Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
148
BLOG

Hiszpański pakt wzorem dla Polski?

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 6

Hiszpański "pakt" dla Europy - wzorcem dla Polski?

Po zeszłorocznej prezydencji Szwecji, ocenianej w europejskich kuluarach bardzo dobrze - szczególnie w zestawieniu ze słabą, wcześniejszą prezydencją czeską - swoje sześć miesięcy przewodnictwa w Unii Europejskiej rozpoczęła Hiszpania. Czym zaskoczy Europę lewicowa ekipa premiera Jose Zapatero? Wbrew pozorom - nie odważnymi deklaracjami światopoglądowymi, z których Madryt słynie w polityce wewnętrznej w ostatnich latach, a spójną i konsekwentną próbą realizacji ambitnych priorytetów...
 
Determinację Hiszpanów w odniesieniu spektakularnego sukcesu na europejskiej arenie najlepiej obrazuje swoisty "pakt o nieagresji", zawarty między Zapatero a opozycyjną chadecją. Wzorem Słowenii i jej rządu, który na czas prezydencji (pierwsza połowa 2008 r.) zawiesił na kołku wszelkie spory z opozycją, a ta wspierała rząd z uwagi na nadrzędny cel, jakim było powodzenie słoweńskiego projektu w UE, Hiszpania chce mieć zagwarantowany pokój "w domu". W Brukseli zaś - oparcie w dwóch największych grupach politycznych Parlamentu Europejskiego i w Radzie, gdzie większość dzierży prawica.
 
Spoglądając na priorytety hiszpańskiej prezydencji, owo poparcie z pewnością będzie potrzebne. Sukcesem byłoby, gdyby premierowi Zapatero udało się zrealizować znane, powtarzane do bólu zapowiedzi: opanowanie nowych unijnych instrumentów, jakie daje uchwalony Traktat Lizboński (TL), wzmocnienie pozycji UE na arenie międzynarodowej i wyjście Wspólnoty z gospodarczej stagnacji. Stawka jest wysoka, a wyzwania poważne, ale nieprędko kolejne państwo członkowskie stanie przed szansą zapisania się w historii europejskiej integracji jako to, które jednocześnie nadawało realny kształt nowemu traktatowi i naprawiało szkody, wyrządzone europejskim gospodarkom przez głęboki kryzys.
 
Dlatego w pierwszym rzędzie Hiszpania zajmie się implementacją postanowień zawartych w Traktacie z Lizbony. Należy spodziewać się wzrostu znaczenia Parlamentu w systemie instytucjonalnym UE (efekt rozszerzenia zakresu współdecydowania), a co za tym idzie - ożywionych kontaktów na linii Parlament Europejski-Rada Unii Europejskiej. Hiszpańskie półrocze powinno wygenerować pierwsze doświadczenia z tym związane, jak również sprawdzić w praktyce pozostałe, nowe kompetencje z TL - np. bliższą współpracę PE z parlamentami krajowymi czy europejską inicjatywę obywatelską. O tej ostatniej, przewidującej możliwość zgłoszenia Komisji Europejskiej idei z tzw. "grass-root level" (wymagany jest milion podpisów), może być jeszcze głośno. Szczególnie, jeśli obywatele przedłożą KE problematyczną inicjatywę, jak np. likwidacja siedziby PE w Strasburgu.
 
Ciekawych obserwacji dostarczą także nowi "sternicy" UE - Herman Van Rompuy (przewodniczący Rady Europejskiej) i Catherine Ashton (wysoki przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa). Ich prerogatywy dookreślono co prawda na papierze, lecz to proza codzienności i konieczność ułożenia relacji z ambitnym premierem Zapatero wykażą, kto zyskał na Traktacie najwięcej i w którą stronę popłynie unijny okręt. Tym bardziej, że Hiszpania od dawna zapowiada zwiększenie aktywności UE w polityce zagranicznej, zaś pierwsze półrocze 2010 r. będzie rekordowym, jeśli idzie o liczbę dwustronnych szczytów organizowanych przez UE (priorytet Madrytu stanowią państwa Ameryki Łacińskiej). W konsekwencji, na tle wyżej wymienionych funkcji redefinicji może ulec pole manewru przewodniczącego KE Jose Manuela Barroso i przewodniczącego PE Jerzego Buzka, którzy dotychczas aktywnie współkreowali politykę zagraniczną UE.
 
Eurodeputowani wiele obiecują sobie po nowej strategii gospodarczej Wspólnoty, która zastąpi krytykowaną Strategię Lizbońską sprzed dekady. Przed Hiszpanami nie lada wyzwanie - w Strategii UE-2020 trzeba wyznaczyć cele w taki sposób, by z jednej strony były one widocznie ambitne, a z drugiej strony - by dało się je osiągnąć w niedalekiej perspektywie, co stanowiło piętę achillesową Strategii Lizbońskiej. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację gospodarczą Hiszpanii, Madryt ma na tym polu osobisty interes i w dokumencie, uchwalonym prawdopodobnie wiosną, znajdą się najpewniej obszerne fragmenty o walce z bezrobociem poprzez stymulację tworzenia nowych miejsc pracy w UE oraz o efektywniejszym nadzorze finansowym, by - jak mówią Hiszpanie - "uniknąć powtórki z kryzysu". Dla odmiany, Hiszpania raczej nie sięgnie na krajowe podwórko po lewicowe postulaty, czego obawia się prawica - rządząca dziś Europą (Barroso, Merkel, Sarkozy, Van Rompuy...). Stamtąd zaczerpnięto jedynie pomysł, by jak najszybciej uchwalić dyrektywę przeciw dyskryminacji ze względu na płeć i silniej akcentować walkę z przemocą wobec kobiet.
 
Na co w hiszpańskim menu powinna zwrócić uwagę Polska? Oprócz przyglądania się funkcjonowaniu tandemu Van Rompuy-prezydencja UE (polskie półrocze już za 1,5 roku!), Warszawa powinna naciskać na maksymalne skonkretyzowanie strategii bezpieczeństwa energetycznego 2010-14. Hiszpania traktuje temat poważnie, jednak wciąż nie wiadomo, jak powinna wyglądać w praktyce "solidarność energetyczna" i czy uda się uruchomić adekwatne mechanizmy pomocowe, które - w przypadku przerwy w dostawach gazu ze wschodu - nie zostawiłyby danego państwa na lodzie (dosłownie).
 
Innymi słowy, ze względu na skalę wyzwań, ich mnogość i brak utartych szlaków działania po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego, to pierwsza taka prezydencja w UE. Życzmy Hiszpanom powodzenia - także dla własnej wygody, aby w 2011 r. podział ról był wystarczająco czytelny, a Polska mogła skoncentrować się na realizacji autorskiego programu. Kto wie, może nawet wspartego nadwiślańskim "paktem o nieagresji"?
 
Z pozdrowieniami z Brukseli, 
 
Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka