fot. Facebook
fot. Facebook

Kącki kontratakuje. Przedstawił swoją wersję znajomości z Rogaską

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 60
Dziennikarz Marcin Kącki po raz kolejny zdecydował się wytłumaczyć z afery ze swoim udziałem. Przypomnijmy, że został on oskarżony m.in. przez Karolinę Rogaską o molestowanie. Autor udostępnił obszerny post w mediach społecznościowych, w którym przedstawia kolejną wersję wydarzeń i stawia żądanie "Wyborczej".

Afera z udziałem Kąckiego. Zarzuty wobec dziennikarza

W „Dużym Formacie” Kącki opublikował w zeszłym tygodniu tekst o swoich dużych osobistych problemach. W obszernym artykule Kącki pisze o próbie samobójczej, trudnym dzieciństwie, karierze dziennikarza i reportażysty, którą zaczynał w Poznaniu. Jednym z motywów opowieści są olbrzymie ilości wypijanego przezeń alkoholu. I coraz gorsze relacje z kobietami.

Szybko okazało się, że ów tekst był prawdopodobnie "manewrem wyprzedzającym" wobec tego, co miało nadejść. Tuż po jego publikacji okazało się, że kilka kobiet oskarżyło dziennikarza o molestowanie seksualne.

Szczegółową relację ze spotkań z nim złożyła m.in. Karolina Rogaska z Newsweeka. 

- Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście dlaczego nie napisałeś wprost co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne NIE potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że „teraz odmawiasz, a po 30-stce nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz ruchać się jak popadnie”? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia? Obrzydliwe zachowanie. OBRZYDLIWE. Przepraszam za dosłowność, ale już nie mam siły na półsłówka - opisała na swoich mediach społecznościowych kobieta.

Więcej przeczytasz o tym tutaj:

Afera w "Wyborczej". Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za tekst Kąckiego

Sprawa Kąckiego rozpętała medialną burzę. Szybko okazało się, że dziennikarz prawdopodobnie samowolnie opublikował wspomniany wcześniej tekst. Władze dziennika wystosowały serię oświadczeń, w których zapewniają, że nie otrzymały informacji o skandalicznym zachowaniu reportażysty i rzekomo nie wyraziły zgody na publikację tekstu.

W zeszłotygodniową sobotę na portalu Wyborcza.pl okazały się dwa oświadczenia. Pierwsze pióra Romana Imielskiego, I zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Imielski krótko omawia całą sprawę, pisze o decyzji Instytut Reportażu i oskarżeniach pod adresem Marcina Kąckiego. Zapewnia: „Oświadczenia te traktujemy bardzo poważnie, sprawę wyjaśnimy na naszych łamach”.

"Marcin Kącki, oddając gotowy tekst, nikogo o tym nie poinformował, czym nadużył zaufania naszego i Czytelników. W efekcie redakcja "Gazety Wyborczej" opublikowała jego "spowiedź" nieświadoma, że może mieć drugie dno - wyprzedzające usprawiedliwienie własnych występków" - podkreślili twórcy oświadczenia.

Sam Kącki stwierdził, że... redakcja wiedziała o jego incydentach z kobietami.

Niespodziewane oświadczenie Kąckiego. Opisuje swoją wersję zdarzeń

Dość niespodziewanie głos w sprawie afery ponownie zabrał sam Kącki. Dziennikarz opublikował wpis na Facebooku, w którym postanowił on wyłączyć możliwość komentowania. Reportażysta odniósł się do historii z Rogaską. Stwierdził też, że nie skrzywdził innych kobiet. Ponownie zaprzeczył, że jego tekst był "ruchem wyprzedzającym".

- Nieprawdziwe są również twierdzenia, że mój tekst miał być jakąś formą wyprzedzenia formułowanych względem mnie zarzutów, a ja - wiedząc o nich - miałem zmanipulować moją „Gazetę” i nadużyć jej łamów w celu wybielenia siebie w Waszych oczach - napisał na Facebooku dziennikarz.

- Liczne treści na mój temat publikowane w ciągu ostatniego tygodnia sugerują, że występują inne sytuacje, niż przypadek Karoliny Rogaskiej. Nie ma i nie było takich sytuacji. Takie informacje jedynie nakręcają spiralę nienawiści - zapewnił. Wyjaśnił, że jego relacja z kobietą różni się od tej, która została opisana w mediach.

Kącki stwierdził też, że oczekuje on... uczciwej "procedury kontrolnej". Zwrócił się w tej sprawie z apelem do Wyborczej.

- Chcę tę sprawę z pełną odpowiedzialnością zostawić komisji, która ma wyjaśnić w „Wyborczej” moją postawę wobec koleżanek, kolegów, współpracowników. Oczekuję rzetelnej procedury kontrolnej i udziału w niej wszystkich osób zgłaszających jakiekolwiek zastrzeżenia, co do mojej postawy - podkreślił.



MB

Fot. Marcin Kącki. Źródło: Facebook.com/JCC Warszawa

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura