Budynek Komisji Europejskiej, fot. Flickr
Budynek Komisji Europejskiej, fot. Flickr

KE zdecydowała o uruchomieniu art. 7.1 traktatu UE wobec Polski

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 328

Komisja Europejska zdecydowała o uruchomieniu art. 7.1 traktatu UE i skierowaniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE wobec Polski w związku z ustawą o sądach powszechnych. Wniosek w tej sprawie zgłosił wiceszef KE Frans Timmermans.

Zastrzeżenia Komisji Europejskiej

- Komisja jest gotowa, w konsultacji z PE i Radą, do ponownego rozważenia swojej uzasadnionej propozycji. (...) To nie jest opcja nuklearna. Prosimy teraz Radę i PE o to, co Komisja robiła przez ostatnie dwa lata: o przeanalizowanie sytuacji i zadecydowanie, czy w opinii tych dwóch instytucji istnieje wyraźne ryzyko poważnego zagrożenia dla praworządności - oświadczył Timmermans.

KE analizowała ustawy o Sądzie Najwyższym oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. Na spotkaniu unijni komisarze podjęli decyzję o aktywowaniu wobec Polski art. 7 ust. 1 unijnego traktatu.

Zobacz treść art. 7 Traktatu UE

Komisja ma również zastrzeżenia prawne wobec uprawnienia ministra sprawiedliwości do uznaniowego przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do uznaniowego odwoływania i powoływania prezesów sądów.

Polskie władze w pismach do KE przekonywały, że zmiany wprowadzone nowelizacją nie oddziałują na niezawisłość sędziów i ich orzecznictwo. KE stoi na stanowisku, że ustawa ta jest niezgodna z prawem UE z uwagi na wprowadzenie odmiennego wieku emerytalnego dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem KE stanowi to dyskryminację ze względu na płeć. To z kolei jest sprzeczne z art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia.

KE zdecydowała również o przyjęciu kolejnych, już czwartych, rekomendacji dotyczących praworządności wobec władz w Warszawie. Wiceszef KE Frans Timmermans na konferencji prasowej powiedział, że daje Polsce 3 miesiące na wprowadzenie tych rekomendacji.

Premier spotka się z unijnymi szefami

Timmermans był pytany na konferencji prasowej, czy nie obawia się, że decyzja KE wzmocni nastroje antyunijne w Polsce i czy nie skorzystają na tej decyzji kraje trzecie, które nie chcą, by Polska miała silną pozycję w UE.

- Robimy to dla Polski, dla polskich obywateli. Każdy obywatel każdego kraju w UE ma prawo do niezależnego sądownictwa – zaznaczył wiceprzewodniczący KE. Podkreślił, że nie jest naiwny i że "niektórzy będą próbowali sprzedać decyzję KE jako atak na naród polski, na polskich obywateli". - Byliśmy świadkami takich manipulacji wcześniej. Jednak jako strażniczka traktatów KE ma obowiązek podjęcia działań, jeśli ustalimy, że praworządność jest zagrożona. To nasz obowiązek – powiedział Timmermans.

Jak dodał, KE jest gotowa do dialogu z polskim rządem. - Jednak do chwili obecnej sygnały poprzedniej i obecnej ekipy są takie same. Są przekonani, że muszą zrealizować te zmiany, by zreformować system sądownictwa – zaznaczył Timmermans. Ale – jak mówił – jeśli podejmuje się decyzję o reformie, to trzeba stosować się do konstytucji i przestrzegać prawa UE.

"W dialogu między Warszawą a KE potrzebujemy otwartości i uczciwości" - napisał premier Mateusz Morawiecki.

W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki, powiedział, że podczas swojej ubiegłotygodniowej wizyty w Brukseli nie zabiegał o nieuruchamianie art. 7. - To nie jest ta retoryka, żebyśmy my musieli kogoś o to prosić - zaznaczył.

Premier wyraził wtedy nadzieję, że "mimo pewnych niezgodności" między Polską a KE, "w najbliższych 12 czy 18 miesiącach uda się wypracować jakąś płaszczyznę dalszej współpracy". - Może nawet pomimo tego, że obie strony zostaną przy swoim zdaniu - dodał.

Przypomniał, że w styczniu spotka się z szefem KE Jean-Claude'em Junckerem, by rozmawiać na temat reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Dodał, że być może w spotkaniu tym będzie też uczestniczył wiceszef KE Frans Timmermans. - Jestem gotowy, by porozmawiać na ten temat - zapewnił.

Szef KE Jean-Claude Juncker potwierdził, że zaprosił premiera Mateusza Morawieckiego do Brukseli, aby kontynuować rozmowę rozpoczętą na Radzie Europejskiej w ubiegłym tygodniu.


Zdaniem szefa rządu, reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest bardzo potrzebna. Jego zdaniem, podobną opinię na ten temat ma większość Polaków. Morawiecki mówił, że Polska prowadzi rozmowy w Brukseli z pozycji "równouprawnionego partnera, a nie petenta".

Komentarze po decyzji KE

- Jest to decyzja wynikająca z głębokiej zmiany, jaką zaproponowała większość parlamentarna - więc PiS i rząd PiS-u - zmiany polegającej na tym, że to władza będzie ponad prawem, a nie prawo ponad władzą - skomentował szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

Jak dodał, "tak to przynajmniej ocenia nie tylko Komisja Europejska, ale inne instytucje europejskie i stąd ta decyzja". Tusk powiedział, że liczy, iż mimo wszystko polski rząd "pójdzie po rozum do głowy i nie będzie szukał za wszelką cenę konfliktów w sprawie, w której najzwyczajniej w świecie nie ma racji".

- Nie mówię tego, by w jakikolwiek dyskredytować działania rządu - to jest ich świadomy wybór i tego, że taką filozofię polityczną przyjęli, że władza wybrana demokratycznie ma prawo stanąć ponad prawem, a to oznacza w praktyce zlikwidowanie niezawisłości sądownictwa w Polsce - ocenił  Tusk.

- Ta decyzja nie ma nic wspólnego z merytoryką, jest to w naszej ocenie wyłącznie decyzja polityczna - oświadczyła rzeczniczka PiS Beata Mazurek.  - My jesteśmy pełnoprawnym członkiem UE, opowiadaliśmy się za tym, żeby być i cały czas to podtrzymujemy, co nie zmienia faktu, że nie będziemy artykułować swoich potrzeb, swoich ocen i nie będziemy bronić decyzji, które zapadają w polskim, demokratycznie wybranym parlamencie - powiedziała Mazurek.


- Jesteśmy podmiotem i wreszcie prowadzimy taką politykę, że artykułujemy swoje potrzeby, swoje oczekiwania i bronimy swoich praw - podkreśliła rzeczniczka PiS.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, komentując decyzję KE, powiedział, że przyjmuje ją ze spokojem. - Polska będzie tylko wtedy liczącym się krajem w Europie i UE, jeśli będzie miała sprawne i dobrze działające sądy, dlatego my musimy zapewnić, aby te sądy zaczęły wreszcie dobrze i sprawnie działać, i kontynuować reformę wymiaru sprawiedliwości - powiedział minister.

- Jest zastanawiające, że jednym z argumentów Komisji za - rzekomo - niepraworządnością naszych rozwiązań jest żądanie, abyśmy podwyższyli wiek emerytalny dla kobiet, to zdaje się pokazywać, że tutaj chodzi raczej (...) o politykę, niż o praworządność - oświadczył szef MS.

Zapewnił, że wszystkie rozwiązania, które znajdują się w ustawach o KRS i SN, "istnieją w poszczególnych krajach UE, nie ma tam żadnego rozwiązania, które nie byłoby znane z innych systemów krajów UE". - To jest kolejny argument wskazujący, że ta decyzja ma ten smak polityczny, to jest polityka - oświadczył Zbigniew Ziobro.


KE mogła zachować się mniej dogmatycznie; powinna bardziej uważnie spojrzeć na projekty reform zaproponowane przez prezydenta Andrzeja Dudę - powiedział wiceszef MSZ Konrad Szymański, komentując decyzję Komisji o uruchomieniu wobec Polski art. 7.1 unijnego traktatu.

Szymański, który odpowiada w resorcie dyplomacji za sprawy europejskie, wskazał, że prezydent "skutecznie przeprowadził przez Sejm" m.in. przepis o wyborze członków KRS "wysoką kwalifikowaną większością 3/5".

Wiceminister zwrócił również uwagę, że Duda wyszedł "naprzeciw oczekiwaniom zgłaszanym przez KE przy okazji ustawy o ustroju sądów powszechnych", proponując wspólny dla kobiet i mężczyzn sędziów wiek emerytalny, jako kryterium pozostania przy orzekaniu. - Te zmiany powinny być dostrzeżone i docenione przez KE - stwierdził.

Szymański zaznaczył jednocześnie, że uruchomiony wobec Polski mechanizm nie jest procedurą sankcyjną. - By wprowadzić sankcje, trzeba dysponować jednomyślnością w Radzie Europejskiej na podstawie innych przepisów traktatu, której nigdy nie będzie - podkreślił. - To nie tylko sprawa postawy Węgier, choć premier Orban mówi o tym najgłośniej - dodał.

Europoseł Jacek Saryusz-Wolski ocenił, że "jeśli KE wybrała już zło", to lepiej, żeby procedura związana z art. 7 dobiegła końca, "tzn. żeby zakończyła się porażką w fazie drugiej, niż żeby Polska przechodziła to bezpodstawne i bezprecedensowe grillowanie, które naraża na szwank nasz wizerunek" - powiedział.

- Niedobrze, że tak się dzieje, ale z dwojga złego to lepsze. Jest art. 7.1, po nim nastąpi art. 7.2. i KE przegra, ponieważ nie ma żadnych szans na jednomyślność w RE i cała ta niepoważna procedura się zakończy - dodał.

Szef gabinetu prezydenta Dudy Krzysztof Szczerski stwierdził, że do decyzji KE przyczyniły się bez wątpienia bezprecedensowe działania opozycji, która aktywnie zabiegała w Brukseli i Strasburgu o kroki przeciwko Polsce. - Trudno pogodzić się z opinią, że polskie władze nie powinny realizować oczekiwań własnych obywateli tylko oczekiwania urzędników Komisji Europejskiej - dodał Szczerski.

Prezydencki minister podkreślił, że KE podjęła decyzję "nawet zanim zakończył się w Polsce proces legislacyjny nad ustawami, których decyzja dotyczy, bo ustawy nie zostały podpisane przez prezydenta RP i nie weszły w życie".

"To decyzja Komisji i na niej spoczywa odpowiedzialność za nią, merytoryczną wartość jej uzasadnienia i za jej długofalowe konsekwencje. Teraz działania i decyzje Komisji ocenią państwa członkowskie" - stwierdził Szczerski.

Decyzje KE skomentowali na Twitterze politycy partii Nowoczesna. "Pierwszy raz w historii. I właśnie w stosunku do Polski, za łamanie podstawowych wartości UE jakimi jest poszanowanie praworządności i demokracji. Smutne" - napisała Katarzyna Lubnauer.

- Rząd PiS niestety jest na marginesie integracji europejskiej. Nie był w stanie w sposób przekonujący tłumaczyć swoich racji - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie  polityk PO Rafał Trzaskowski.

Ocenił, że PiS wciąż może wycofać się z "decyzji, które - jego zdaniem - naruszają niezależność sądownictwa". W przeciwnym razie - jak przekonywał - rząd mogą spotkać "bardzo srogie konsekwencje". - Przede wszystkim ewentualność odebrania głosu - dodał.

- Niestety zmiana premiera na Mateusza Morawieckiego, który miał lepiej tłumaczyć polskie racje, na nic się nie zdała, ponieważ Komisja Europejska podejmuje decyzje w oparciu o czyny, a nie o to, jak wygląda premier i czy mówi w języku angielskim - zaznaczył polityk PO. Podkreślił, że nowy szef rządu nie zapowiedział też zmiany dotychczasowej polityki Prawa i Sprawiedliwości. - W Unii Europejskiej skończyła się cierpliwość do tego, co wyprawia PiS - oświadczył.

Co oznacza artykuł 7?

Uruchomienie artykułu 7 unijnego traktatu wobec Polski oznacza przeniesienie ciężaru odpowiedzialności za praworządność nad Wisłą z KE na państwa członkowskie.

Mówi on o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Same sankcje są mało prawdopodobne, bo wymagają jednomyślności, ale już uruchomienie art 7. byłoby bezprecedensowym krokiem w historii UE i zmusiłoby stolice do zajęcia stanowiska wobec wydarzeń w Polsce.

W sprawie skierowanej do Trybunału KE zwróci uwagę, że nadanie ministrowi sprawiedliwości swobody uznania przy podejmowaniu decyzji dotyczących przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, podważy niezależność polskich sądów.


źródło PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka