O jakości spowiedników należy rozmawiać - mówi nasz rozmówca. Fot. Водник/CC BY-SA 3.0
O jakości spowiedników należy rozmawiać - mówi nasz rozmówca. Fot. Водник/CC BY-SA 3.0

"Zakaz spowiedzi może przynieść tragiczne skutki. Ale księża bywają niedojrzali"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 88
Kwestia spowiedzi dzieci w Kościele katolickim budzi coraz większe dyskusje. Zakaz administracyjny kojarzyłby się z państwami totalitarnymi - mówi Salonowi 24 dr Tomasz Terlikowski, filozof, publicysta.

Rafał Betlejewski zaproponował kilka tygodni temu, aby zakazać spowiedzi dzieci do 16 roku życia. Pomysł budzi kontrowersje, jednak nie brak głosów, że dyskusja nad samą spowiedzią dzieci ma sens. Pan zdecydowanie sprzeciwia się temu pomysłowi. Dlaczego?

Dr Tomasz Terlikowski: Uściślijmy, że mój sprzeciw budzi nie postulat dyskusji na temat sakramentu spowiedzi, ale pomysł głębokiej ingerencji państwa w sakrament i wolność religijną. Sama dyskusja jak najbardziej może, a nawet powinna się toczyć. Można i trzeba rozmawiać o tym, czy i jak rozdzielić spowiedź i kierownictwo duchowe. Dyskutować o tym, w jakim wieku dzieci powinny do tego sakramentu przystępować. Tylko że to jest dyskusja, która powinna toczyć się wewnątrz Kościoła.

Próba administracyjnego określania tego, zakazów, jest bardzo niebezpieczna. Uderza w wolność religijną, za które przez setki lat płaciliśmy na przykład wojnami religijnymi. Również systemy totalitarne starały się ingerować w życie religijne. W Związku Sowieckim był na przykład zakaz katechizacji dzieci. Ludzie za nauczanie religii byli wsadzani do więzień. Ale już abstrahując od sowieckiego totalitaryzmu i wojen religijnych sprzed setek lat – w Meksyku także próbowano ingerować w wewnętrzne sprawy Kościoła. I też doszło do walki zbrojnej. Próba takiej ingerencji, jaką proponuje Rafał Betlejewski może przynieść tragiczne skutki.

Przeczytaj:

Mistrzostwa oglądam, Kataru się czepiam. Polemika z absurdalnymi tezami Wosia

Abstrahując od pana Betlejewskiego są tu pytania o samą spowiedź. Kilka lat temu liberalne media wypuściły całą serię relacji ludzi, którzy mieli przykre doświadczenia ze spowiedzią. Na przykład księdza zamiast grzechów interesowały jedynie intymne szczegóły pożycia małżeńskiego osoby spowiadającej się. Przygotowałem ostrą polemikę z tymi tekstami, argumentując, że chodzę do spowiedzi i nigdy nie spotkałem takiego księdza. Polemiki nie wypuściłem, bo traf chciał, że był to Wielki Tydzień. Poszedłem do spowiedzi i w konfesjonale spotkałem kapłana dokładnie takiego, jak we wspomnianych opisach. A więc dyskusja o spowiedzi chyba ma jednak sens?

Akurat w tym konkretnym przypadku jest to dyskusja nie o spowiedzi a o jakości kapłanów i ich formacji duchowej. Ona oczywiście pozostawia wiele do życzenia. Jestem bardzo krytycznie nastawiony do formacji seminaryjnej, która delikatnie mówiąc nie uczy niezależności. Co więcej, pewna część kleryków po prostu ucieka przed życiem, czyli są to osoby niedojrzałe. A jeśli ktoś jest niedojrzały, to albo nie powinien zostać księdzem, albo nie powinien pełnić pewnych obowiązków przewidzianych dla kapłana.

W średniowieczu byli księża, którzy mieli prawo odprawiać mszę, ale nie mogli nie tylko spowiadać, ale i głosić kazań. Dziś, aby spowiadać, kapłan musi mieć tzw. misję kanoniczną wydaną przez biskupa. Jeśli kapłan jest niedojrzały, można mu tego dokumentu po prostu nie wydawać. Tak, że mógłby pełnić inne rodzaje posługi – odprawiać msze święte, ale nie mógłby spowiadać wiernych. Ale jak wspomniałem – to nie jest pytanie o spowiedź, a o jakość spowiedników.

Co do samej spowiedzi też są pytania. Dzieci w wieku 8, czy 9 lat, przystępując do komunii świętej często do końca nie bardzo rozumieją czym jest Eucharystia, na czym polega spowiedź. Może lepszym rozwiązaniem faktycznie byłoby przesunięcie pierwszej spowiedzi i komunii do osiemnastego roku życia, albo przynajmniej do wieku, w którym młodzi ludzie przystępują do bierzmowania?

To jest temat do dyskusji. Być może dobrym rozwiązaniem jest praktyka kościołów wschodnich, gdzie chrzest, komunia i bierzmowanie są na najwcześniejszym etapie życia. A do spowiedzi zaczyna się przystępować po osiągnięciu świadomego wieku. I to jest kwestia indywidualna, kiedy ktoś taki wiek osiąga – w zależności od osoby, może być to 16, 18, 19 lat.

Wyeliminowałoby to pierwszą komunię, traktowaną kulturowo, gdzie dzieciaki w drugiej, czy trzeciej klasie tłumnie idą do kościoła, w domu bądź lokalu są przyjęcia. Często ważniejsza jest sukienka, bądź prezent, który dziecko dostanie, niż sakrament, który właśnie przyjmuje?

CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czytaj dalej:


Oczywiście, że nie ma potrzeby, by dzieci do komunii przystępowały całymi klasami. Ale byłoby to poważne wyzwanie dla polskiego Kościoła. W Polsce sakramentem pożegnania z Kościołem dawniej było bierzmowanie, dziś jest pierwsza komunia. Po nim dzieci z rodzicami w bardzo wielu przypadkach przestają chodzić do kościoła. I w przypadku, gdyby komunia była od wczesnego dzieciństwa, to odpływ wiernych następowałby wcześniej.

Wracając do samej spowiedzi. Jakiś czas temu wywiadów udzielił były ksiądz, który mówił, że chciał zostać księgowym, ale to odpowiedzialna praca, więc jednak poszedł do innej, fizycznej. No i ludzie, którzy wcześniej spowiadali się u tego księdza, otwierali się przed nim, mają chyba prawo czuć się oszukanymi?

Tu znów jest pytanie o formację duchownych – kto wyświęcał takiego księdza. Ale też o spowiedź w tym sensie, że może należy dokonać rozdzielenia kierownictwa duchowego od spowiedzi. Spowiedź, to samo wyznanie grzechów, rozgrzeszenie bądź nie, pokuta. A kierownictwo duchowe to rodzaj posługi, w której wierny przychodzi do przewodnika, otwiera się przed nim, otrzymuje poradę. I kierownikiem duchowym nie musi być ksiądz, może być siostra zakonna, osoba świecka.

Oczywiście takie rozdzielenie mogłoby pomóc – wierny, który nie potrzebuje przewodnictwa tylko wyznawałby swoje grzechy, otrzymywał pokutę. Ale i tu mogą być nadużycia, pytanie, jak je wyeliminować?

Był przypadek kobiety, która spowiadała się z antykoncepcji i dostała jako pokutę zajście w ciążę. Jest to pokuta z wielu względów niedopuszczalna. Począwszy od niestosowności, na niemożliwości jej wypełnienia od tak na zawołanie. Tu akurat kapłan został ukarany.

Tak, tylko jak udowodnić, że kapłan dopuścił się nadużycia?

To oczywiście jest utrudnione, bo skupić się można jedynie na relacji osoby spowiadającej się. Dlatego na pewno nie może być pochopnych decyzji o karach na podstawie jednej relacji, która nawet nie musi być nieprawdziwa, ale wynikać z np. niezrozumienia słów kapłana, emocji. Ale jeśli te relacje się powtarzają i na przykład grupa wiernych powiadamia władze kościelne, że dany ksiądz zachował się nie w porządku, te relacje się powtarzają, na pewno powinno to przełożonym takiego kapłana dać do myślenia.

Wróćmy do formacji kapłanów. Dlaczego uważa Pan, że jest ona nieodpowiednia i co należałoby w niej zmienić?

Przede wszystkim obecny model formacji seminaryjnej jest ukształtowany po Soborze Trydenckim. Wcześniej księża diecezjalni kształcili się przy parafiach. To nie było dobre rozwiązanie, bo bardzo często kapłani ci byli źle wykształceni. Warto jednak o nim pamiętać, by wiedzieć, że to nie jest tak, że obecny model jest wieczny i nie podlega zmianom. Podlega.

A nowe modele mogą być rozmaite. Na przykład przyszły ksiądz przez trzy lata mógłby po prostu studiować filozofię a następne cztery teologię w seminarium. Albo można wprowadzić zasadę, że kleryk studiuje na wydziale teologicznym świeckiej uczelni. Normalnie mając kontakt ze studentami, także kobietami. W niedzielę i święta ma praktykę w parafii. A raz w roku spędza np. miesiąc, czy dwa na wyciszeniu, w klasztorze. Naprawdę nie ma sensu by klerycy przez sześć lat byli skoszarowani w seminarium i przygotowywali do życia, którego nigdy nie będą pełnić.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Przeczytaj też:

Ambasador Niemiec w Polsce zajął stanowisko ws. Patriotów i koncepcji Błaszczaka

Polscy biskupi bronią Jana Pawła II. "Brak odpowiedzi na trudne pytania"

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo