Mariusz Bondarczuk Mariusz Bondarczuk
766
BLOG

I teraz się przyśni ten śpiew

Mariusz Bondarczuk Mariusz Bondarczuk Rozmaitości Obserwuj notkę 0

W czerwcu 2009 roku byłem wraz z grupą mieszkańców Przasnysza na uroczystości organizowanej w Pałacu Prezydenckim  dla dawnych członków Komitetów Obywatelskich w 20-tą rocznicę  powstania tego społecznego ruchu. Mamy bardzo piękne wspomnienia z tamtego jubileuszu. Spotkaliśmy się wówczas bezpośrednio w ogrodach pałacowych z Prezydencką Parą. 

Mój przyjaciel, przasnyski artysta fotograf , Tadeusz Myśliński zabrał ze sobą niecodzienny upominek dla Pani Prezydentowej: pierwszy numer lokalnego pisma "Przasnyska Niezależna" (byłem jego redaktorem naczelnym i współwydawcą), który ukazał się w 1989 roku. Była to wówczas jedna z pierwszych niezależnych gazet lokalnych w kraju. Na pierwszej stronie "PN" zamieściłem relację mieszkańca podprzasnyskiej wsi Edwarda Malinowskiego, który kilka tygodni wcześniej zupełnie przypadkowo spotkany, opowiedział mi, iż uciekł z miejsca egzekucji polskich jeńców wojennych ..... w okolicach Smoleńska. Jego opowieść opatrzyłem znakiem zapytania i stwierdzeniem:  czy to wszystko, co od niego usłyszałem jest rzeczywiście prawdą? Do tej pory mam co do tego różne wątpliwości.

Nieco później zainteresowałem tą relacją  znanego dokumentalistę Jerzego Morawskiego, który na początku lat 90. poświęcił tej sprawie bardzo obszerny reportaż na łamach "Życia Warszawy". Próbował w swoim artykule weryfikować opowieść Malinowskiego w oparciu o ówczesną wiedzę na temat zbrodni katyńskiej i jej podobnych. Morawski konsultował m.in. szczegóły tej niezwykłej relacji z ówczesnym z-cą prokuratora generalnego Stefanem Śnieżką, który jak wiadomo zajmował się tą zbrodnią w ramach prowadzonego wówczas śledztwa (nota bene ze Stefanem siedzieliśmy razem parę miesięcy jako internowani w jednej  celi iławskiego więzienia). 

Morawski i Śnieżko doszli wówczas do przekonania, że Malinowski nie mógłby znać pewnych szczegółów związanych z tymi egzekucjami, gdyby nie był sam ich świadkiem. Malinowski jest (jak się dowiedziałem niedawno, żyje on do dziś w Ciechanowie, gdzie przeniósł się spod Przasnysza już dość dawno temu do córki – ma oczywiście ponad 90 lat ) prostym, niewykształconym człowiekiem.

W 1995 roku Jerzy Morawski, który  do dziś jest przekonany o wiarygodności świadectwa Malinowskiego, nakręcił film z jego udziałem. Na realizację tego materiału jego bohater  wybrał się w sposób konspiracyjny, nic nie mówiąc żonie, która była bardzo przeciwna jego kontaktom z mediami w prezentowanej tutaj sprawie. Mnie z tego powodu zrobiła wręcz awanturę. Czy obawiała się czegoś, czy też były inne jeszcze przyczyny jej reakcji, nie potrafię powiedzieć.

Film powstał, ale nigdy nie został wyemitowany. Jak się okazało, zaginął!  Posiadam jedynie nagrane na kasecie magnetofonowej dźwięki zarejestrowane podczas kręcenia dokumentalnego reportażu.

 

Na prezentowanym tutaj pamiątkowym zdjęciu Pani Prezydentowa Maria Kaczyńska trzyma wraz ze mną wręczony jej przed chwilą pierwszy numer „Przasnyskiej Niezależnej” z reportażem na  stronie tytułowej o tragedii pod Smoleńskiem jaka tam się wydarzyła w 1940 roku. Artykuł nosi tytuł: „I teraz się przyśni ten śpiew”.  

 

Moja maksyma (zasłyszana w okolicach Przasnysza):Kto prawdę mamrze ten się głodu namrze.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości