- Zamierzam rozszerzyć wniosek o ekshumację Przemysława Gosiewskiego o przeprowadzenie badań spektralnych. Chodzi o sprawdzenie, czy w ciałach, a zwłaszcza w płucach, pasażerów znajdują się ślady helu. Obecność tego pierwiastka, który przecież nie występuje w naturze, mogłaby wyjaśnić bardzo szybkie opadanie samolotu oraz wzmożenie mgły - mówi w rozmowie z "Wprost" mec. Rogalski, sugerując że Rosjanie spowodowali sztuczną mgłę w Smoleńsku, która mogła doprowadzić do katastrofy prezydenckiego Tupolewa. Hel to gaz bierny chemicznie, bezbarwny, bezwonny i bez smaku, na Ziemi występuje w ilościach śladowych w górnych warstwach atmoswery. Jaką ilość helu należało by wprowadzić do atmosfery, aby wywołać „mgłę” która uniemożliwiła by lądowanie samolotu? Skoro jest bezbarwny to czy może ograniczyć widoczność załogom lądujących samolotów, a skoro jest lżejszy od powietrza czy utrzymał by się nad powierzchnią gruntu? Rogalski sugeruje badanie spektralne aby sprawdzić czy pasarzerowie Tupolewa nie mają jego śladów w płucach. Hel dostarczony do płuc powoduje, że ludzie mają śmieszną „barwę” głosu. Czy o to chodzi pełnomocnikowi niektórych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej? Ale jak to mogło wpłynąć na tragiczne lądowanie? Mecenas Rogalski to musi być łepski facet.
Inne tematy w dziale Rozmaitości