Traktat Lizboński powoli wychodzi na prostą i coraz więcej się mówi o kandydatach na najwyższe w Unii stanowiska. Do obsadzenia będą teki: Przewodniczącego Rady Europejskiej oraz Wysokiego Reprezentanta ds. polityki zagranicznej.
Przewodniczący Rady Europejskiej będzie sprawował swoją funkcję przez 2.5 roku i nie będzie Prezydentem Unii, choć w mediach padają już takie określenia.
Padają także kandydatury takie jak np. Tony Blair.
Były brytyjski premier ma poparcie swego kraju, a także Francji i Niemiec. To wcale jednak nie przesądza o jego wyborze, ponieważ poparcie "dużych" nie przekonuje "małych", i tak Belgia, Dania czy Luksemburg mocno opierają się kandydaturze Blaira. Po pierwsze boją się dominacji największych krajów, po drugie ich zdaniem Blair jest niewystarczająco proeuropejski. Argumenty? Polityk pochodzący z kraju, który nie przyjął wspólnej waluty euro, nie jest w strefie Schengen i w wielu wypadkach broni się klauzulą opt-out czyli wyłączającą stosowanie na jego terytorium (np. przy Karcie Praw Podstawowych) - nie jest wystarczająco przekonujący jako oddany sercem idei integracji.
To nie wszystko, historia ta ma swoje źródła jeszcze w przeszłości.
Na linii Belgia - Wielka Brytania iskrzyło już parę razy jeśli chodzi o kandydatów na unijnych dygnitarzy. Brytyjski premier John Major w swoim czasie blokował belgijskiego kandydata na szefa Komisji Europejskiej jakim był Jean-Luc Dehaene, na tyle skutecznie , że ten przegrał z kretesem. Wygranym okazał się być Luksemburczyk Jacques Santer, który niestety wsławił się tym, że musiał rozwiązać Komisję wskutek ujawnionych nieprawidłowości. Stanowisko po nim objął włoski premier Romano Prodi, który nie błyszczał, ale też nie drażnił, kończąc kadencję w 2004 r.
Wtedy to pojawił się znowu belgijski kandydat - premier Guy Verhofstadt (zresztą następca Dehaene) i mimo, że miał poparcie Niemiec i Francji - Tony Blair go storpedował i wybrano portugalskiego premiera Jose Manuel'a Barosso.
Dzisiaj Verhofstadt jest szefem Grupy Parlamentarnej Liberałów w Parlamencie Europejskim, a Blair startuje na Przewodniczącego Rady Europejskiej. Raczej nie ma co liczyć na poparcie Belgów…
Na liście kandydatów do "Pierwszej Twarzy Unii" znajdują się też:
Jean-Claude Juncker - premier Luxemburga,
Paavo Lipponen - fiński były premier,
Herman Van Rompuy - premier Belgii,
Felipe Gonzalez były premier Hiszpanii
oraz Jan Peter Balkenende - duński premier.
Zanim dojdzie do konkretnych wyborów, jeszcze Czeski Trybunał Konstytucyjny musi wydać werdykt o zgodności traktatu Lizbońskiego z czeską Konstytucją. Obiecał sprawę rozpatrzyć do końca października, więc teoretycznie istnieje szansa na szybkie decyzje, a sprawa jest bardzo pilna szczególnie jeśli chodzi o Komisję Europejską. Jej mandat wygasa 31 października br.!
Na listopad zaplanowano w Parlamencie Europejskim przesłuchania przyszłych Komisarzy, tylko do dzisiaj nie wiadomo, czy będziemy przesłuchiwać 27 (wg Nicei) czy 15 ( wg Lizbony) kandydatów?
Decyzje mogą zapaść już na najbliższym szczycie 29-30 października.
Tony Blair będzie musiał jeszcze poczekać...
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego z Brukseli
Lidia Geringer de Oedenberg
Inne tematy w dziale Polityka