Był w niedzielę. Ważną. Tego dnia zakończył specjalną, wieloetapową nowennę do NMP. Był w poniedziałek. Jak każdego innego dnia leczył ludzi w szpitalu i niósł ulgę tak samo jak przez ostatnich 20 lat w białostockim Hospicjum. Był we wtorek. Po pracy razem z żoną kosił trawę w przydomowym ogrodzie. Wszedł do domu. Upadł. I odszedł na zawsze.
Kościół Ojca Pio. Wypełniony po brzegi rodziną i przyjaciółmi. Treścią Katechezy dla zgromadzonych były elementy życiorysu Jurka. Spełnione wspaniale role: syna, ojca, lekarza, przyjaciela.
Przyjaciel ze studiów żegnając Go nad grobem powiedział: kochał całym sercem: żonę, rodzinę, swoich chorych i Polskę. Inaczej żyć nie potrafił. Potem wzruszająco chory z Hospicjum pożegnał swojego lekarza….. pożegnał pięknie. W imieniu tych, których Jurek wspierał…. To kolejny dowód na to, że nie ma żadnej przewidywalnej kolejności przejścia do innego świata.
Jego żona powiedziała do mnie tak: wiesz, on był taki aniołem danym mi od Boga. On miał skrzydła. I odleciał…
Jurek miał zaledwie 58 lat.
Jurek był naszym blogowym kolegą.http://jerzy2.salon24.pl/. Dzięki wspólnej pasji do aktywności społecznej i miłości do słowa pisanego przed laty zidentyfikowaliśmy siebie w salon 24. A znaliśmy się od 40 lat….
Jurku, będzie mi Ciebie bardzo brak.
Pomódlcie się za duszę Pięknego Człowieka, dr Jerzego Badydy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości