Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
66
BLOG

Psze pani, a Angela znowu brzydko na George'a powiedziała!

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 9

No nie przesadzajmy, George Bush to nie Breżniew, to nie Ludwik XIV, to nie bożek, przed którym tylko klęknąć przystoi i z pokorą chylić czoła. Dlaczego więc Bartosz Węglarczyk gromko ogłasza w sąsiednim blogu, że Angela Merkel jest antyamerykańska, bo ośmiela się w sprawie tarczy antyrakietowej mieć inne zdanie niż aktualna administracja amerykańska? Jaki to ma sens?

„Antyamerykańska” oznaczałoby przecież, że biedna Angela systematycznie, złośliwie, z tępej przekory i z nienawiści do USA sprzeciwia się wszystkiemu co amerykańskie. To jest bardzo poważne oskarżenie. A ona po prostu ma inną opinię i prowadzi swoją politykę.

Czy to czwarta rocznica wybuchu wojny powoduje ten nagły powrót do zużytej retoryki sprzed czterech lat, kiedy to każda krytyka polityki Busha była albo antypatriotyczna, gdy głoszono ją w USA, lub wroga i antyamerykańska, gdy pochodziła z innych krajów?

Jeśli każda krytyka aktualnej polityki Waszyngtonu jest przejawem antyamerykanizmu, to lista krajów i polityków rzekomo antyamerykańskich byłaby strasznie długa. Nawet większość Amerykanów byłaby dotknięta tą straszną chorobą antyamerykańskości! Pani Hillary Clinton jest antyamerykańska! I cała Partia Demokratyczna! I Izba Reprezentantów! Nie mówiąc już o tym, że skoro poglądy administracji amerykańskiej różnią się od poglądów wielu innych krajów, ktoś mógłby ogłosić światu, że oto George Bush jest antyniemiecki, antyfrancuski, antybelgijski, antymeksykański a nawet,  i to już szczyt zgrozy, antyandorrański! Gdy ktoś lubi wycieczki do krainy absurdu, może tam iść i iść bardzo daleko, i zupełnie zabłądzić.

Nawet gdy Merkel krytykuje nadmierne emisje dwutlenku węgla w USA, to bidula jest antyamerykańska. Nie wiem szczegółowo, co powiedziała na ten temat w Brukseli, ale można się domyślać, że skrytykowała odmowę ratyfikowania traktatu Kyoto przez aktualny rząd amerykański. Ale kto wie, może nadmieniła też jednak, że USA wcześniej podpisały ten traktat, i może wyraziła nadzieję, że w przyszłości zmienią swoją politykę energetyczną? Może pochwaliła liczne amerykańskie miasta, które zamierzają tego traktatu u siebie przestrzegać? A więc anty czy pro? Jak tu się połapać.

A wracając do tarczy, mam dobrą wiadomość. Nicolas Sarkozy nie jest aż takim wstręciuchem jak pani Merkel. Chociaż trochę jednak jest... Wczoraj w telewizji był przepytywany przez Daniela Cohn-Bendita, urodzonego we Francji niemieckiego eurodeputowanego, na temat tarczy. Sarkozy powiedział, że uważa za rzecz raczej zrozumiałą, że Polska i Czechy w trosce o swoje bezpieczeństwo starają się mieć jak najbliższe stosunki z USA i zgadzają się na przyjęcie u siebie tarczy. Ze względów historycznych mają do tych stosunków inne nastawienie niż Europa Zachodnia. Potem jednak było nieco gorzej. Gdy jednak Cohn-Bendit podrążył temat, by zmusić go do ogólniejszego komentarza, Sarkozy trochę mu ustąpił i powiedział, że nie chce, by polityka bezpieczeństwa Europy polegała na dwustronnych traktatach z USA. A więc nawet Sarkozy, gdy jest trochę zmęczony, popada w otchłań antyamerykanizmu?! Wszyscy do schronów!!!


Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka