MECHANIZM WIDZENIA cz.4., czyli widzenie BEZ udziału mózgu?!
MECHANIZM WIDZENIA cz.4., czyli widzenie BEZ udziału mózgu?!
Wójek Ziggy z Ameryki Wójek Ziggy z Ameryki
406
BLOG

MECHANIZM WIDZENIA cz.4., czyli widzenie BEZ udziału mózgu?!

Wójek Ziggy z Ameryki Wójek Ziggy z Ameryki Technologie Obserwuj notkę 12

Jest to kontynuacja poprzedniej notki w tym cyklu : 


W poprzedniej notce odpowiedzielismy na zasadnicze pytanie:  gdzie odbywa sie widzenie?

Wykazalismy logicznie, ze nasze widzenie zawsze odbywa sie na zewnatrz.

Nawet bez mozgu. 

Naprawde? 

Tak, naprawde. 

A sa na to jakies naukowe, fizyczne dowody? 

Tak, sa. 

Naiwyzszy czas, aby je tu w koncu przedstawic. 

Bo bez tych dowodow, to nikt nie potraktowalby tej calej filozofii powaznie. 


 

Piko,  1 października 2019, 00:20

Widziałem z bliska mózg ludzki żywy i martwy. Uzmysłowienie sobie że ta galareta jest odpowiedzialna za jaźń, myślenie i wszystko co jest związane ze świadomością, podświadomością, emocjami daje do myślenia.


Piko,  a mnie to daje do myślenia. Pustka wewnatrz czaszki. W porywach do 90% : 

image

Czy mózg jest potrzebny do normalnego rozwoju motorycznego i intelektualnego u ludzi?

Mózg składa się ze 100 mld neuronów, z czego 20 mld jest zlokalizowanych w korze mózgowej. W tylnym dole ludzkiej czaszki umieszczony jest móżdżek, który choć stanowi 10 proc. masy całego mózgu, zawiera ok. 80 proc. jego komórek nerwowych. Ta część mózgowia jest odpowiedzialna za koordynację ruchów, utrzymanie równowagi ciała, napięcia mięśniowe, uczenie się poruszania i za precyzję wykonywanych ruchów.

Jednym słowem móżdżek, podobnie jak cały mózg, który jest narządem centralnego ośrodka nerwowego, wydaje się organem niezbędnym do normalnego funkcjonowania organizmu. Zgodnie z założeniami medycyny klasycznej jest także lokalizacją świadomości i odpowiada za rozwój poznawczy, intelektualny i duchowy człowieka. Jego brak powinien jednoznacznie oznaczać zredukowanie funkcji życiowych do stanu wegetatywnego. Tymczasem lekarze coraz częściej spotykają się z przypadkami pacjentów, którzy nie tylko mają jedynie częściowo rozwinięty mózg, ale czasami nie mają go w ogóle.

CZY MÓZG JEST NIEZBĘDNY DO ŻYCIA?

Na pierwszy rzut oka takie pytanie brzmi całkowicie absurdalnie. A jednak uzasadnia go kilka przypadków medycznych, których naukowcy nie umieją wytłumaczyć.

W 2007 r. prestiżowy tygodnik medyczny „The Lancet" opublikował artykuł o pewnym 44-letnim francuskim urzędniku, który zgłosił się do szpitala z bólem lewej nogi. Badający go lekarz uznał, że przyczyną dolegliwości może być jakieś schorzenie centralnego układu nerwowego. Polecił więc wykonać mężczyźnie tomografię komputerową mózgu. Jakież musiało być jego zdziwienie, kiedy na zdjęciach rentgenowskich nie zobaczył mózgu pacjenta. Czaszkę wypełniał niemal w całości płyn rdzeniowo-mózgowy. Francuz miał obustronny zanik kory ciemieniowej, płatów skroniowych i potylicznych. W głowie tego człowieka brakowało 75 proc. tkanki mózgowej. Jako dziecko był leczony z wodogłowia za pomocą drenu odprowadzającego nadmiar płynu. Jednak w późniejszym życiu jego rozwój neurologiczny przebiegał całkowicie bezproblemowo. Mężczyzna otrzymał 75 punktów w skali IQ i bez problemu pracował jako pracownik umysłowy administracji publicznej.

To niejedyny tak szokujący przypadek osoby, która zachowała pełną sprawność intelektualną i motoryczną mimo braku mózgu.

SZOK WŚRÓD LEKARZY

W 1922 r. dr Walter Dandy opublikował pracę o zdumiewających przypadkach ludzi niewykazujących żadnego upośledzenia intelektualnego mimo braku wykształconego mózgu.

W 1980 r. neurolog John Lorber wprawił w osłupienie brytyjskie środowisko medyczne, kiedy w prestiżowym czasopiśmie „Development Medicine and Child Neurology" opublikował artykuł, w którym dowodził, że „mózg nie jest potrzebny ludziom do życia". Dr Lorber przedstawił wyniki swoich badań nad dwójką dzieci z wodogłowiem, u których nigdy nie wykształciła się tkanka mózgowa. Jedno z dzieci zmarło po trzech miesiącach życia, ale drugie rozwijało się całkowicie normalnie. Dr John Lorber zaczął poszukiwać innych pacjentów bez mózgu. Był przekonany, że jego pacjent jest jedynym na świecie takim przypadkiem. Jakież musiało być jego zdziwienie, kiedy pewien znajomy lekarz opowiedział mu, że zna podobny przypadek młodego mężczyzny, który studiuje na Uniwersytecie Sheffield. Kilkakrotnie wykonane badania potwierdziły, że w czaszce tego człowieka nie ma śladu tkanki mózgowej. Tymczasem testy IQ dowodziły, że ten młody człowiek miał iloraz inteligencji wynoszący 126. Zbliżał się zatem do elitarnej grupy osób, które są określane jako superinteligentne. Jego czaszka była wypełniona płynem rdzeniowo-mózgowym w 95 proc., a grubość kory mózgowej wynosiła zaledwie 1 mm. Ciężar tej śladowej ilości tkanki wynosił 100 g i był 15 razy mniejszy od wagi przeciętnego mózgu u zdrowej osoby.

Student z Sheffield otwierał długą listę 600 przypadków osób z wodogłowiem i z częściowym lub całkowitym brakiem mózgu, wśród których aż 10 proc. uzyskało powyżej 100 punktów w skali IQ.

TAJEMNICZA NEUROPLASTYCZNOŚĆ

Równie zdumiewające co przypadki osób całkowicie lub częściowo niemających wykształconego mózgu są udokumentowane sprawy związane z pacjentami, którym chirurgicznie usunięto duże części mózgu, a mimo to zachowały w pełni wspomnienia, umiejętności intelektualne i zdolności motoryczne. W 2002 r. w magazynie „The Lancet" ukazał się artykuł trzech amerykańskich neurochirurgów opisujących przypadek trzyletniej dziewczynki, której lekarze ze szpitala Johna Hopkinsa w Baltimore musieli usunąć całą lewą półkulę mózgu ze względu na chroniczne zapalenie i ataki epilepsji. Uważano, że dziewczynka jest skazana na niedorozwój językowy, paraliż połowy ciała i utratę wzroku w jednym oku. Tymczasem ku zdumieniu lekarzy dziewczynka nie tylko okazała się w pełni sprawna, ale też wykazuje dużą zdolność do nauki języków obcych.


Człowiek bez mózgu ma 54 lata i jest urzędnikiem

Czy da się żyć bez mózgu i jednocześnie długie lata być urzędnikiem?! Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że mózg odpowiada za wszystko co widzimy, wiemy i przeżywamy. Przecież duszy niby nie ma, więc żadna „pamięć genów” sterująca zachowaniem różnych gatunków także nie istnieje. Człowiek to po prostu kupa mięśni, kości, wody, no i mózg.

Dopamina, serotonina, acetylocholina krążące po neuronach stanowią o naszym być albo nie być. Tymczasem okazuje się, że człowiek bez mózgu istnieje naprawdę, co stawia pod znakiem zapytania wiele naukowych prawd i teorii. Ludzkość co chwila ma do czynienia z zagadkami i dziwami, które burzą dotychczasowe, często mylne wyobrażenia o świecie. I dobrze, na tym przecież polega rozwój!

Przypadek człowieka bez mózgu stawia na głowie różne dywagacje o tym, kim jesteśmy i od czego zależy nasza świadomość, nasza wiedza, mentalność, emocje, lęki, pragnienia… Bo wg uczonych, jak nie ma mózgu, to nie ma nie tylko żadnych emocji czy wiedzy, ale ni ma życia – następuje zgon. Jednak przypadek człowieka o imieniu Mathieu zelektryzował media i świat nauki już w 2007 roku. Do dziś nie wyjaśniono tego niepokojącego fenomenu.

CZŁOWIEK BEZ MÓZGU ISTNIEJE NAPRAWDĘ!

Mathieu, dziś 54-letni urzędnik, żył jak zwyczajny, przykładny obywatel. Pewnego razu uskarżał się na silny ból nóg, jednak wyniki badań były w porządku. Więc lekarze, nie wiedzący co robić i jak go diagnozować (jakże typowe) skierowali go na rezonans magnetyczny mózgu. Wyniki tego badania dosłownie zszokowały lekarzy i techników, którzy na początku podejrzewali awarię aparatury badawczej. 90% objętości czaszki wypełniała „woda”, a de facto płyn mózgowo-rdzeniowy. Pozostała część to istota szara mózgu i cieniutka jak pasek warstwa rzeczywistej tkanki mózgowej.

Kim był sam Mathieu? Oprócz wieloletniej pracy na państwowym, urzędniczym stanowisku, miał żonę, dzieci, rodzinę. Żył zupełnie normalnie, jak większość zwykłych, purytańskich obywateli. No tak! Bez mózgu, bez serca, bez jaj – urzędnik jak ta lala! Lub inaczej: By żenić się, mieć dzieci, pracować jako urzędnik, a potem wieść meczowo-telenowelowe życie, rzeczywiście mózgu nie potrzeba. Albo jeszcze inaczej: „A Ty Kefir żyjesz 32 lata, słuchasz Hard-Techno, bierzesz jakieś podejrzane zioła, piszesz spiskowego blogaska i do tego też mózgu nie trzeba, oszołomie!”

CZŁOWIEK BEZ MÓZGU JEST CAŁKOWICIE NORMALNY I ZDROWY PSYCHICZNIE

Ale odstawmy chamski humor na bok, przecież jesteśmy poważnymi ludźmi. Naukowców i lekarzy zszokowało to, że bezmózgi Mathieu był normalnym człowiekiem. Nie miał żadnych symptomów depresji, nerwicy, zaburzeń osobowości, stresu pourazowego czy poważniejszych chorób psychicznych. Tak, tutaj znowu chciałbym napisać coś kurewsko chamskiego, ale się powstrzymam. Ups, już to napisałem, tzn zasugerowałem. Cóż. Ale do rzeczy: jedyną aberracją jaka była obecna w życiu Mathieu, jest dość niskie IQ w wysokości 75. Ale jak wiemy, testy IQ nie mierzą absolutnie niczego, a tym bardziej inteligencji.

Mathieu mógł mieć zły dzień, mógł być zestresowany złymi wynikami dzieci w szkole lub przejmować się przegraną lokalnej drużyny piłkarskiej. I wynik testu IQ od razu może być dużo niższy. Więc śmiało można go uznać za całkowicie normalnego, zdrowego psychicznie członka społeczeństwa, za szanowanego i poważanego obywatela (tu znowu wredne mrugnięcie okiem z mojej strony). No i do jakiej organizacji człowiek taki jak on najchętniej by przynależał? I dlaczego byłaby to organizacja terrorystyczna Antifa? Ups… Dobra, już dość.

To uświadamia nam, jak niewiele medycyna wie o człowieku, i dużo szerzej, jak niewiele wie nauka. Problem jest w tym, że i medycyna i nauka uważa, że wie wszystko. Że żadne nowe badania nie są potrzebne, bo przecież wszystko już wiadomo. A hajs z tabletek koncernów farmaceutycznych i z recept tak idealnie się zgadza, jak nigdy w historii. W nauce zawsze jest silna tendencja konserwatywna (orthodoxa), kojarzona z organizacjami naukowymi, establishmentem, rządami, koncernami. Orthodoxa sprzeciwia się nowinkom, odkryciom i zmianom, czyli tendencji postępowej (heterodoxa). I tak trwa to od setek lat. Dziś w dobie potężnych koncernów zarabiających miliardy i liberalnych rządów chcących kontrolować każdy oddech obywatela, postęp nauki (heterodoxa) jest bardzo utrudniony.

NEUROPRZEKAŹNIKI I CZŁOWIEK BEZ MÓZGU

Na hipotezie neuroprzekaźnikowej opiera się cała neurologia i psychiatria. A co za tym idzie, setki milionów ludzi (w tym 25% Polaków) łyka środki psychotropowe na wszechobecny ból istnienia. Każdy obszar mózgu jest po coś i za coś odpowiada. Każdy neuron wypełniony neuroprzekaźnikami także. A połączenia między neuronami i odpowiednia lub nieodpowiednia ilość neuroprzekaźników odpowiada za nasze emocje, zachowania i stan psychiczny. Żadna dusza nie istnieje. Więc nie jest możliwe, by funkcje zanikającego mózgu Mathieu przejęła jakaś „pamięć genów”, „świadomość zbiorowa gatunku” lub: „pole morfogenetyczne wg dr Schaldrake’a”.

Ba, nauka do dziś ma problem z ludzką świadomością i podświadomością. Do jakich obszarów mózgu, do jakich grup neuronów, i do jakich neuroprzekaźników przyporządkować świadomość?! Jaki fragment mózgowej brei odpowiada np za traumatyczne wspomnienia, jakich ja doświadczam? Dlatego część psychologów z grupy radykalnych, ateistycznych racjonalistów, postuluje „nieistnienie podświadomości”. To trochę tak, jakby osoba od urodzenia niewidoma postulowała nieistnienie kolorów i chciała narzucić ten punkt widzenia osobom widzącym. Ups, znowu chamstwo, i znowu nie zamierzam za nie przeprosić.

O przypadku człowieka bez mózgu nawet sami naukowcy wypowiadali się z trwogą: „Przypadek Mathieu poddaje pod wątpliwość konieczność posiadania wszystkich części układu nerwowego, by człowiek mógł poprawnie funkcjonować i po raz kolejny przypomina nam o trudnościach, jakie nauka może napotkać podczas badań nad mózgiem.”

image

Na ponizszej fotografii latwo zauwazyc brak nerwu wzrokowego i kory wzrokowej

image

https://www.gsjournal.net/Science-Journals/Research%20Papers-Gravity/Download/7568

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie