W związku z rozwijającą się niekorzystną sytuacją na Ukrainie i ciągle realną możliwością wkroczenia na jej terytorium armii rosyjskiej, wysocy przedstawiciele Rządu Polskiego nawołują do wprowadzenia na terytorium naszego kraju obcych „bratnich” armii.
Począwszy od skandalicznej wypowiedzi Premiera Donalda Tuska o tym, że „jeżeli Platforma Obywatelska nie wygra wyborów do Parlamentu Europejskiego to 1. września wybuchnąć może wojna i polskie dzieci nie pójdą do szkoły („Te wybory europejskie być może są o tym, czy w Polsce dzieci 1 września w ogóle pójdą do szkoły”).
Poprzez zaproszenie przez P. Anne Applebaum wojsk NATO do Polski (co potwierdza tylko, że w dobrej amerykańsko-polskiej „rodzinie” mąż jest głową zaś żona szyją, która tą głową kręci…).
Aż do zabawnych (lub smutnych) zachwytów ministra Tomasza Siemoniaka nad lądowaniem w Świdwinie 150 amerykańskich komandosów (teraz w końcu Amerykanie będą mogli już oficjalnie zakładać swoje więzienia w Polsce).
Myślę, że skoro już ma być wojna i amerykańskie brygady pancerne (niemiecki minister spraw zagranicznych przytomnie odmownie zareagował na propozycję Pani Applebaum) mają wkroczyć do naszego biednego kraju, jako mieszkaniec Ziemi Kłodzkiej (woj. dolnośląskie) apeluję, aby tutaj do nas do Kłodzka nie wchodzili Amerykanie tylko inna, w końcu też bratnia armia NATO-wska - Armáda České republiky! Wystarczy w sile jednej kompanii. Powitamy tu Czechów z radością (ja na pewno) i nadzieją, że obronią nas przed "brawurą" naszych rządzących.
http://wyborcza.pl/1,75477,15867640,W_obawie_przed_Rosja__Czesi_i_Slowacy_lacza_sily_lotnicze.html
