100 Lat Harcerstwa 100 Lat Harcerstwa
812
BLOG

Relacja z Instruktorskiej Wyprawy do Lwowa z okazji Jubileuszu

100 Lat Harcerstwa 100 Lat Harcerstwa Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 


W piątek 20 maja 2011 r. do Lwowa wspólnym pociągiem udały się cztery organizacje harcerskie: Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Związek Harcerstwa Polskiego na Litwie, Związek Harcerstwa Polskiego poza granicami kraju i Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” FSE. Na miejscu czekali już harcerski i harcerze z Harcerstwa Polskiego na Ukrainie. Udaliśmy się tam po to, żeby świętować obchody 100 rocznicy powołania przez Andrzeja Małkowskiego pierwszych drużyn skautowych na ziemiach polskich, co uznaję się za symboliczną datę początków polskiego harcerstwa.

Ja osobiście wyczekiwałem na tę podróż już od dłuższego czasu. Było dla mnie niesamowite to, że równo 100 lat po tym jak założyciele harcerstwa powoływali do życia pierwsze drużyny, ja będę mógł  być w tych samych miejscach, stąpać po tych samych ulicach, lasach i dotknąć chociażby murów historycznej siedziby „Sokoła”. Moje wyobrażenia i nadzieje związane z wyprawą były duże, szczególnie,że program zapowiadał się bardzo ciekawie.

W piątek przyszedłem późno na dworzec, większość osób już na nim była. Cały peron zapełniony przez harcerki i harcerzy w szarych i zielonych mundurach. Gdzieniegdzie przewijali się tylko przechodnie i reporterzy. Oczekiwanie na pociąg sprzyjało temu, aby porozmawiać ze znajomymi z różnych zakątków Polski, których się raz na jakiś czas spotyka na harcerskim szlaku. Pociąg nadjechał i wszyscy ruszyli do przedziałów. Zapakowaliśmy ostatnie pudła z materiałami, okleiliśmy pociąg specjalnymi naklejkami i… . Maszynista dał sygnał dźwiękowy, Harcerski Pociąg Stulecia ruszył w stronę Lwowa. Po drodze spotykamy kolejne znajome twarze – w Koluszkach wsiadają harcerki i harcerze z okręgu łódzkiego, w Krakowie z małopolskiego, górnośląskiego i dolnośląskiego,  a w Rzeszowie z podkarpackiego i lubelskiego. Jeszcze tylko przystanek w Przemyślu i zmiana pociągu, bo na Ukrainie jest szerszy rozstaw torów niż w Polsce. Odprawa graniczna – każdy pasażer otrzymuje od ukraińskiej odprawy pieczątkę w paszporcie i już jesteśmy na Ukrainie.

Sobota, godzina 9.00, przybywamy do Lwowa, tu na dworu czekają na nas lwowskie tramwaje, którymi uczestnicy wyprawy ruszają na zwiedzanie miasta. Po drodze różne ciekawostki opowiadają nam miejscowi harcerze. Docieramy na rynek, każdy ma chwilę, aby spojrzeć na to zjawiskowe miasto. Spotykamy się ok. godziny 12 w Katedrze Lwowskiej na Mszy Świętej, którą odprawił Biskup Łucki. Na koniec Mszy Świętej wystąpienia okolicznościowe. Mnie najbardziej w pamięć zapadły słowa Pani Karoliny Kaczorowskiej (żony śp. prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego) i phm. Krystyny Małkowskiej (wnuczki Andrzeja i Olgi Małkowskich). Słysząc wspomnienia ludzi, których bliscy całe życie żyli ideałami harcerskimi, człowiek utwierdza się w tym, że bycie harcerzem warte jest wielu wyrzeczeń.

Po mszy w uroczystym przemarszu udaliśmy się pod pomnik Adama Mickiewicza, gdzie kwiaty złożyli przedstawiciele organizacji harcerskich i przedstawiciel Sejmu: hm ZHR poseł Jan Dziedziczak wraz z konsulem RP we Lwowie p. Jackiem Żurem. Następnie kolumną przemieściliśmy się pod siedzibę „Sokoła”, gdzie Andrzej Małkowski wydał pierwszy rozkaz i powołał pierwsze drużyny skautowe. Podczas przemarszu miejscowi ludzie wychodzili na ulicę i wyglądali z okien pobliskich budynków, a zwabiał ich śpiew maszerujących harcerzy śpiewających polskie pieśni patriotyczne. Słychać było Polaków mieszkających we Lwowie, którzy bili nam brawo i cieszyli się z naszej obecności.  Po tym wszystkim przyszedł czas na obiad i chwilę wytchnienia.

O godzinie 18.00 na cmentarzu Orląt Lwowskich odbył się Apel Poległych, po nim nastąpiło złożenie wieńców na grobach zasłużonych Polaków. Słuchając Apelu Poległych, czułem, że stoję w tak ważnym dla Polski miejscu i uczestniczę w niesamowitym wydarzeniu. Czułem się dumny z tego, że jestem polskim harcerzem. Na koniec jeszcze jedno, tym razem już nie patriotyczne, a duchowe wydarzenie. Każda obecna na apelu osoba wzięła znicz i udała się na wybrany przez siebie nagrobek,zapaliła ją i w zadumie przy granym na trąbce hejnale modliła się za duszę zmarłych…

Po tych patriotyczno-religijnych przeżyciach udaliśmy się na kolejną strawę i na ognisko. Łączyło ono w sobie chyba wszystko co reprezentuję dzisiejsze harcerstwo. Symboliczny był obrzęd rozpoczęcia ogniska, podczas którego przedstawiciele organizacji harcerskich wspólnie rozpalili watrę swoją pochodnią. Był to z jednej strony symbol jedności harcerstwa w tym szczególnym dniu i lekcja żywej historii, którą odnalazłem w gawędzie phm. Krystyny Małkowskiej, hm. Stefana Adamskiego i ks. phm. Mariana Sedlaczka, a z drugiej, multimedialna prezentacja, która się wyświetla przez cały czas trwania ogniska – pokazująca, że w zmieniającym się świecie, harcerska metoda wychowawcza jest atrakcyjna i dzięki niej dociera się do młodych ludzi.

Po ognisku tramwajami udaliśmy się na dworzec kolejowy, aby oczekiwać na pociąg powrotny. Podczas powrotu część uczestników odsypiała trudy związane z wyprawą, a część natomiast zabrała się do stemplowania i naklejania znaczków na okolicznościowe kartki, które zostały wysłane do przyjaciół w całym kraju. Stempel pocztowy jaki widnieje na kartce nosi datę 22 V 2011 r. - sto lat po powstaniu harcerstwa.

Patrząc na wyprawę po jej zakończeniu,jestem pod wielkim wrażeniem programu i organizacji. Śmiało mogę powiedzieć, że to czego na niej doświadczyłem, przerosło moje oczekiwania. Wyrazy uznania dla całego sztabu wyprawy z komendantką hm. Anną Litner i jej zastępcą hm. Piotrem Rewienko na czele.  Myślę, że ta wyprawa na długo zapadnie w pamięci uczestników. 

Relacja - phm. Włodzimierz Dola H.R.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości