Decyzja Facebooka o blokadzie treści z Australii wywołała oburzenie na całym świecie.
Decyzja Facebooka o blokadzie treści z Australii wywołała oburzenie na całym świecie.

Kolejne państwa chcą pójść w ślady Australii i zmusić Facebook do płacenia za newsy

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Facebook zakończy trwającą od ubiegłego tygodnia blokadę treści mediów z Australii. To efekt porozumienia z australijskim rządem, który zgodził się na poprawki do projektu ustawy zmuszającej portal do płacenia za treści newsowe. Tymczasem coraz więcej państw chce, by Google i Facebook płaciły za wykorzystywane przez te serwisy treści medialne.

Efekt negocjacji z Facebookiem

"Doszliśmy do porozumienia, które pozwoli nam wspierać wydawców, których wybierzemy, w tym małych i lokalnych wydawców. (...) Rząd wyjaśnił, że zachowamy możliwość decyzji, czy newsy będą pojawiać się na Facebooku, tak by nie być automatycznie poddanym wymuszonym negocjacjom" - napisała w oświadczeniu wiceprezes Facebooka Campbell Brown.

Portal od ponad tygodnia blokował w Australii treści pochodzące z mediów w proteście przeciwko procedowanemu projektowi ustawy, który miałby zmusić Google i Facebooka do płacenia za treści newsowe pojawiające się w ich serwisach. Tymczasowo zablokowane zostały również na portalu niektóre strony rządowe, w tym strona dla ofiar przemocy domowej czy serwisy służb ratunkowych i meteorologiczne.

Jak pisze Reuters, rząd zaproponował cztery poprawki do projektu, które m.in. dają Facebookowi i wydawcom dodatkowe dwa miesiące na negocjacje w sprawie warunków, zanim do gry wkroczy rządowy arbiter.

"Będziemy dalej inwestować w media globalnie i opierać się wysiłkom konglomeratów medialnych, by promować ramy regulacyjne, które nie biorą pod uwagę prawdziwej wymiany wartości między wydawcami i platformami takimi jak Facebook" - stwierdziła Brown. Odniosła się w ten sposób do faktu, że wśród zwolenników nowego prawa są największe media w Australii, w tym News Corporation miliardera Ruperta Murdocha.

W australijskim Senacie 17 lutego odbyła się  pierwsza debata nad ustawą, która została wcześniej uchwalona w Izbie Reprezentantów.

Przyjęta w niższej izbie australijskiego parlamentu ustawa zakłada m.in., że jeżeli wydawcy i wykorzystujące ich treści platformy cyfrowe nie dojdą do porozumienia w sprawie opłat za te materiały, rząd ustanowi arbitraż, który ustali wiążące stawki.

Minister skarbu (finansów) Australii Josh Frydenberg, który prowadził negocjacje z Facebookiem, stwierdził w oświadczeniu, że nowe poprawki mają rozjaśnić zasady planowanego prawa i zapewnić, że wydawcy będą "sprawiedliwie wynagrodzeni". Minister dodał później, że spór z Facebookiem jest "bitwą zastępczą" szerszych zmagań w sprawie modelu nowych relacji między internetowymi gigantami i mediami oraz rządami państw.

Google, który początkowo też groził odcięciem Australii od swych usług, ostatecznie zaczął negocjacje z wydawcami jeszcze przed wejściem w życie ustawy i podpisał w zeszłym tygodniu kilka umów z australijskimi wydawcami, dotyczących opłat za wykorzystywanie przez niego ich treści.

Kanada chce iść drogą Australii

Nad podobnymi regulacjami jak w Australii zastanawia się również Kanada. Tamtejszy minister dziedzictwa i kultury Steven Guillebault, który pracuje nad odpowiednimi zmianami w prawie, podkreślił, że "Kanada jest na pierwszej linii frontu w tej batalii".

Zmiany w prawie dotyczącym wykorzystywania kontentu pobieranego ze stron tradycyjnych mediów przez media społecznościowe były od dawna zapowiadane w Kanadzie. Propozycje działań znalazły się w programie wyborczym rządzącej partii liberalnej w kampanii 2019 r. Na początku lutego ub.r. w Kanadzie został opublikowany raport zawierający 97 rekomendacji eksperckich dla rządu w sprawie takich gigantów jak Google, Apple, Facebook, Amazon, Netflix czy Spotify. Zalecenia uwzględniają opodatkowanie, gwarancje dla interesów kanadyjskich twórców i ustawowe chronienie prywatności w cyfrowym świecie. Oczekiwano, że nowe rozwiązania podatkowe znajdą się już w budżecie na rok 2020/2021. Parlament nie uchwalił jednak ustawy budżetowej z powodu epidemii koronawirusa.

Guillebault oświadczył podczas spotkania z dziennikarzami, że Kanada może ostatecznie przyjąć model australijski, w którym zobowiązano Facebooka i Google do zawarcia porozumień w sprawie płacenia mediom za linki do informacji lub do przeprowadzenia wiążących prawnie i finansowo negocjacji. Guillebault wspomniał też o analogicznych negocjacjach ws. GAFAM oraz innych mediów społecznościowych z rządami Francji, Finlandii i Niemiec.

- Przypuszczam, że wkrótce będziemy mieć 5, 10, 15 krajów, które przyjęły podobne rozwiązania - oświadczył kanadyjski minister. Reuters cytuje w tym kontekście wypowiedź specjalistki ds. mediów społecznościowych Megan Boler z Uniwersytetu Toronto. Ekspertka wyraziła pogląd, że Facebook "może zostać skonfrontowany z koalicją uderzającą w jego monopol". Profesor Daniel Angus z Queensland University of Technology uznał z kolei działania Facebooka, który usuwa wiadomości australijskich mediów ze swojej platformy, za celowe działanie powodujące chaos. Jego słowa cytuje Bloomberg.

Sektor medialny lobbuje w UE

Bloomberg podaje również, że także europejscy wydawcy chcą wprowadzenia przepisów wzorowanych częściowo na projekcie australijskiej ustawy.

W grudniu Komisja Europejska przedstawiła projekt nowych przepisów regulujących rynek cyfrowy, zgodnie z którym amerykańskie firmy technologiczne będą zagrożone grzywną w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu, mogą też zostać podzielone jeśli nie będą respektować regulacji UE.

Wydawcy prasowi chcą, by w tym projekcie ustawy zawrzeć klauzulę dotyczącą opłat za treści medialne wykorzystywane przez Google'a i Facebooka - pisze Bloomberg.

W UE pionierem w kwestii regulowania działalności amerykańskich gigantów internetowych jest Francja. Tam Google zobowiązał się do zapłacenia francuskiej prasie około 63 mln euro w zamian za zakończenie sporów dotyczących praw autorskich. Organizacje dziennikarskie krytykują jednak brak solidarnej postawy mediów wobec amerykańskiego giganta cyfrowego, ponieważ nie wszyscy dostaną pieniądze za treści publikowane w internecie.

Od 2019 r. dostęp do internetu i mediów społecznościowych blokowano w co najmniej 35 krajach - wynika z danych organizacji pozarządowej NetBlocks, która podkreśla, że odcinanie dostępu do łączności wykorzystywane jest jako narzędzie polityczne.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka