ZeZeM. ZeZeM.
71
BLOG

W 80 minut wokół niczego

ZeZeM. ZeZeM. Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Osiemdziesiąt minut miałkiej dyskusji dwóch ignorantów, którzy mają czelność kandydować do godności Prezydenta RP. Żenujący spektakl niczym nas nie zaskoczył. Przepraszam, były dwa wyjątki, Komorowski nie zasnął, a jego śmiertelny wróg  Duda ciągle sprawiał wrażenie miłego i dobrodusznego pluszaka , z przyklejonym uśmieszkiem pijanego kaznodziei.


Od strony merytorycznej, mieliśmy do czynienia z rażącym potwierdzaniem najgorszego, demokratycznego koszmaru, lub jak kto woli oczywistości, że urzędujący prezydent i jego konkurent nie mają pojęcia, o funkcji, jaką jeden z nich już pełni, a drugi być może będzie miał taką szansę. To, co zaserwowały nam „gadzinówki” sprawiało wrażenie namiastki sądu kapturowego nad dwoma  podobno wrogimi  sobie ugrupowaniami. Ten scenariusz pięknie wpisałby się w wybory parlamentarne w  prezydenckie absolutnie nie.

Skoro kandydaci nie mają pojęcia o swojej przyszłej roli, to warto zadać pytanie, gdzie były sztaby wyborcze obu panów i armia doradców? Zapewne w pobliżu, niestety, w obu przypadkach mamy dowód na to, że pracują w nich idioci.

W telewizyjnej debacie każda poza mówców: gest, mimika, sposób wyrażania myśli oraz ton, sprawiały wrażenie typowego dla Polaków pospolitego ruszenia. Obu kandydatów nikt nie przygotował od strony „mowy ciała”. Bezradna gestykulacja rąk Dudy, ciągły, dobrotliwy uśmieszek na jego twarzy powodował, że widz zastanawiał się nad tym, czy ów jegomość jest „aby normalny”? Komorowski przyjął postawę wszechwiedzącego, zasłużonego dziadka, który raz jeszcze postanowił dać nauczkę „młokosowi”, który próbuje zagrać mu na nosie. Wymachując wątpliwej jakości dowodami próbował pogrążyć Dudę, oskarżając go o całe zło „pisowskiego świata”. Co gorsza, przez krótką chwilę ta taktyka zadziałała! Ciągłe podkreślanie dysproporcji pomiędzy prezydentem, a posłem (Duda) miało na celu zdyskredytowanie mentalne kontrkandydata. Komorowski  wydawał się wykonywać to, co zdążył zapamiętać będąc instruowanym przez doradców. Niestety, dalej było już tylko gorzej, znowu kartka i znowu problemy z czytaniem, bliżej , z intonacją, aby dać słuchaczowi  złudne poczucie naturalności.  Ta sztuczka się nie udała i trudno się dziwić, wszak Komorowskie jest nie aktorem, a ledwie politycznym statystą. Lub jak twierdzi Cejrowski – „figurą”.

Ma to głęboki sens, nie od wczoraj mamy wrażenie, że to fenomen: „człowiek kierowany zdalnie”, a może to android? Częściowo tłumaczyłoby to upłynnianie polskich, nowatorskich odkryć w dziedzinie pionierskich technologii, które oddaje się za bezcen innym krajom. Duda wykorzystał tę wiedzę i przypomniał Komorowskiemu sprawę grafenu, oddanego w ręce Brytyjczyków.

Wzajemnego kąsania się po łydkach było znacznie więcej, ale zabrakło boni totalnej. Duda nie wspomniał o WSI – sprawie, która Komorowskiego kompromituje w sposób totalny. Nie było też słowa o piramidzie finansowej pn. ZUS, choć mówiono sporo o ludziach starszych, którzy pozostają bez opieki i z marną emeryturą.  Komorowski nawet ten skandal próbował obrócić w sukces mówiąc, że dofinansowywane są jak nigdy Uniwersytety III wieku!   Ten człowiek odleciał i to bardzo daleko, on zwyczajnie nie ma pojęcia o tym, co dzieje się w Jego państwie!

Cała debata przypominała ustawkę od początku, do samego końca. Można wysnuć wniosek, że sztaby obu kandydatów dzień wcześniej zdrowo gdzieś popiły i ustaliły, że prezydent będzie wasz, a jesienią rząd nasz. Dalej, na pokaz, będziemy się „żreć”, a z daleka od kamer, będziemy spiskowali wspólnie. Przeciwko komu? Oczywiście, przeciwko Narodowi, bo okazał się być tak głupi, że od lat dokonuje wyborów najważniejszych osób w państwie, spośród politycznych dziwolągów, które dla celów oczywistych, odgrywają przed wyborcami kuglarski spektakl.  Dzisiejszego wieczoru był kolejny w cenie energii elektrycznej, którą z własnej kieszeni zapłaci naiwny wyborca.

Reasumując,  znowu nas okradziono, tym razem z osiemdziesięciu minut, które bezpowrotnie straciliśmy, oglądając na ekranach swoich telewizorów,  dwie polityczne miernoty w tym jedną kompletnie skompromitowaną.

Kto wygra? Ci, którzy w dniu wyborów zajmą się swoim „patriotycznym obowiązkiem” – odpalą grilla, mając wszystko gdzieś. 

_____________________

ZeZeM

ZeZeM.
O mnie ZeZeM.

ZeZeM  - reaktywacja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo