Różni ludzie mogą się go bać, ale najbardziej chyba boją się najbliżsi jego współpracownicy. Oto dość zabawna anegdota, która pokazuje, jak bardzo doradcy Sarkozy’ego drżą na samą myśl o możliwości nagłego wybuchu prezydenckiego gniewu.
Kilka dni temu Nicolas Sarkozy nagrywał przemówienie telewizyjne, które miało być zaraz potem nadawane.
W chwili, gdy zaczął mówić, realizator nagle z przerażeniem uświadomił sobie, że magnetowid nie został uruchomiony i że prezydenckie posłanie do narodu szło sobie w powietrze.
Prezydent przemawiał dalej, a realizator szybko myślał. Powiedział o problemie obecnym na miejscu doradcom.
Prezydent przemawiał po nic, a doradcy gorączkowo zastanawiali się, co robić. Żaden nie ośmielił się podejść do niego, zwyczajnie przerwać mu i powiedzieć, że trzeba zacząć od nowa.
Prezydent dalej przemawiał, i w geście rozpaczy wysłano do niego kogoś, kto nie był członkiem prezydenckiej ekipy, ale najmłodszym technikiem z ekipy telewizyjnej. Takim, który niewiele miał do stracenia, wybranym na zasadzie: „Ty, młody, nie masz nic do roboty, więc biegnij do prezydenta i wytłumacz”.
No i wreszcie po kilku minutach targów biedak podszedł wreszcie do Sarkozy’ego i ośmielił się przerwać mu. Sarkozy oczywiście wpadł w gniew, ale pozostawało niewiele czasu do godziny nadania przemówienia, więc musiał szybko powtórzyć nagranie. Tym razem wszystko poszło jak należy. Przemówienie dotarło do stacji telewizyjnych podobno zaledwie parę minut przed nadaniem.
W wielu innych przypadkach Sarko potrafi być przeuroczy, ale gdy wpadnie w gniew, wszyscy chowają się po kątach. Ale w sumie chyba mu to służy...
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości