zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke
1149
BLOG

Potop

zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Wydarzenie odnotowane w religiach na wszystkich kontynentach. Azja, Europa, Australia czy Ameryka mają stare przekazy na temat kataklizmu, który spadł na Ziemię i zniszczył prawie całą ludzkość.  Ocaleni z potopu – czy to żydowski Noe, sumeryjski Ziusiudra czy indyjski Manu dali początek postawom nowego życia społecznego i ostrzegali przed kolejną katastrofą, która nieuchronnie musi nadejść.
 
Porównując wszystkie przekazy dotyczące potopu znajdziemy w nich kilka wspólnych cech: schronienie na łodzi, śmierć wszystkich pozostałych gatunków, początek nowego rodu ludzkiego i przekazy o strasznych i dramatycznych wydarzeniach. Przekazy  w formie ustnej czy też plastycznej, obrazującej kulę spadającą z nieba, rydwany śmierci schodzące z nieba czy siedmiogłowego smoka ziejącego ogniem. Ten ostatni obraz, zdaniem austriackiego geologa Alexandra Tollmanna sugeruje kometę, która po wejściu w ziemską atmosferę rozpadła się na siedem części uderzając w różne zakątki świata wywołując powodzie, trzęsienia ziemi i pochłaniając istnienia. Wywołując traumę i apokaliptyczne wizje na przyszłość. Wersja Tollmanna tłumaczyłaby istnienie opowieści o potopie na całym świecie a jednocześnie potwierdza globalną skalę katastrofy.
 
Wszystkie te wydarzenia miały miejsce około 10-12 tys. lat temu. Nie trwały długo, czego dowodem są nie strawione resztki pokarmu znalezione w szczątkach mamutów, porozrzucanych w różnych zakątkach świata. Przykładem raptownego przebiegu kataklizmu są także znalezione na tych samych pokładach warstw ekologicznych, skamieniałe szczątki innych zwierząt. Dowodzi to, że wszystkie zginęły mniej więcej w tym samym czasie. W Ameryce Północnej znaleziono zapadlisko z zastygłej lawy, które stało się grobem dla wielu gatunków zwierząt, i które zginęły także około 10 tys. lat p.n.e.
 
Przykładów można podawać wiele. Odnalezione fragmenty osady miejskiej na dnie Morza Czarnego czy też podwodne ruiny znajdujące się u wybrzeży Honaguni. Legendy mówią o zatopionej Atlantydzie czy mitycznej krainie Mu. Flawiusz sądził, że egipskie piramidy zbudowane były w celu uchronienia przed kataklizmem dziedzictwa poprzednich cywilizacji.
 
Sporo tajemnic dotyczy Morza Czarnego. Zebrane badania mówią o masowych zalaniach w tym rejonie, które doprowadziły do ogromnych zmian w środowisku. Mały przesmyk łączący Morze Śródziemne z niecką otaczającą płytkie jezioro słodkowodne, zamienił się w ogromne rozlewisko dzisiejszego Morza Czarnego. Wody kataklizmu sięgały znacznie dalej, dochodziły do dzisiejszego Uzbekistanu i pozostały na tych terenach przez 2,5 tysiąca lat.
 
Pierwszą historię o potopie podawały źródła sumeryjskie. Najdokładniej opisany jest w biblijnej Księdze Rodzaju. Zdarzył się on podobno siedemnastego dnia w drugim miesiącu, co odpowiada w naszym kalendarzu przełamaniu października i listopada.
 
„W drugim miesiącu roku, siedemnastego dnia miesiąca, w tym właśnie dniu trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani i otworzyły się upusty nieba; przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy padał deszcz na ziemię”
 
Czy obchodzone przez nas święto zmarłych czy też święto przodków jest echem tamtych wydarzeń? Wprawdzie dzisiaj ich celebracja ma inne powody, jednak już wcześniej święta te były obchodzone wśród wielu starożytnych kultur, jak chociażby w Egipcie, Peru, Meksyku czy Australii.  Meksykanie twierdzą, że właśnie w listopadzie świat został zniszczony przez wielki potop.
 
Jakkolwiek nie spojrzymy na temat potopu opisany w starych księgach czy to religijnych czy też na glinianych tabliczkach, nie możemy zaprzeczyć, że był. Pytanie dotyczy tylko jednego: czy opisywany w wielu kulturach kataklizm dotyczył jednego zdarzenia, które miało miejsce na Ziemi w tym samym czasie czy też są to opowieści o lokalnych katastrofach ekologicznych.
 
Sumeryjski przekaz mówi o planecie, która pojawiła się zbyt blisko Ziemi i spowodowała ogromne perturbacje w jej stabilności. Inne przekazy mówią o uderzających w Ziemię ognistych kulach.
 
Tak czy inaczej katastrofa przyszła z góry.
 
W obliczu dzisiejszej wiedzy znamy zagrożenia jakie mogą ponownie zniszczyć życie na Ziemi. Przy obecnym poziomie techniki jesteśmy w stanie zlokalizować miejsce uderzenia gdyby nadeszło kolejne zagrożenie z kosmosu.
 
I tylko tyle potrafimy zrobić, a potem możemy już liczyć tylko na cud.
 
Ale jedno jest pewne. Rola jaka ostatnio staje się udziałem mitów w odkrywaniu tajemnic życia na naszej planecie powoduje, że nie możemy już dłużej patrzeć z przymrużeniem oka na znajdujące się w starych przekazach informacje. Te informacje przedstawione może bardziej obrazowo i poetycko niż technicznie, pokazują nam, że przetaczające się przez naszą planetę kataklizmy wbiły w umysły Ziemian niepewność co do przyszłości, obawy o brak ciągłości kolejnych cywilizacji i strach przed następną katastrofą, której dramatyzm i ogrom wbije się na długie pokolenia w świadomość ludzi.
 
I jedyną rzeczą jaką będziemy mogli robić po kolejnej - to modlić się do wszystkiego co nas zaniepokoi z nadzieją, że ktoś tą modlitwę usłyszy i uchroni przed nieszczęściem. I będziemy robić to z taką żarliwością aż stanie się ten rytuał nieodłącznym elementem każdego dnia.
 
Dlaczego tak myślę?
 
Ponieważ nie zrobimy nic czego by nie zrobili wcześniej nasi przodkowie. Nie zachowamy się inaczej niż oni. I niczego mądrzejszego nie wymyślimy stojąc na gruzach tego co stanowiło kiedyś nasz dom.
 
 

 

 

 

....

Przemyślenia czasem potargane

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura