Czy wulgaryzmy są grzechem? Głos komiczki w kontrowersyjnej dyskusji

Polski stand-up: więcej mięsa niż kabaretu

Wystarczy posłuchać pierwszych kilku minut przeciętnego polskiego stand-upu, by przekonać się, że jest to wyjątkowo obfita w wulgarność forma rozrywki – komicy występujący na scenie nie obawiają się ciętego języka i nieraz otwarcie szokują publiczność rzucaniem soczystych wiązanek, co dla Polaków przyzwyczajonych do dosyć stonowanych kabaretów, jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Sami twórcy z tego gatunku komedii bronią się jednak licencją poetycką oraz podkreślają, że wulgaryzmy stanowią w ich występach element podkreślający emocje i ekspresję.

Zobacz takżeKomik przekroczył granice dobrego smaku? Artysta i Netflix w ogniu krytyki

Wiolka Walaszczyk: Przekleństwa to nie grzech

Z używania przekleństw w stand-upach postanowiła wybronić się także Wiolka Walaszczyk, jedna z najszerzej znanych polskich komiczek. Jak stwierdziła goszcząc w podcaście Kuby Wojewódzkiego, wulgarny język nie tylko nie godzi w moralność, ale i jest kompletnie naturalny dla większości osób. W pewnym momencie prowadzący zapytał Walaszczyk, w jaki sposób łączy wiarę katolicką i uczęszczanie do kościoła z przeklinaniem, na co ta odparła, że nie widzi w tym nic niezwykłego.

– Wydaje mi się, że większość ludzi przeklina. Czemu ma wykluczać to, że ktoś jest katolikiem, chrześcijaninem, chodzi do kościoła? (...) No przepraszam bardzo. Ktoś powie: „Przestaw, k****a, ten samochód, bo ja nic nie widzę” – czy on nie może normalnie pójść do kościoła? W jaki sposób to się kłóci? – stwierdziła, dodając: – Wydaje mi się, że jeżeli religia chrześcijańska, katolicka mówi, że Bóg kocha wszystkich, to myślę, że Bóg nie ma problemu z tym. (...) Wydaje mi się, że to nie jest problem, ani grzech.