wiem, jestem śmieszny w swoim zdziwieniu siłą oddziaływania tak prymitywnych wiadomości. Ale one są propagowane, bo ich dystrybutorzy wiedzą, że lud nie rozumie tego, co widzi i słyszy, jednak ekstrakt zostanie w mózgach: pandemia szaleje.

Widziałem kilka podobnych rzeczy, np. taką jak stwierdzenie u piłkarza FC Barcelona koronawirusa. „Na szczęście” akurat był na wakacjach, więc nie miał kontaktu z kolegami z drużyny, ale jest, rzecz jasna, na kwarantannie. Telewizor pokazał owego piłkarza, mówił do nas przez Internet, uśmiechnięty, zdrowy byczek „pocieszał” kibiców, że czuje się dobrze. Uff, jaka ulga, ma szansę przeżyć!
A pamiętacie Małysza? Też zachorował na „pozytywny wynik testu”, bezobjawowo oczywiście. Objawy zaś miała jego żona, tyle, że ustąpiły gdy… okazało się, że ma negatywny wynik. Śmieszne? Ja mam tzw. ambiwalentne odczucia.

Ile takich kabaretów przewinęło się przez telewizję i Sieć? Mogę się tylko domyślać, bo bywam tam rzadko, a i tak kilka przypadków wyłowiłem. Walec propagandowy jest szeroki, walcuje mózgi na wiele sposobów, „każdemu według potrzeb”. Efekty widzę codziennie na ulicach i w sklepach - znakowanie odmóżdżonych trwa.

Zupełnie nie rozumiem świata i chyba to napędza moją chęć, by się tym podzielić z innymi. Nie rozumiem świata, ale staram się go fotografować - zapraszam: Zbyszko Boruc - fotografia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości