Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc
397
BLOG

Cud nad Bugiem

Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc Polityka Obserwuj notkę 3

Jutro znamienna rocznica i będzie feta i dużo będzie o wolności i tych, którzy jej bronili - wiadomo. Pomyślałem, że, cokolwiek poniewczasie, wspomnę o podobnym trochę wydarzeniu, też związanym z walką i poświęceniem. Od jakiegoś czasu bowiem nasza siła przewodnia zarządza (kolejną) heroiczną batalią udowadniając jak jest konsekwentna w trwaniu przy narodowych wartościach. Otóż powstrzymuje „inwazję”. Inwazja odbywa się w wykonaniu kilkuset nieszczęśników zmieszanych z bandziorami (lub na odwrót), którzy rzucają kamieniami w stronę Polski (i polskich bohaterów stojących na straży Polski). Relacje z tego „frontu” to hit telewizorni i boimy się, a zarazem dzielnie trwamy przed telewizorami odpierając atak i złorzecząc najeźdźcom – przynajmniej w większości, jak myślę. O, cóż za zwycięstwo! Sto jeden lat po warszawskiej kolejna wiktoria ratująca Polskę i Europę. Niebywałe zaiste i doprawdy kolejny powód by stanąć murem za PiS-em. Obronili nas!

Spytam naiwnie: a co mieli zrobić? Nawet tego mieliby nie dopilnować? Czy niewpuszczenie do Polski gromady łachmaniarzy to, przypadkiem, nie elementarny obowiązek tych co pilnują granicy? Ludzie - pozwolę sobie zakrzyknąć - nie widzicie jakie to błahe w porównaniu z tym co wyprawiają z nami tu i teraz? Nie widzicie jaki to pozór? Cóż to za powód do chwały? Czterdziestomilionowy kraj zdołał nie wpuścić przez granicę kilkuset nieuzbrojonych facetów i tym się tak zachłystujemy? Oddziały uzbrojone po zęby, w kaskach, z armatkami, wozami bojowymi, zapleczem i stojący naprzeciw tłum (odgrodzony drutem kolczastym) - to jest bohaterstwo? Bo wykonują swoją robotę? Nikomu nic nie ujmując i doceniając trudną pracę: pamiętajmy o proporcjach, o znaczeniu słów i faktów.

Ktoś powie: gdyby nie patriotyczny i przywiązany do wartości PiS, to „ci drudzy”, ci „postępowi i tolerancyjni” wpuściliby tę bandę! Zobacz co wyprawiają, jakie groteskowe spektakle odstawiają europejscy wrażliwcy. Dopiero by nam zgotowali Sajgon i najazd nachodźców. Odpowiem tak: zgotowaliby albo i nie - coś mi się wydaje, że mogłyby się zadziwiająco zmienić role. Teraz nawiedzeni pajace lansują się groteskowo i to samo działoby się przy innej ekipie rządzącej, Donaldowej, czy podobnej, bo cyrk „tolerancjonistyczny” to nieodzowny folklor w naszym skretyniałym świecie - i jest groteskowy właśnie. Ale dowolna inna ekipa rządząca też by może nie chciała ryzykować i wolałaby zapunktować „bezkompromisowością”, bo Polaków preferencje w temacie „migrantów” są wciąż dosyć czytelne i warto na nich zagrać, bez względu na postępowe hasła wykrzykiwane gdy jest się opozycją.

Nie mi wszelako rozstrzygać co by było gdyby, interesuje mnie bardziej i trochę dziwi, że mało kto spostrzega inny aspekt sprawy. Zauważmy jaki wokół tej „inwazji” pijar rewelacyjny się rozkręcił, jakie zwarcie szeregów wokół przewodniej siły. Doprawdy, trudno o gorszy pomysł, jeśli „siły zła” chciały dokopać niezłomnemu PiS-owi – zapewnia on sobie właśnie, jakże znikomym wysiłkiem, triumf, że ho, ho! Ile gadania w telewizorze, relacji, wypowiedzi ekspertów, dzielnych żołnierzy i pograniczników, ile ministrowie mogą opowiadać o „swoich” służbach, ile podbijania bębenka. Chwała bohaterom, obrońcom granic, „murem za polskim mundurem” – widziałem w telewizorze koncerty, ewenty, zadęcie. Och, święto narodowe trzeba będzie wyfasować. Aż dziwne, że siły zła, zwłaszcza te ze wschodu takie nieroztropne…

Patrząc na ten maraton tromtadracji podkręcany poczuciem zagrożenia, nie zdziwiłbym się gdyby cała ta „wojna” była dogadana między np. carycą Anielą a towarzyszem Władimirem, by… wspomóc Jarosława. Tak, tak, chyba nikt nie wątpi, że co jak co, ale ci dwoje potrafią się dogadać i naiwni nie są. Że nienawidzą Jarosława? Tak go nienawidzą jak kochają Donalda - to polityka, a przecież Jarosław radzi sobie na najważniejszym, covidowym froncie całkiem dobrze i zamiana go na pajaców Donalda może być strategicznie niewskazana i spowodować niepotrzebny zamęt, więc zróbmy „znienawidzonemu” Jarosławowi jakiś sukces, najlepiej „patriotyczny”, to się jeszcze umocni i lepiej będzie wyszczepiał. Jak Falklandy w Argentynie, czy inna rozróba odwracająca uwagę od lokalnych problemów. I się umacnia Jarosław. Iluż wątpiących odzyskało wiarę w tarczę naszą PiS-owską – tak nas bronią, tak trwają bohatersko, odparli szturm.

Oczywiście rozumiem: pogrążam się w spiskowości i oszołomstwie bez opamiętania, ale niewiele już mogę sobie zaszkodzić w tej materii. Czy nie widzę cywilizacyjnego zagrożenia, Islamu u bram, piątej kolumny itd., itp.? Ależ widzę, zapewniam, tyle że dziwi mnie zadziwiająca korzyść partii przewodniej na tle jej rzekomych problemów. Czy to co powyżej napisałem zawiera ziarno prawdy? A skąd ja mam wiedzieć? Ja po prostu jak widzę coś w telewizorze to na pewno wiem, że nic nie widzę. Zaś realnie zmieniający się świat wokół widzę na pewno i podobno „ktoś za tym stoi”, ktoś jeszcze potężniejszy niż sam Jarosław nawet, a może nawet niż Aniela i Władimir – to czemu podwykonawcy nie mieliby się wspierać dla wspólnego dzieła przebudowy świata?

Zupełnie nie rozumiem świata i chyba to napędza moją chęć, by się tym podzielić z innymi. Nie rozumiem świata, ale staram się go fotografować - zapraszam: Zbyszko Boruc - fotografia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka