Wybrana wczoraj, 9 lutego 2010, nowa Komisja Europejska będzie musiała wziąć się ostro do pracy. "Zapóźnienia" sięgają mniej więcej października ub.roku, kiedy to "planowo" powinien zostać wybrany jej nowy skład i od kiedy stara komisja w zasadzie tylko trwa, nie podejmując żadnych nowych inicjatyw. Tymczasem do pilnego opracowania czeka m.in nowa Europejska Agenda Cyfrowa, czyli propozycje legislacyjne harmonizujące prawo autorskie na rynku online. Sprawa bardzo trudna i budząca wiele kontrowersji.
Punktem wyjścia dla Agendy Cyfrowej jest stworzenie w Unii nowoczesnego i przyjaznego dla konsumentów, prawdziwego Jednolitego Rynku Online.Brzmi to bardzo zachęcająco, ale w praktyce może przypominać łączenie wody z ogniem. Trzeba bowiem stworzyć korzystne warunki w świecie cyfrowym zarówno dla twórców - zapewniając im odpowiednie wynagrodzenie, jak i odbiorców - udostępniając atrakcyjne legalne oferty za pośrednictwem cyfrowych sieci w dowolnym miejscu i dowolnym czasie. Ważne jest, że po raz pierwszy konieczność zharmonizowania, aktualizacji lub zmiany przepisów związanych z prawami autorskimi została tak jasno przez Komisję Europejską wyrażona. Zanim nowa Komisja weźmie się za Agendę Cyftrową, już teraz toczą się przeróżne debaty, lobbyści dwoją się i troją, nasze skrzynki pocztowe i mailowe zapchane są setkami wizji zarówno prosperity jak i bankructwa (twórców, firm zarządzających prawami, dziedzictwa kulturowego...) spowodowanych ewentualnymi zmianami w copyrights. Sami posłowie też podzielili się na dwie grupy: tych chcących głównie karać grzywnami i odcinać Internet oraz tych uznających, iż stare prawo trzeba dostosować do nowych technologii, inaczej nie będzie należycie przestrzegane.
Właśnie powstaje raport dotyczący wzmocnienia praw własności intelektualnejna rynku wewnętrznym Unii. Sprawozdawczynią dokumentu została Francuzka Marielle Gallo z grupy chadeków. Choć nie będzie to raport legislacyjny, to jednak niepokój budzi wiele zaleceń, które posłanka żywcem chce przenieść ze stworzonego przez jej rodzimą partię prawa Hadopi. Ponadto, w sprytny sposób miesza w nim pojęcia podróbek z piractwem internetowym, traktując oba jako zorganizowaną działalność kryminalną. Podobnie jak w Hadopi, proponuje też powołanie specjalnego Urzędu d/s podróbek i piractwa, nie dając jednak jasnej definicji ani podróbki, ani piractwa. Według Gallo internauta ściągający nielegalnie pliki będzie traktowany jak firma podrabiająca torebki, perfumy czy DVD. Przygotowujemy teraz odpowiednie poprawki do raportu, znowu budujemy koalicje "anty Hadopi", ale nie idzie to łatwo, tym bardziej, że w międzyczasie wiele rządów zaczęło już przygotowywać własne Hadopi-klony, w tym i polski rząd...
Dopiero co uporaliśmy się w Parlamencie z tzw. pakietem telekomunikacyjnym, gdzie ucięliśmy łeb Hydrze- Hadopi, a tu się okazuje, że on jednak odrasta.
Z pozdrowieniami ze Strasburga,
Lidia Geringer de Oedenberg
Inne tematy w dziale Polityka