Cezary Grabarczyk - minister sprawiedliwości - może wkrótce odejść z rządu. Wszystko przez pozwolenie na broń, które według prokuratora i zapisów z akt śledztwa, do których dotarli dziennikarze TVN24, zostało wydane niezgodnie z prawem.
Grabarczyk, jak ustalili dziennikarze TVN24, zdobył pozwolenie na broń dzięki znajomości z naczelnikiem łódzkiej policji. W aktach prokuratury znajdują się nagrania rozmów ministra, z których wynika, że w zamian za przysługę oferował mu dobrze płatną posadę w państwowym koncernie. Kiedy Grabarczyk został ministrem sprawiedliwości, prokuratura nie zdecydowała się w 2014 r. na przeszukanie, a prokurator - Krzysztof Drygas - który chciał postawić mu zarzuty, został odsunięty od śledztwa. W czasie, kiedy Grabarczyk miał egzamin na strzelnicy w 2012 r., przebywał w komendzie wojewódzkiej policji w Łodzi.
- Wszystko co miałem do powiedzenia, powiedziałem prokuratorowi podczas przesłuchania - mówił dziennikarzom minister sprawiedliwości. Prawdopodobnie dojdzie jednak do dymisji. Premier Ewa Kopacz nie wykluczyła takiego kroku: - Ewentualne konsekwencje wobec ministra sprawiedliwości zostaną wyciągnięte dopiero po tym, jak stanowisko w tej sprawie zajmie prokuratura - stwierdziła.
Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości, napisał na Twitterze: - Wygląda na to, że nie obejdzie się bez dymisji.
Według Michała Majewskiego, dziennikarza śledczego, kariera Grabarczyka w rządzie właśnie się kończy: - Zaorany jest Grabarczyk. Nie podniosą go. Taki numer nie przejdzie - stwierdził na mikroblogu.
Grabarczykowi przyznano pozwolenie na broń trzy lata temu. Zachodzi podejrzenie, że protokół z egzaminu na strzelnicy został sfałszowany.
Inne tematy w dziale Polityka