1maud 1maud
162
BLOG

Piekielna droga do raju

1maud 1maud Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 


Spotkana w hotelu Amerykanka,powiedziała nam, że nie pokonała tej drogi.Chciała zobaczyć ją sama i pokazać swojej mamie, ale w połowie drogi się poddała, Nie zniosła dużej ilości zakrętów i źle się poczuła. To brzmiało nadto interesująco i poniosło nam adrenalinę. Wyjechaliśmy wraz ze wschodem słońca. Najpierw musieliśmy wrócić kilkadziesiąt km do niziny, z której droga wiodła na wschodnią stronę. Po pewnym czasie rozjechały się drogi, ta w głąb wyspy prowadziła na szczyt wulkanu Haleakala, natomiast my odjechaliśmy zdecydowanie w stronę oceanu. Po pokonaniu w miarę dobrej drogi wjechaliśmy na odcinek, zwany Road to Hana. Odcinek ma jakieś 30 km, na którym jest kilkaset zakrętów, Na wielu zakrętach są mostki(kilkadziesiąt), a przejazdy przez są jednokierunkowe. Nawet tam, gdzie obowiązuje ruch dwustronny, trzeba się bardzo pilnować skraju drogi. Droga została wykuta w skale i wyrąbana w dżungli lasu deszczowego. To zawietrzna, na której roślinność rośnie jak szalona. Wśród zieleni, oślepiają, co rusz afrykańskie tulipanowce. Na Hawajach rośnie wszystko, co ktokolwiek tutaj przywiózł i posadził. Papirusy mieszają się z palami, wielkimi drzewami Bożego Narodzenia,Oczywiście rosną także krzewy.iluma Po drodze zatrzymujemy się w małym ogrodzie botanicznym…Widoki są niesamowite. Nagle, z gąszczu drzew wjeżdżamy w przecinająca wyspę i drogę, przepastną dolinę, w której zawsze można zobaczyć strumień szmaragdowej wody, spływającej ze szczytów gór środka wyspy. Wstęgi strumieni i kaskady malutkich i większych wodospadów, który pędza do oceanu,zraszając po drodze obficie kwiaty, rosnące na ich brzegach. Droga jest przeraźliwie kręta. Praktycznie to jedna wielka, niekończąca się kaskada zakrętów. Można dostać zawrotu głowy. Od zakrętów i bogactwa przyrody, jednako. Te doliny kipiące barwami, przecięte wstęgami strumieni. W których naturalne zapory, utworzone przez głazy i kamienie wulkaniczne, oprócz różnic wysokości wynikających z małej przestrzeni dzielącej góry od brzegu oceanu,są przyczyną dodatkowych efektów w postaci fontann kropli wody, rozbijających się o zapory i potem wody spływające gwałtownie w dół,za zaporą. Mieniące się w promieniach słońca .Wielokrotnie łapie nas deszcz. Tutaj zawsze pada, nie na darmo mówi się o tej przestrzeni: lasy deszczowe. Docieramy na kraniec wyspy. Jesteśmy w Hana. Tutaj odpoczynek i uspokojenie od zawrotów głowy. Podjeżdżamy jednak do miejsca, z którego możemy dojść do ośrodek turystyczny, złożony z wygodnych domków w stylu hawajskim, naturalnie własną plaża, Obowiązkowe pole golfowe. Doba w takim domu bagatela około 400 USD….Pobyt na Maui bez pokonania drogi do Hany, to niepowetowana strata. Nie można zostać „keiki ,aina” (dzieckiem ziemi) jeśli nie pozna się wszystkich najpiękniejszych miejsc wyspy.

 

Mój organizm walczy z wysokością wulkanu Haleakala

Jedziemy na szczyt wulkanu Haleakala. Mimo namów nie decydujemy się na nocną jazdę umożliwiającą oglądanie wschody słońca ze szczytu wulkanu, Wyjeżdżamy tuż przed świtem, tak, aby na miejscu był względnie rano. Pierwszy odcinek drogi, to droga odpowiednik naszej drogi szybkiego ruchu. Szokująco plaska i szeroka. Po dość krótkim czasie, zaczyna zakolami wspinać się w górę, Szczyt jest na wysokości ponad 3000 m, a przestrzeń, na jakiej góra do niej dochodzi, jest stosunkowo mała. Roślinność zmienia się partiami, w coraz niższa. Na dole rosną ogromne eukaliptusy,które rozsiewają intensywną woń, która d dociera do nas w samochodzie. Potem pozostają krzewy kwiatowe, aby na końcu przejść w kaktusy i wreszcie docieramy do przestrzeni, w której dominuje księżycowy krajobraz. Na mniej więcej 2700 m poczułam się źle. Musiałam wziąć leki, niestety moje nadciśnienie dało o sobie znać. Lesio proponuje powrót, ale ja odmawiam, nie mam zamiaru rezygnować tuż przed szczytem. Odczekaliśmy jednak kilkanaście minut, potem jeszcze jeden przystanek i docieramy na szczyt. Już po powrocie dowiedziałam się od mojego lekarza, ze należało wziąć środki na odwodnienie i robić kilkunastominutowe przystanki, co 800-1000 m. Krater Haleakala to powierzchnia równa Manhattanowi.. Obserwatorium i punkt widokowy jest 100 m wyżej, a dotrzeć do niego można pokonując kilkadziesiąt schodów. Po przebyciu kilkunastu dopada mnie kolejny skok ciśnienia i zwijam się jak więdnący kwiat, siadając na schodach. Lesio sprowadza mnie do samochodu, gdzie na chwilę kładę się na siedzeniu, a on sam udaje się a szczyt zrobić zdjęcia i sfilmować krater. Po chwili, kiedy samopoczucie wraca do normy ,postanawiam, ze się nie dam i powolutku wejdę, robiąc przystanki po drodze .W razie zawrotów, mogę tych niewiele schodów przejść na czworakach... Odwodzi mnie od tej próby Amerykanka, która widziała poprzedni incydent i doradza mi wspinaczkę. Ratując innych turystów przed niecodziennym widokiem pani „idącej na czworakach, byle do przodu...”


I wtedy dociera od mnie, że cały krater mogę spokojnie również obejrzeć z poziomu,na którym jestem... Zaiste księżycowy to krajobraz. Szarość miesza się z czerwienią Zastygłe języki lawy, kamienie i gruby żwir przemieszane z drobnym pyłem wulkanicznym, pokrywającym zbocza góry.
Mimo intensywnych promieni słonecznych jest mi zimno. Dżinsowa koszula i lekka kurtka są niewystarczające Nie tak jednak, aby ubrać się jak pewna Japonka, która właśnie przechodzi obok mnie,okutana w zimową kurtkę, obrzeżoną białym futrem. Wraca Lesio, obwieszony sprzętem(mógłby śmiało konkurować z Japończykami w tym względzie) i wracamy do samochodu. Po drodze zatrzymujemy się w połowie drogi na miejscu piknikowym, pijemy gorąca kawę ze sklepiku i jemy drugie śniadanie.W oddali mamy widok na Maui i oczywiście ocean.

Na wysokosci około 1000 m,Hawajczycy założyli liczne plantacje kwiatów, które są bazą  olejkow do wspaniałych ,naturalnych kosmetyków z tego regionu. Znajduje się tez wiele bardzo zadbanych posiadłości bogatszych mieszkańców, z roślinnością otaczająca domy, która sprawia wrażenie, jakby była sztuczna. Można wiec zobaczyć drzewo, którego korona przypomina trąbę słonia, pokryta drobnymi listkami, wachlarzowate, iglaki, smukłe cyprysy w sąsiedztwie strzelistych jakby topól, pokrytych kwiatami. Różnego kształtu orchidee, które rosną w pobliżu drzewek cytrusowych i oczywiście krzewy barwnych kwiatów, używanych do wytwarzania Lei.Na Maui jest nieco mniej Japończyków. Nie tylko wśród mieszkańców, ale także turystów.

Tuż przed powrotem na skrzyżowanie, a którego mieliśmy rozpocząć drogę powrotną na wschodnie wybrzeże, zatrzymaliśmy się na chwilę w pięknym portowym miasteczku,którego charakter w wielu miejscach nie zmielił się od stuleci. Przeważa tu, nad brzegiem ,typowa hawajska architektura. To było kiedyś miasteczko ludzi, którzy utrzymywali się z połowów owoców morza. Do dzisiaj można zjeść ryby, złowione przez właścicieli małej restauracji. A na ocenie zobaczyć sampany.

ŻyczeniaWszystkim czytelnikom salon 24. zacnym blogerom i komentatorom, Gospodarzom salonu i ich pomocnikom ,wiernym i przypadkowym czytelnikom mojego bloga ,składam najlepsze życzenia Świąteczne i noworoczne:

Wierzącym: aby rączka Nowonarodzonego Dzieciątka błogosławiła ich samych oraz ich najbliższych ,zgromadzonych przy Wigilijnym Stole na te Święta i na przyszły, 2010 rok

Agnostykom: Jezus z Nazaretu narodził się w Betlejem-  to jest Fakt. Z okazji tego katolickiego święta ,czujcie się objęci naszą radością świętowania. Wszak nie ma dowodu na nieistnienie Boga...

Ateistom : Spójrzcie na wielowiekową tradycję chrześcijan. Nie możecie czuć jej ducha, ale możecie podziwiać i uczestniczyć w jej pięknie .Pamiętajcie ,ze te „grudniowe” świętowanie, to także święto rodziny i braterstwa między ludźmi.

Czy warto z tym walczyć?

 

1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości