Praca w mediach ma wiele elementów stresujących. Nie trzeba potęgować ich krzykiem, robieniem sztucznego ciśnienia. Jeśli do takich sytuacji dochodzi, to oczywiste jest, że odbija się to na zdrowiu zarówno pracownika, jak i tego, który krzyczy. Żeby było jasne – ja tu abstrahuję od sprawy Tomasza Lisa. Nie wiem, na ile te doniesienia na temat traktowania ludzi są prawdziwe, na ile nie. Chodzi mi ogólnie o to, że praca w mediach sama z siebie jest stresująca, nie trzeba go jeszcze „podkręcać” – mówi Salonowi 24 Jan Ordyński dziennikarz, wiceprzewodniczący Towarzystwa Dziennikarskiego.
Redaktor Tomasz Lis ma dość poważne problemy zdrowotne, sam o tym poinformował. Abstrahując już od jego przypadku, można wymienić wielu dziennikarzy, którzy w wieku 30 lat trafiają na oddziały neurologiczne z objawami udarów, mają arytmię serca, itd. Czy winny jest tu mobbing, o którym mówi się w przypadku wielu redakcji, czy winna jest nieregularna, stresująca praca, którą ludzie mediów wykonują?
Jan Ordyński: Akurat jeśli chodzi o Tomka Lisa wygląda to niepokojąco, że będzie to dłuższy problem kardiologiczny. Powiem tak – ja pracowałem przez wiele lat w dzienniku, wiem z jakim stresem i nerwami się to wiąże. Natomiast od czasu Dariusza Fikusa do Grzegorza Gaudena, żaden ze wspomnianych redaktorów naczelnych „Rzeczpospolitej” nie stosował mobbingu.
Była pełna świadomość, że ogromny stres, z jakim wiąże się praca w mediach, szczególnie codziennych, wystarczy, nie trzeba potęgować go krzykiem, robieniem sztucznego ciśnienia. Jeśli do takich sytuacji dochodzi, to oczywiste jest, że odbija się to na zdrowiu zarówno pracownika, jak i tego, który krzyczy.
Żeby było jasne – ja tu abstrahuję od sprawy Tomasza Lisa. Nie wiem, na ile te doniesienia na temat traktowania ludzi są prawdziwe, na ile nie. Chodzi mi ogólnie o to, że praca w mediach sama z siebie jest stresująca, nie trzeba jeszcze „podkręcać” tego stresu złym traktowaniem ludzi.
Przeczytaj też:
Tomasz Lis jest poważnie chory. Czeka go seria operacji kardiologicznych
Czy jednak sama atmosfera pracy, nawet bez mobbingu, ale konieczność dostarczenia szybkiego newsa, czasem narażanie się, bycie osobą publiczną i do tego czasami praca po kilkanaście godzin na dobę, nie jest wystarczającym czynnikiem wpływającym negatywnie na nasze zdrowie?
Oczywiście, że jest, tych stresogennych elementów jest wiele, szczególnie w mediach newsowych. I tym bardziej należy zadbać o to, by w redakcjach była pewna kultura pracy, wzajemny szacunek. Z doświadczenia wiem, że więcej można uzyskać od pracownika, którego się szanuje, nawet jak się od niego wymaga, niż od takiego, na którego się krzyczy. Więc należy ten stres minimalizować. Można to robić nawet w dziennikach, gdzie tekst musi być oddany błyskawicznie. Tym bardziej nie ma sensu potęgowanie stresu.
Stres i mobbing to jedno, ale dochodzi jeszcze kwestia higieny pracy. Wielu dziennikarzy pracuje w wymiarze przekraczającym czas ustawowy, często bez urlopu, wolnych weekendów. Zdarzają się i tacy, którzy na urlop z rodziną jeżdżą z laptopami i dalej pracują. Pan jest jednym z liderów Towarzystwa Dziennikarskiego. Są inne stowarzyszenia dziennikarskie. Politycznie podzielone, ale czy w takiej sprawie nie mogłyby przemówić jednym głosem, wypracować jakieś porozumienie, kodeks dobrych praktyk dla ludzi mediów, by szczególnie młodsi dziennikarze wiedzieli jak dbać o higienę pracy?
Oczywiście, że można to zrobić i jakieś porozumienie, może zbiór zasad opracować. Ale pamiętajmy, że te zasady są. Jest kodeks pracy, który jasno określa zasady, na których zatrudnia się pracownika. Podstawową kwestią jest zasad tych przestrzeganie.
Przeczytaj też:
Będzie pełnomocnik rządu do spraw odszkodowań od Niemiec. MSZ podało nazwisko
Kanye West został wyrzucony z siedziby firmy obuwniczej. Nielegalnie nagrywał filmiki
