Feterniak Feterniak
2075
BLOG

O Wolnym Mieście Gdańsku - podstawy dla "ekspertów"

Feterniak Feterniak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

W ostatnich dniach nastąpiło ponownie dziwne "wzmożenie" w temacie mitycznych praw Niemiec do Gdańska. Tu na salonie ostro promowany był żenujący tekst o tym jakoby sprzymierzeni w Poczdamie Polsce Gdańsk dali w  1945 roku w zarząd jedynie na 50 lat. Plus rozważania o tym, jak to niby w RFN działa legalny Senat Gdański, który robi proniemiecką krecią robotę. W innych miejscach poczytać można o tym, jak to Gdańskiem rządzimy praktycznie bezprawnie, a Niemcy tylko czekają by upomnieć się o swój odwiecznie niemiecki Danzig. Duch jest mniej więcej taki, że Gdańsk wedle tych tekstów dzierżymy prawem kaduka i źli Niemcy tylko czekają by go nam zabrać...


Już nie wnikam czemu promowane są takie teksty. Czy to podbijanie bębenka w kontekście walki o reparacji, czy na odwrót celowa zasłona dymna w innych sprawach. Ważne jest coś innego: żenujący brak podstawowej wiedzy u autorów  i komentatorów takich tekstów. Dosłownie podstawowych, bo nawet w tak obśmiewanej historii w sześcioletniej szkole podstawowej, nie mówiąc już o gimnazjum, wątek Wolnego Miasta był dość dokładnie omawiany (w podręczniku Nowej Ery, z którego onegdaj korzystałem w podstawówce, był nawet osobny temat dotyczący Gdańska w międzywojniu!).



Stąd pozwolę sobie,  zapodać owe podstawy. Granice polsko-niemieckie jako pierwszy określił traktat wersalski w 1919 roku. Jest to dokument podstawowy, ponieważ  także po II wojnie granice wersalskie traktowane były jako punkt wyjścia nowego porządku w Europie. Stąd nikt nawet nie myślał o tym, by ziemie zabrane Rzeszy w 1919 roku, a odzyskane przez nią pod rządami Hitlera, w Jałcie, czy Poczdamie jeszcze raz formalnie im znów zabierać. Alzację i Lotaryngię, Szlezwig, Wielkopolskę, czy Pomorze, traktowano jako ziemie zajęte przez Niemców bezprawnie i przynależne państwom sąsiednim, tak jak to zapisano w Wersalu. Stąd nie znajdziemy w różnych ustaleniach po II wojnie wzmianki o tym, że Niemcy oddają, lub zrzekają się na nasza korzyść Wielkopolski, czy Pomorza Gdańskiego.


Identycznie było z obszarem Wolnego Miasta! Artykuł  setny traktatu wersalskiego zaczynający opis postanowień w sprawie Gdańska zaczyna się od stwierdzenia:


"Niemcy zrzekają się na rzecz Głównych Mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych wszystkich praw i tytułów do terytorium, objętego przez następujące granice:(..)" (I tu następuje dokładny opis owych granic).


Artykuł sto pierwszy mówi o powołaniu komisji, która owe granice wytyczy w terenie, zaś artykuł nr 102 brzmi: 


"Główne Mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone zobowiązują się utworzyć z miasta Gdańska wraz z terytorjum oznaczonem w art. 100 wolne miasto. Będzie ono oddane pod ochronę Związku Narodów".



Kolejny artykuł nr 103 definiuje nam status nowo powstałego Wolnego Miasta.


"Konstytucja Wolnego Miasta Gdańska opracowana zostanie w porozumieniu z Komisarzem Naczelnym Związku Narodów przez prawidłowo wyznaczonych przedstawicieli Wolnego Miasta. Znajdować się ona będzie pod gwarancją Związku Narodów.
Komisarz Naczelny orzekać będzie w pierwszej instancji we wszystkich sporach, które mogłyby wyniknąć pomiędzy Polską a Wolnem Miastem z powodu niniejszego Traktatu lub porozumień i układów dodatkowych.
Komisarz Naczelny będzie miał siedzibę w Gdańsku".


Warto podkreślić, że jasno jest tu sformułowane, że WM Gdańsk nie jest samodzielnym państwem, a bytem politycznym całkowicie podległym "Związkowi Narodów". Zwracam uwagę na to określenie, bo powoduje ono, że jak najbardziej prawnym dysponentem tegoż bytu były w 1945 roku Narody Zjednoczone, nie tylko z tytułu formalnego dziedziczenia po Lidze Narodów, ale z praktycznego stanu  reaktywacji koalicji mocarstw, które dyktowały wersalskie postanowienia.



W artykule nr 104 robi sie zaś naprawdę ciekawie:


"Pomiędzy Rządem Polskim a Wolnem Miastem Gdańskiem zawarta zostanie konwencja: w ułożeniu jej brzmienia zobowiązują się pośredniczyć Główne Mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone; otrzyma ona moc obowiązującą jednocześnie z ukonstytuowaniem się Wolnego Miasta Gdańska; konwencja ta:


1. włączy Wolne Miasto Gdańsk do obszaru objętego polską granicą celną i zapewni ustanowienie w porcie strefy wolnej;


2. zapewni Polsce bez żadnych zastrzeżeń swobodne używanie i korzystanie z dróg wodnych, doków, basenów, nabrzeży i innych budowli na terytorjum Wolnego Miasta, koniecznych dla wwozu i wywozu z Polski;


3. zapewni Polsce nadzór i zarząd Wisły i całej sieci kolejowej w granicach Wolnego Miasta, z wyjątkiem tramwajów i innych kolei, służących głównie potrzebom Wolnego Miasta, jako też nadzór i zarząd komunikacji pocztowych, telegraficznych i telefonicznych między Polską i portem gdańskim;


4. zapewni Polsce prawo rozwijania i ulepszania dróg wodnych, doków, basenów, nabrzeży, dróg żelaznych i innych budowli i środków komunikacji wyżej wzmiankowanych oraz prawo wydzierżawiania lub nabywania w tym celu na odpowiednich warunkach koniecznych terenów i wszelkiej własności;


5. zapewni, iż żadne różnice nie będą czynione w Wolnem Mieście Gdańsku na niekorzyść obywateli polskich i innych osób polskiego pochodzenia lub mówiących po polsku;


6. zapewni prowadzenie spraw zagranicznych Wolnego Miasta Gdańska oraz ochronę jego obywateli zagranicą przez Rząd polski".


 


Polecam go uwadze miłośnikom owych bredni na temat "niemieckich praw do Gdańska", tudzież bojących się jakichś gdańskich senatów na uchodźctwie. Traktat wersalski stanowi jasno: Wolne Miasto jest bytem nierozerwalnie związanym z Polską. Rzeczpospolita nie tylko ma kontrolę nad gospodarką Wolnego Miasta, ale także reprezentuje je na arenie międzynarodowej! Nie znając nawet kontekstu okoliczności powstania tego bytu, to z zapisów traktatu dość jasno wynika, że Wolne Miasto jest obszarem zabranym Niemcom i przyznanym Polsce, który jednak ze względu na swoją etniczną specyfikę obdarzony został dużą autonomią, której pilnować mają mocarstwa zorganizowane w "Związek Narodów".


Artykuły 105 i 106 mówią o obywatelstwie gdańskim i możliwości wyboru obywatelstwa niemieckiego, przez osoby, które chciałyby teren Wolnego Miasta opuścić. Natomiast artykuł 107 jasno i dosadnie nazywa rzeczy po imieniu:


"Wszelka własność, należąca do Rzeszy lub Państw niemieckich, a znajdująca się na terytorjum Wolnego Miasta Gdańska, zostanie przeniesiona na Główne Mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone, które ją odstąpią Wolnemu Miastu lub Państwu polskiemu, stosownie do tego, co przez nie za słuszne uznane zostanie".


Najkrócej rzecz ujmując. Niemcy jakiekolwiek formalne prawa do Gdańska stracili w 1919 roku. Przypomnę, bo to też umyka pamięci, mimo różnych starań i zakulisowych działań, gdy Hitler w 1939 roku właśnie sprawę Gdańska postawił jako pretekst zaatakowania Polski, to nie tylko nasz rząd nie zgodził sie tu na jakiekolwiek negocjacje, ale ostatecznie nasze stanowisko poparli Francuzi i Anglicy wypowiadając Rzeszy wojnę.  Nie bez kozery w 1939 roku były na zachodzie słychać głosy o "umieraniu za Gdańsk", bo formalnie właśnie tak było: II wojna światowa wybuchła, bo nie było zgody na złamanie traktatu wersalskiego i oddanie Niemcom miasta nad Motławą.


 

I wtedy nastąpiły dwa ważne wydarzenia. 1 września Hitler jednostronnie wcielił Wolne Miasto do Rzeszy. Przy ogromnym entuzjazmie obywateli gdańskich (który nie dziwi zważywszy na wcześniejsze wyniki wyborów). Z punktu widzenia prawa międzynarodowego nie miało to żadnej mocy i nikt, po pokonaniu Niemców nawet się do tego nie odnosił. Tak jak nikt nie zajmował się aktami wcielającymi taką Wielkopolskę, czy powołującymi Generalne Gubernatorstwo. Jednak tego samego dnia nastąpiło jeszcze ważniejsze wydarzenie.  Gdańszczanie, w trosce o których powołano w ogóle to Wolne Miasto i przez dwadzieścia lat troskliwie dbano, by im krzywdy nie zrobiła "agresywna" Polska, nie tylko tłumnie i radośnie poparli akt powrotu do Rzeszy, ale czynnie wzięli udział w ataku na Rzeczpospolitą. I nie mówimy tu tylko o walkach na terenie Wolnego Miasta, bo jednostki gdańskie, powołane jeszcze przed wojną, zaatakowały m.in. Tczew i Gdynię. Trudno o bardziej spektakularne pokazanie, że Gdańszczanie nie mieli ochoty posiadać własnego państewka i z ogromnym entuzjazmem chcieli powrotu do Niemiec.


 

Opierając się na traktacie wersalskim nie można mieć najmniejszych wątpliwości, że Polska miała pełne prawo, po agresji niemieckiej, wspartej działaniami samych obywateli i władz Wolnego Miasta, zabezpieczyć swoje interesy przejmując nad nim kontrolę. Notabene w okresie dwudziestolecia rząd polski wielokrotnie podkreślał, że jest gotów nawet do przejęcia terytorium gdańskiego, gdyby owe traktatowe interesy miały doznać uszczerbku. Tak jak wielokrotnie powtarzano (jeszcze w sierpniu 1939 roku!), że dbając o nasze interesy gospodarcze Polska chce w pełni szanować i wspierać chce potrzeby kulturalne, etniczne i gospodarcze Gdańszczan. Mamy więc prostą sytuację, w której owi Gdańszczanie jasno pokazali, że owa troska o ich los i kulturę, tak Narodów Zjednoczonych, jak i Rzeczpospolitej, nic ich nie obchodziła i gotowi byli do najgorszych zbrodni, by wbrew postanowieniom traktatowym wrócić do Rzeszy. Stąd jasne było dla wszystkich, już w 1939 roku, że Gdańszczanie właśnie doprowadzili do sytuacji, w której jedynym rozwiązaniem, po alianckim zwycięstwie, będzie przyłączenie Wolnego Miasta do Polski!


Na marginesie tylko dodam, że ostatni konstytucyjny szef władz Wolnego Miasta, prezydent Senatu Arthur Greiser, zakończył swe życie na szafocie skazany na śmierć za zbrodnie wojenne! Podobnie zakończył swe życie Albert Foerster, który 23 sierpnia 1939 roku ogłosił się (z naruszeniem tak konstytucji WM, jak i traktatu wersalskiego) "zwierzchnikiem Wolnego Miasta".


Zwracam uwagę, że nie ma w traktacie wersalskim mowy o odwoływaniu się do jakiejkolwiek woli samych mieszkańców Gdańska, tudzież o traktowaniu w jego sprawie Niemiec jako strony. Traktat postawił sprawę jasno: Niemcy przekazują te ziemie Mocarstwom, zaś te wspólnie z Polską, która miała w Gdańsku żywotne interesy gospodarcze i twarde prawa historyczne do jego posiadania, organizują na nich autonomiczny, ale politycznie całkowicie zależny do nich byt.


Reasumując można zrozumieć jeszcze jakieś prawnicze dywagacje na temat tego, czy Wolne Miasto formalnie przestało istnieć czy nie, tudzież w którym to momencie uprawomocniła się pełna nasza zwierzchność. Nie ma jednak żadnej wątpliwości, że po pierwsze nic tu do gadania nie mają Niemcy. Po drugie jakiekolwiek uzurpacje "senatów na uchodźctwie" nie mają najmniejszego znaczenia, gdyż powołanie takich władz, po wypadkach z 1939 roku, wymagać by musiało... akceptacji Narodów Zjednoczonych i rządu polskiego! Zaś o takim drobny fakcie, że po II wojnie Gdańsk został skutecznie i ostatecznie przekazany właśnie Polsce, już nie wspominając.


Feterniak
O mnie Feterniak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura