W notce zatytułowanej "Senatorowie pytają o tajemniczy element w brzozie", link: http://januszwojciechowski.salon24.pl/583272,senatorowie-pytaja-o-tajemniczy-element-w-brzozie - pisze europoseł Janusz Wojciechowski o tym, że kilku senatorów PiS skierowało pytania do Macieja Laska"w sprawie elementów znalezionych w brzozie złamanej podczas katastrofy przez lewe skrzydło samolotu".
Pisze europoseł: "Znaleziono trzy większe fragmenty skrzydła, rzędu kilkunastu centymetrów (Lasek w kolejnych swoich odpowiedziach nie rozróżnia centymetrów bieżących i kwadratowych, więc nie wiemy, czy o długość tych fragmentów, czy o ich powierzchnie chodzi) i szereg mniejszych, ale ich nie mierzono, bo nie miały znaczenia dla wyjaśnienia katastrofy...
Jeśli nie mierzono – to skąd Miller i Lasek wiedzieli, że są to kawałki ze skrzydła? I że z tego właśnie skrzydła? Skąd wiedzieli, że w brzozie siedziało wbite to, czego brakowało w skrzydle? Nie mierzyli, nie badali – skąd wiedzieli?"
Tak więc zapowiada się kontynuacja wieloletniej już dyskusji na temat: "wypadek komunikacyjny czy wybuchy w samolocie". Dochodzą oczywiście wątki dodatkowe: celowo nieprawidłowe naprowadzanie pilotów przez rosyjskich kontrolerów czy złowieszcza rola gen. Benediktowa, Tuska i Putina itp.
To wygląda mi na ustawkę. Nikt, także europoseł, nie chce choćby wspomnieć o odlocie Tu-154M 101 z Okęcia. Jest przecież oczywiste, że jeśli samolot doleciał do Smoleńska, to musiał wcześniej wystartować. Tymczasem nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na odlot tupolewa, a przecież Okęcie nie znajduje się w Rosji. Zapytałem inż. Krzysztofa Cierpisza, co sądzi o tekście europosła. Inżynier napisał:
"Nie bardzo pojmuję celu czy przesłania tego artykułu. Poza tym, że prawnik, sędzia, urzędnik państwowy wysokiej rangi, poseł J. Wojciechowski ukazuje się tu jako zawodowy maskirowczyk – bo trzeba"utrzymać front rosyjski za wszelka cenę"!!!
Może mu Pan zadać pytanie, czy - rozpatrując odłamki w Smoleńsku - bo o Okęciu strach pomyśleć - nie trzeba by podejść do tych odłamków systematycznie?
Uwaga o jednostkach miar jest dość słuszna i z pewnością wykazuje to, że poseł umie myśleć ściśle. W związku z tym oraz przypuszczalną wiarą posła Wojciechowskiego w wybuchy w powietrzu pytanie:
A jak znalazł się lewy fragment końcówki skrzydła – w relacji do sławetnej brzozy, skoro końcówka została odpalona już tam, na wysokości brzozy?
Poseł zna się na geometrii, więc nie będę go wyręczał w kalkulacjach.
Pozdrawiam.
Podnoszę prawą rękę w pewnym znaku i wołam: CZOŁEM WSZYSTKIM OKĘCIARZOM.
K. Cierpisz.
PS. Wybuchy przy brzozie wykluczają absolutnie wszystko".
Odniosłem się do postscriptum: "Wybuchy przy brzozie wykluczają absolutnie wszystko". - Może warto określić bliżej to"wszystko".
ZB".
Inż. Krzysztof Cierpisz odpowiedział:
"Nie ma skrętu wraku w lewo.
Nie ma położenia wraku na plecach.
Końcówka skrzydła lewego nie leży tam, gdzie było pokazane.
Nie ma wytłumaczenia dla zniknięcia kabiny.
Nie ma wytłumaczenia dla oddzielenia ogona do reszty kadłuba.
Nie ma wytłumaczenia dla braku pożaru.
Nie ma wytłumaczenia dla braku rozrzuconych i widocznych wszędzie ciał.
Nie ma wytłumaczenia dla braku odgłosu detonacji – jednej lub wielu.
W końcu teoria wybuchów, gdzie wybuchy według Macierewicza zaczęły się jeszcze przed brzozą, ośmieszyły Biniendę, który włożył dużo wysiłku, aby wytłumaczyć niezwykłość położenia końcówki skrzydła lewego.
Bo im wcześniejsze te wybuchy, to ani położenie końcówki skrzydła lewego, ani zakręt po brzozie nie jest możliwy. Dodatkowo może Pan zapytać, co znaczy to (w rachunku prawdopodobieństwa), że pierwsze ścięcie drzew według raportu Anodiny miały parametry – 39m i 1100 m (poz. nr.2 w raporcie).
To oznacza, że samolot już zszedł z osi po to, aby się rozbić w lasku osłoniętym od oczu ciekawskich. A jak to jest prawdopodobne, że samolot zszedł z osi i równocześnie zaraz potem nastąpiły wybuchy.
Jak to jest prawdopodobne?
KC".
Inne tematy w dziale Polityka
