Niuniek Zwelf-Gasakiwizna Niuniek Zwelf-Gasakiwizna
54
BLOG

Z nieróbstwa oskarżam w średnim wieku pożal się Boże a ile za uszami nie mam

Niuniek Zwelf-Gasakiwizna Niuniek Zwelf-Gasakiwizna Rozmaitości Obserwuj notkę 0

"@Autor

Ja bym tu dostrzegał człowieka, który ma ten przywilej lekkości bytu, iż nigdy nie musiał stanąć wobec przymusu prawdziwej pracy, która przecież kształtuje pewnną paralelność myślenia do realności świata.
KUNGALU00:42
5935908"

 

 

 

Z racji tego że moi oprawcy wiedzą że nie będę ich usuwał powstaje taka okoliczność jak wybór. No gdybyście tak tylko tutaj wszystko po tysiąc razy bez wewnętrznej polemiki to bym olał. Niestety lub stety wszystko ma swoje wszystkie strony. Określenie to w istotnym stopniu nie polega na prawdzie. Takim wykonawstwem może się zajmować tylko jednen psychopata z tych tzw policjantów gdyż do pewnych kalibrów bezczelności trzeba dorastać odpowiednio rozwiniętą wyobraźnią. Dlatego chcę odtworzyć ten esbecki ton najprecyzyjniej jak to możliwe... 

Otóż rzeczywiście osobnik ten ma przesłanki z podsłuchu od 1999 roku że przez połowę tego czasu pracowałem niemal wcale. Ma też wiele przesłanek pochodzących ze zdobywania nielegalnych danych lub również z nielegalnego zdobywania danych. I to jest temat na długą powieść o moich znajomych wrogach według jego esbeckichmentorów  których nie można wytracać w najdrobniejszym elemencie. 

 

Mam wiele lat doświadczenia z jego namiętnym użytkiem nielegalnych danych których nie powinien nawet przetrzymywać a co dopiero pamiętać i upubliczniać. Ponieważ ten blog jest niszowym miejscem wiedzy publicznej o mnie to wobec wieloletniego rozładunku w Judeo-Głogowie: NIELEGALNIE POSIADANYCH I NIELEGALNIE ROZPOWSZECHNIANYCH DANYCH postaram się odnieść do tych którzy nigdy nie posmakowali przymusu prawdziwej pracy.

 

Jestem przez większą część z blisko pięćdziesięciu oprawiających w mediach i kilku funkcjonariuszy zmuszany do ciężkiej niewolniczej pracy od wielu lat. Dzięki nim muszę od wielu lat podróżować do pracy ile muszę. Dzięki nim musiałem pracować w bardzo upokarzającej funkcji zarabiając bardzo mało. Czemu? Bo nie byłem w stanie robić nic złożonego tak mi się nie chciało żyć.  Doprowadzili mnie do takiej nędzy i beznadziei że straciłem połowę zębów nie mogąc ich niczym zastąpić. Doprowadzili mnie do lat życia w niedożywieniu. I codziennym stresie. Tworząc tym wszystkim każdy wysiłek pracy dwukrotnie większym. Zmusili mnie do wielu lat równoległej pracy nad mierzeniem się z ich machiną zaszczucia. Zrobili z mojego życia obozową beznadzieję.

 

Kto? Ludzie których "praca" polega na byciu NAD. Na przeżuwaniu i wypluwaniu ludzi. W ich przypadku z pozycji braku kosztów takiego przeżywania - na odległość. Z pozycji foteli. Dwie grupy łobuzów. Służących na dworach najczęściej jeszcze większych łobuzów.

 

Nie ma zbyt wiele typów ludzi którzy mogliby mnie skłonić do reakcji wyższości na takie słowa. Ale ten cód natury mnie dość maksymalnie brzydzi i mdli. Ze względu i na logikę zawodu który wybrał i jego logikę odnalezienia się w tej logice. 

 

ALE TEŻ ZE WZGLĘDU NA TĄ POGARDĘ WOBEC CIĘŻARU SWOJEGO CZYNU JAKĄ WYRAŻA TĄ SKROMNĄ EMANACJĄ. 

 

W tej krutkiej wypowiedzi zderzają się jakże istotne dla esencji czynu wobec mnie jakości typowe dla nędznych OPRAWCÓW.

 

Tej esbeckiej pewności że wszystko im wolno prześwitującej z nielegalnego użytku nielegalnych danych. Oraz znowu z tej esbeckiej pewności że w dowolnym momencie kryminalnej gry życiem i o życie można sobie zakrzyknąć: a kim ty jesteś że mi się będziesz upierał przy bezkompromisowości?

 

Otóż ja jestem zbiorowi zbrodniarze z próżności pod dyrekcją tego swego myjącego wam cokolwiek człowiekiem niewinnym. 

I TO JEST MÓJ POZIOM NIERÓBSTWA Z KTÓREGO ŚMIEM MÓWIĆ O JAKIEJKOLWIEK NIEKOMPROMISOWOŚCI W KWESTII EGZEKUCJI NA MNIE. 

Te wasze wszystkie naćkane chamstwem pyski ludzi zwiedzających cudze egzystencje 

Parskające wyrozumiałością

 

Formy upokorzeń jakich dopuszczacie się w sytuacji mojej bezbronności zakańczając na jakże w tym wszystkim banalnej i zwyczajnej formie obdarowywania mnie prawem pójścia w końcu dla odmiany sobie zapracować gdy przed chwilą lub równolegle robicie to samo by za wszelką cenę mnie unużać w konieczności konfrontacji - jak na to odpowiedzieć?

 

Ciężar tej beczelności będąc rekordem rekordów zręcznie bierze na siebie ciężar konieczności z jakichąś względów bycia ciężarem. I ja to nazwałem presupozycją czynu.

 

Otóż tak sprytnie rąk z czynu wymuszania na mnie ofierze współudziału w waszym zbrodniczym uskutecznianiu przeszczepienia mi pożądanej przez was świadomości i równoczesnego wyrafinowanego zbiorowego upokarzania NIE UMYJECIE.

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości