Czyli możliwe przetasowania sił politycznych w Parlamencie Europejskim...
Rysuje się bardzo ciekawa, niebezpieczna sytuacja w grupie Konserwatystów i Reformatorów (ECR), gdzie zasiada 15 polskich posłów z PiS.
By zrozumieć całą skomplikowaną sytuację wróćmy na moment do poprzedniej kadencji. Posłowie PiS razem z posłami z Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony zasiadali w eurosceptycznej, niewielkiej ale jednak czwartej co do wielkości grupie politycznej UEN. Co się stało obecnie z tą grupą ?
UEN-u już nie ma, przestał istnieć. Posłowie niegdyś zasiadający w UEN-ie , czy też osoby nowo wybrane z tych samych partii politycznych - rozpierzchły się aż do 4 grup politycznych. Mamy zatem szefa byłej grupy UEN - Briana Crowleya w grupie liberałów (ALDE), mamy całkiem sporą grupę, która dołączyła do Chadeków (EPP), jest paru Włochów, którzy poszli do ultra-sceptyków EFD i mamy posłów PiS, którzy wraz z konserwatywnymi Brytyjczykami - poprzednio przez lata w EPP, utworzyli nowa grupę konserwatystów ECR. To bardzo duży polityczny rozrzut jak na niegdyś jedną grupę polityczną.
Nowa grupa ECR „nie wyszła” tak duża jak zakładano, zaledwie ponad 50-osobowa. Jest to też pierwsza grupa, która w pierwszym dniu kadencji wyrzuciła ze swego grona jednego ze swoich posłów, gdyż dał się wybrać wbrew jej woli na wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Teraz niesubordynowany Edward McMillan-Scott zachowuje się jak panna na wydaniu, jest cennym posłem w Niezrzeszonych z funkcją wiceprzewodniczącego i już mówi się, że otrzyma propozycję powrotu do Chadeków, gdzie zasiadał w poprzedniej kadencji. Dla grupy politycznej - to czysty zysk, będą mieli jednego wiceprzewodniczącego „za darmo”, poza przydziałem.
Teraz spekuluje się ilu jeszcze Brytyjczyków z ECR skorzysta z takiej oferty . Jak relacjonuje brytyjska prasa nie czują się bardzo komfortowo w piątej zaledwie pod względem wielkości grupie, bez możliwości błyszczenia, jak to do tej pory bywało z racji najsilniejszej, chadeckiej pozycji w Parlamencie, bez zdobywania najważniejszych stanowisk, raportów, możliwości realnego wpływania na legislację itd….?
Jak już pisałam wcześniej całe zamieszanie spowodowała akcja brytyjskich konserwatystów, którzy nie przywykli do bycia w malej grupie. Postarali się zatem wykorzystać swą niegdysiejsza pozycję i zawalczyć o poparcie wbrew regułom grupy. Udało się. Michał Kamiński stracił pozycję wiceprzewodniczącego w walce ze swoim grupowym kolegą, ale wywalczył na pocieszenie szefostwo swojej politycznej, pomniejszonej już grupy. To też nie bardzo podoba się pozostałym konserwatywnym Brytyjczykom, którzy dodatkowo - poglądowo są bardzo dalecy od PiS, przykładowo akceptują małżeństwa homoseksualne…
Szef Chadeków z EPP, Joseph Daul powiedział mi, że jest pewien, iż brytyjscy konserwatyści zatęsknią za jego największą grupą i powrócą. A to oznaczałoby praktycznie rozpad grupy ECR i wysłanie pozostałych jej członków na ławki... niezrzeszonych. To byłaby prawdziwa porażka grupy.
Grupę polityczną może bowiem stworzyć przynajmniej 25 członków reprezentujących 7 krajów Unii. Ten drugi warunek grupa ECR spełnia ledwo-ledwo. Jeśli jakikolwiek poseł chciałby teraz ją opuścić z tych, którzy w pojedynkę reprezentują unijny kraj będą mieli problem. Grupa ryzykuje, że się rozpadnie, a zasiadanie na ławach Niezrzeszonych to strata czasu i trochę wstyd, że żadne grupa polityczna ich nie chciała. O tym co się stanie, przekonamy się zapewne niebawem.
Z pozdrowieniami dla Internautów.
Lidia Geringer de Oedenberg
Inne tematy w dziale Polityka