W Senacie zasiada 92% panów, w Sejmie 80%.
Na listach wyborczych dominują mężczyźni, niekiedy stanowiąc 100% kandydatów.
Pod względem aktywności kobiet w polityce wyprzedzają nas 64 kraje(w 1998 było lepiej, tylko 42). W Parlamencie Europejskim Polska zajmuje 23 miejsce na 27 państwczłonkowskich. Z 22% reprezentacją pań(11 kobiet na 50 posłów) zdecydowanie zaniżamy poziom. Średnia w europarlamencie to 35%, prymusi pochodzą z głównie z północy:
Finlandia: 62% [8/13]
Szwecja: 56% [10/18]
Estonia: 50% [3/6]
Holandia: 48% [12/25]
W Komisji Europejskiej 33% komisarzy to kobiety (9 na 27). Jednakże w ciągu ponad półwiecza funkcjonowania tej instytucji żadna z pań nigdy nie była na stanowisku Przewodniczącego Komisji.
W Parlamencie Europejskim panie piastowały funkcję przewodniczącego jedynie 2 razy (na 28 przewodniczących) i były to dwie Francuzki: Simone Veil i Nicole Fontaine.
Obecnie jestem jedyną polską posłanką, której grupa polityczna (lewicowa S&D) udzieliła poparcia na jedno z najwyższych stanowisk w Parlamencie – zasiadam w Prezydium. Z drugim najwyższym wynikiem głosów poparcia (po Przewodniczącym Jerzym Buzku), zostałam Przewodniczącą Kolegium Kwestorów. Od 2004 r. już trzy razy wybierane były władze Parlamentu (co 2.5 roku), a PO, PiS i PSL nigdy jeszcze „nie wystawiły” kandydatki do Prezydium PE...
Stanowiąc połowę populacji, kobiety są wyraźnie w europejskiej polityce niedoreprezentowane. Ostatni raport Komisji Europejskiej dotyczący uczestnictwa kobiet i mężczyzn w procesie podejmowania decyzji wykazuje co prawda na postęp w tej dziedzinie, jednak kobiety nadal stanowią mniej niż jedną trzecią w wybieralnych gremiach.
Mimo silnego oporu kontestujących potrzebę zwiększenia obecności kobiet w polityce, parytety wyborcze - dotyczące reprezentacji kobiet na różnych szczeblach władzy - zostały już wprowadzone przez ponad połowę państw na świecie! 45 krajów reguluje tę kwestię prawnie, pozostałe zawarły ów postulat w statutach poszczególnych partii.
We Francji 50% kandydatów na listach wyborczych to kobiety, w Hiszpanii każda z płci jest reprezentowana w proporcjach 40-60%.
Brak kandydatek na listach powoduje różne konsekwencje w różnych krajach. Albo jest to kara pieniężna jak we Francji - w rezultacie czego partie wolą ją czasem płacić pozostawiając puste, nie obsadzone miejsce na liście. W Hiszpanii zaś cała lista traci ważność, jeśli kwoty nie są wypełnione zgodnie z prawem. Rygorystyczne prawo dało już wymierny efekt. W hiszpańskim rządzie, po raz pierwszy w historii, zasiada więcej kobiet niż mężczyzn.
Dotychczasowymi liderami w kwestii równowagi reprezentacji płci były państwa nordyckie, dziś silną dla nich konkurencję stanowią także takie kraje, jak: Argentyna, Belgia, Kostaryka, Rwanda czy RPA, które przekroczyły próg 30% reprezentacji kobiet w parlamentach narodowych. Ciekawy raport na ten temat załączam na:
http://www.lgeringer.pl/pliki/Electoral_Gender_Quota.pdf
Jak „zadziałały” prawnie ustanowione parytety w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego? Poniżej efekty:
Francja: 33 kobiety na 72 posłów z Francji [wskaźnik 44%]
Hiszpania: 15 kobiet na 50 posłów z Hiszpanii [36%]
Belgia: 8 kobiet na 22 posłów z Belgii [36%]
Portugalia: 8 kobiet na 22 posłów z Portugalii [36%]
Wszystkie statystyki wyraźnie pokazują, że system parytetów korzystnie wpływa na wzrost reprezentacji kobiet w wybieralnych gremiach, oraz że jego większa efektywność widoczna jest w dużych partiach. Zwykle partie lewicowe najchętniej umieszczają na swoich listach kobiety. Spójrzmy, jak to wygląda na przykładzie PE. Im bardziej na „prawo”, tym procentowo mniej pań:
- 40.2% posłanek w mojej grupie Socjalistów i Demokratów (z Polski: SLD-UP – 2 na 7 posłów),
- 33.5% posłanek w grupie chadeków EPP (PO - 9 / 27 posłów , w PSL 0/3 posłów),
- 12.7% posłanek w radykalnej prawicy ECR (PiS - 0 / 15 posłów; w poprzedniej kadencji były to trzy panie posłanki: Anna Fotyga, Hanna Foltyn-Kubicka oraz Ewa Tomaszewska).
Europejskie Lobby Kobiet, reprezentujące ponad 4000 organizacji kobiecych z Europy, rozpoczęło jesienią 2008 r. ogólnoeuropejską kampanię mającą na celu promocję parytetowej inicjatywy "50 na 50". Wyniki już są widoczne - w Parlamencie udział kobiet wzrósł o 4%.
W UE 16 państw ustanowiło parytety, zacznijmy zatem i my... stosować standardy europejskie. Dyskusja o tym, czy warto wprowadzać parytety nie ma sensu, statystyki wyraźnie pokazują, ta metoda działa.W przeciwieństwie do wielu polityków, dostrzega to polskie społeczeństwo. Wg komunikatu CBOS z czerwca 2009 r., 62% pytanych kobiet odpowiedziało, że głosowałoby na kobietę, gdyby miało do wyboru kandydata i kandydatkę o zbliżonych kompetencjach. Kolejny komunikat CBOS ze stycznia 2010 r. pokazuje, że 60% respondentów opowiada się za wprowadzeniem parytetu 50:50 na listach wyborczych.
Udział polskich kobiet w życiu publicznym nie zwiększy się, jeśli nazwiska kandydatek nie pojawią się na listach wyborczych.
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego w Brukseli,
Lidia Geringer de Oedenberg
Inne tematy w dziale Polityka