Igrać z falami
W każdym miejscu nad brzegiem oceanu można spotkać surfingowców. Surfing uprawiają namiętnie nie tylko turyści,ale i miejscowi, Jest jeszcze inna namiętność Hawajczyków – to skoki ze skał. W drodze powrotnej do hotelu, zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie uprawiane są obie. Na wysokim klifie,który stanowił parking i miejsce widokowe na ocean i wieloryby, stała spora grupka obserwatorów. Przez dłuższą chwilę, patrzyliśmy na zmagających się z dużymi tego dnia,falami surfingowców. Nagle zauważyłam na skraju klifu, kopczyki udekorowane kwiatami. Kiedy podeszłam bliżej, okazało się,że są to jakby nagrobki, upamiętniające tych, który zginęli w oceanie. Było ich kilkanaście.Niektóre z krzyżami, obwieszonymi lei z muszelek,z maskotkami, z wyrzeźbioną w drewnie deską surfingowa.
Czy wszyscy zginęli wciągnięci przed wielka falę? Lub roztrzaskali się o rafy lub skały wulkaniczne w oceanie, podczas nieprawidłowo wymierzonego skoku? Być może. Ale nie można wykluczyć,ze były tu także samobójstwa, Coraz więcej Hawajczyków,wraz z rozwojem postępu, ma problemy ze swoim stanem psychicznym.
Przez wieki, ziemia na Hawajach nie należała do nikogo. Była wspólną własnością grup. Potem ziemie przejęli Amerykanie, a w latach 80 XX wieku masowo Japończycy. Dzisiaj ziemia na największych wyspach należy do kilkunastu potentatów. Wszystkie hotele korzystają jedynie z dzierżaw ziemi np. 40-50 lat.
Kiedyś na Hawajach były plantacje trzciny cukrowej i liczne cukrownie. Ślad po niej pozostał kilka km, od naszego hotelu. W postaci starej kolejki, która woziła zarówno cukier jak i robotników na plantacje. Relikt przeszłości.Dzisiaj postały zawody związane z turystyką, usługi, plantacje owoców i kwiatów i przemysł kosmetyczny. I oczywiście wspaniałe orzechy macademia. To, co miejscowe, można dostać w bardzo niskich cenach. To, co z importu- oczywiście wielokrotnie drożej. A większość towarów na wyspach pochodzi z importu.
Tak, więc miejscowi, którzy chcieliby żyć zgodnie z potrzebami swojego ducha, wynikającymi z tradycji, w zgodzie z naturą, ni e mają wielkiego pola manewru. Muszą adoptować się często na siłę do nowych warunków.
Lot nad ..domem Jacka (Jack,s home – czyli dom Nicholsona)
Wielka Wyspa, nazywana też Hawai,to obszar, nad którymi królują największe góry w tym rejonie. Szczyty przykryte są czapką śniegu. Wznoszą się na wysokość, ponad 4000 ale podstawa tych gór sięga głęboko w ocean. To najwyższy wulkan świata ,od postawy liczy prawie 11 km.
Celem naszej wyprawy był lot nad wyspą i potencjalnie przelot nad czynnym kraterem Mauna,o nazwie Kilauea. Przelot nad kraterem miał być uzależniony od warunków meteorologicznych oraz stopnia aktywności samego krateru (czasami chmura dymu, unoszącego się z krateru jest zbyt duża, czasem także pojawiają się pyły.
Wystartowaliśmy z małego lotniska na Maui, niedużym samolotem osobowym na 8 osób. 3 miejsca pozostały wolne usiedliśmy, więc z Lesiem z tyły, żeby móc obserwować widoki z obu stron. Najzabawniejsze dla mnie było to, że mam lęk przed lotem samolotami, który-jak się okazuje - skutecznie przezwycięża moja ciekawość. Pierwszy raz,kiedy wsiadłam do niewielkiego samolotu,żeby polecieć na Borneo i spotkać się z orangutanami, drugi, gdy musiałam pokonać strach przy wsiadaniu do malutkiego samolociku w Wenezueli, żeby zobaczyć z loty ptaka Salto Angelo. Teraz jednak miałam do wyboru: patrzeć w dół i oglądać cuda pode mną, czy też poddać się lękowi, i zacisnąć oczy, żeby nie widzieć jak jestem wysoko i w napięciu zastanawiać się, spadnę czy nie spadnęJGłód widoków to najskuteczniejsze lekarstwo. Dlatego do początku spokojnie podziwiałam widok z góry.
Trudno oddać piękno tych wysp. Wszystkie górzyste. Poprzecinane przepastnymi dolinami, porośniętymi lasami. Barwy oceanu od chabru, gdy słońce na moment chowa się za chmurami, do soczystej zieleni, przechodzącej w miejscami w błękit. Wstęgi spadających ze szczytów klifów, prosto do eocenu, wodospadów. Zatoczki z plażami od bieli, przez czerwień do wulkanicznej czerni. Z wodą, która w zatoczkach, w zależności od obecności w niej skał, bądź nie, rozbija się przy brzegu,tworząc malownicze pióropusze piany morskiej, bądź koi oczy,lazurem zamarłego lustra wody.Przeróżne barwy drzew. Lecieliśmy początkowo na niedużej wysokosci umożliwiającej obserwację dokładnie tego, co pod nami. Zobaczyliśmy z wysoka nad Maui krętą drogę do Hana, ogromny krater Haleakala, po kilkunastu minutach pojawiła się przed nami ogromna Big Island.
Na tej wyspie, do niedawna mieściły się największe rancza w USA! Obecnie,jest ich mniej, ale nadal tutaj zlokalizowane są ogromne obszary zarówno upraw jak i hodowli. Plantacje bananów, ananasów,orzechów...
Big Island nie jest tak zasiedlona jak pozostałe wyspy. Ogromną jej część, bowiem,kontroluje kapryśne wulkany,Mauna Kea i Mauna Loa.Na skraju wyspy, leży spore miasteczko Hilo, w którym mieści się Uniwersytet. I spory kampus.To także spory port, do którego zawijają ogromne wycieczkowe.Głównie z USA, ale także z Japonii i Australii. Baza hotelowa mała, a pobyt na wyspie droższy od pobytów na osławionym Waikiki na Oahu. Nieduża sieć dróg, głownie na obrzeżach wyspy.
Powoli zbliżaliśmy się do Kilauea. Obecność tego dodatykowego krateru Mauna Loa, położonego na wschodnim zboczu wulkanu-matki,zapowiadały strugi lawy, której płonące obrzeża niszczyły zieleń na ich drodze. Tuż przed wylotem, pilot powiedział, ze ni wiadomo czy zdołamy zobaczyć dom Jacka Nicholsona (znany tutaj pod nazwą Jack,s Home),ponieważ w tv podano, ze język lawy,uaktywnionego wulkanu, czołowo przybliża się do niego.
Jednak zdążyliśmy zobaczyć. Jack Nicholson kupił dom w dolinie,położnej w najbardziej bajkowej scenerii, jaką sobie można wyobrazić. W oddali szczyt Mauna Loa, w sąsiedztwie las i strumienie....do domu wiodła droga, po zboczu, w tym miejscu bardzo łagodnego, góry.
Cześć drogi była poprzecinana, już zastygłą już, lawą. Jednak to, o czym mówili reporterzy w telewizji, znajdowało się nad domem. Przez lata lawa płynęła jakby dwoma strumieniami, omijającymi skrupulatnie całą przestrzeń, która zajmowała posiadłość Nicholsona. Enklawa w morzu piekła. Teraz widzieliśmy wyraźnie, że lawa z językami ognia, zaczęła poszerzać dotychczasowe koryto i wyraźnie zmierzała do pożarcia przeszkody na swojej drodze. Nicholson posiadał dwa domy, w drugim mieszka jego była żona, ale ten drugi dom jest położony jest o wiele dalej od źródła piekielnego ognia krateru.Trzeba mieć ogromną wolę życia na najwyższej dawce adrenaliny, aby wybrać takie miejsce do czasowego choćby pobytu.
Wreszcie jesteśmy w pobliżu krateru. Widzimy wypływające ogniste strumienie, nad kraterem unosi się gęsty kłąb białej pary. Pilot mówi, że mamy zezwolenie na lot nad kraterem. Bingo! Przelatujemy nad nim dwukrotnie.. lecimy nad strugami,palącej wszystko na swojej drodze lawy, widzimy drzewa, które jak zapałki przewracają się i płoną. Widzimy drogę, która przecina szeroki jęzor lawy..Tędy już nikt nie pojedzie.
Pilot kieruje samolot na szczyty :najpierw Mauna Loa potem Mauna Kea. Widzimy kilkanaście zabudowań stacji sejsmicznych i meteorologicznych. Naukowcy nieustannie robią pomiary. Od dawna wiadomo, ze wybuch tego wulkanu, to mogłaby być katastrofa na skalę światową.Podobnie jak Haleakala, którego wybuchu obawiają się od dawna, Niektórzy naukowcy przepowiadali, ze wybuch jest możliwy przed wybuchem na św. Helenie.Kiedy nastąpi? Nie wiadomo. Można jednak przewidzieć jego skutki...
W głębi lasów Big Island można dotrzeć do najstarszych śladów kultury hawajskiej. Miejsca kultu i starodawnych wierzeń. Wracamy nad ocean. Pilot obniża lot, a my obserwujemy małe łodzie rybaków, promy kursujące pomiędzy wyspami oraz wielkie wycieczkowe.
Inne tematy w dziale Rozmaitości