Oczekiwaliśmy na raport premiera z przebiegu śledztwa w sprawie katastrofy. Dowiedzieliśmy się niewiele więcej ponadto, co mówiono wcześniej. Tyle, że premier wystąpił przed kamerami na tle 5 (pięciu) biało-czerwonych flag, dając wyraźny znak, ze Polska i jej interesy, są dla niego bardzo ważne.
Poznaliśmy wreszcie, z mozołem ustalany przez ponad dwa tygodnie, czas katastrofy.„Dzisiaj możemy z dość dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że przyczyną katastrofy nie była awaria samolotu lub eksplozja na jego pokładzie, ale sami państwo widzieli, że zarówno rosyjska jak i polska strona miała poważne problemy, żeby precyzyjnie określić sam moment katastrofy- mówił Tusk podczas konferencji prasowej.”I podaje tryumfalnie godzinę 8.41.
Wiktor Bater będzie musiał, zatem tłumaczyć się z wprowadzenia w błąd opinii publicznej, zaraz po katastrofie, kiedy stwierdził, że telefon z informacją o wypadku otrzymał o 8.40. Kasandra jakaś dzwoniła do niego, czy co? Wiele danych wskazuje, że samolot uległ katastrofie między 8.39.30-8.39.50.Minuta dodatkowej różnicy nie czyni. Ale zaufanie spada.
Potem wykluczył awarię samolotu lub eksplozję. Skoro premier wyklucza awarię samolotu, mamy rozumieć, że zostały przebadane wszystkie urządzenia samolotu, zrobione ekspertyzy, są zapisy z czarnych skrzynek i ich synchronizacja. Są zapisy z wieży kontrolnej i odbiór podawanych przez kontrolę danych, w czarnej skrzynce. Co stoi na przeszkodzie, aby podać wstępne wyniki? Strona rosyjska od początku sugerowała awarię, błąd pilota, naciski na pilota. Premier się do tych sugestii nie odniósł.
Premier oświadczył, że powołał swojego akredytora do Komisji powołanej przez stronę rosyjską. Został nim Edmund Klich, do dzisiaj Szef Komisji do Zbadania przyczyn Katastrofy w Smoleńsku Szefem polskiej Komisji został v-ce minister MSWiA, Jerzy Miller. Z bogatym doświadczeniem w administracji państwowej-od szefostwa NFZ, poprzez v-ce prezydenturę m. Warszawy do funkcji w MSWiA. Gorzej z doświadczeniem z zakresu lotnictwa. Ale będzie miał śledczych. Niekoniecznie szef musi wskazywać kierunek dochodzenia. W sumie może to i lepiej ze fachowcy będą działać nie pod kuratelą szefa, który –jako szef MSWiA wysłał do Rosji takie pismo dziękczynne” Rzeczniczka ministerstwa Małgorzata Woźniak powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej, że minister Miller wystosował do ministra Siergieja Szojgu pismo, w którym podziękował podległym mu służbom za pracę i zaangażowanie po katastrofie 10 kwietnia. Jerzy Miller podziękował też wszystkim Rosjanom, którzy okazali Polakom solidarność po katastrofie. Podkreślił, że rosyjska pomoc i wsparcie były nieocenione”.
Pikanterii dodaje temu podziękowaniu, wcześniejsze wypowiedzi Edmunda Klicha,
obecnie Akredytowanego do rosyjskiej Komisji „Szef komisji Edmund Klich powiedział w piątek w TVN24, że w czasie prac eksperckich, mających na celu zbadanie przyczyn katastrofy samolotu TU-154M pod Smoleńskiem, nie mógł liczyć na pomoc ze strony polskich władz i "był zmuszany przez ministra Bogdana Klicha do współpracy z polskimi prokuratorami".
Edmund Klich ocenił też, że strona polska pozostaje w stosunkach z Rosją w "kategorii petenta". Zwrócił uwagę, że projekt raportu (o przyczynach katastrofy) przygotowuje strona rosyjska, a "my mamy 60 dni na odpowiedź i to wszystko”
Świetny zabieg strategiczny: krytyczny wobec wcześniejszej postawy Rosjan, Klich będzie zajęty formułowaniem raportu w Rosji, a szefem Polskiej Komisji został minister, który już podziękował za dobrze wykonaną przez służby rosyjskie pracę.Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby minister Miller dziękował Rosjanom z konkretne rzeczy, za pomoc i organizację przy identyfikacji zwłok, przyjęcie rodzin ofiar katastrofy, itp. ale jak można pozytywnie oceniać działania służb związanych z działaniem na miejscu w Smoleńsku tuż po katastrofie”, takie jak: nie dopuszczenie polskich dziennikarzy, nie przekazanie nośników informacji, przesłuchiwanie niektórych członków rodzin np. córki Zbigniewa Wassermana, która była wypytywana przez podległe ministrowi Szojgu służby: na ile wycenia to, co się stało? Czy wreszcie traktowanie polskich śledczych jak petenta?
Premier uspokoił, że wszelkie nośniki informacji są w Polsce..”Jeśli chodzi o tego typu sprzęt, jak laptopy czy telefony komórkowe, nasze służby specjalne, w porozumieniu z Rosjanami i za ich pomocą, są w dyspozycji tego sprzętu. Cały drogą dyplomatyczną został przez stronę rosyjską przekazany i jest w Polsce także do dyspozycji prokuratury, łącznie z telefonem komórkowym prezydenta - powiedział Donald Tusk.”.Konstrukcja tej informacji jest dość dziwna, ale ważne, że nośniki w Polsce są. Pan premier nie wyjaśnił, dlaczego nasze służby nie zabezpieczyły ich same, zważywszy na wysokie prawdopodobieństwo, że mogły zawierać tzw. informacje wrażliwe. Czy rząd Polski poczynił jakiekolwiek kroki w tej materii? A jeśli np. odmówiono, to, dlaczego.
Zważywszy na aktywność w kraju (po 12-ej już zbierano próbki DNA, uniemożliwiono rodzinom zabranie rzeczy osobistych, przeszukano mieszkania), należało się spodziewać jeszcze bardziej radykalnych działań na miejscu katastrofy. Wszak zginął Prezydent, szef NBP, wszyscy dowódcy i wiele ważnych osobistości.
Premier nie wyjaśnił w żaden sposób, dlaczego śledztwo prowadzone jest przez stronę rosyjską, a nie przez Komisję wspólną chociażby. Ile wystąpień o taką możliwość wykonał? Jeśli była odmowa, to, z jakim uzasadnieniem. Ma nam wystarczyć akredytator. Premier, na tle biało-czerwonych, ze swoim raportem o działaniach, wypadł blado w oczach tych, którzy flagę narodową utożsamiają z racją stanu, a nie czystym, żywym PR.
Będziemy czekać na szczegółowe wyjaśnienia. Przyczyn katastrofy i zaniechań, jeśli miały miejsce, w działaniach na rzecz jej wyjaśnienia do końca.
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/iar/?id=157970
http://wiadomosci.onet.pl/2162359,11,tusk_wiele_wskazuje_na_841_jako_godzine_katastrofy,item.html
http://wiadomosci.onet.pl/2162301,11,pewne_scenariusze_mozna_juz_wykluczyc,item.html
http://wiadomosci.onet.pl/2162359,11,polska_wybrala_akredytowanego_mozemy_pracowac_razem,ite
Inne tematy w dziale Polityka
