prawo cytatu
prawo cytatu
kierownik karuzeli kierownik karuzeli
2548
BLOG

Krystyna Janda. Chora z urojenia. Komedia w 2 aktach

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Humor Obserwuj temat Obserwuj notkę 69

Akt 1 

Gabinet Dyrektora bardzo ważnego szpitala. Dyrektor szpitala otwiera okno.

DYREKTOR

- O... Pani Krystyna! Proszę.... Proszę... Proszę do mnie na górę.

Dosłownie moment, i do gabinetu wchodzi Krystyna Janda. Na głowie ma gustowny kapelusz.

KRYSTYNA JANDA

-Akurat przechodziłam z tragarzami, patrzę, a tu w oknie Pan dyrektor. Co się stało?

DYREKTOR

- Mój Bożę. Kobieta z żelaza, kobieta z marmuru, a co oni z Panią zrobili w tej Kurwizji? Te Kpiny, te żarty. Jak się pani czuje?

KRYSTYNA JANDA

- Potwornie. Tak, jakby mi ktoś narobił na głowę. Plus wszystko mi się ulewa.

DYREKTOR

- Może to refluks?

KRYSTYNA JANDA

- Nie. To PIS.

DYREKTOR

- Może ciepła lewatywka z mydełkiem Fa?

KRYSTYNA JANDA

- Próbowałam. Jedną. Dwie. Nawet kiedyś trzy sobie zaaplikowałam z Fa Fa i też nic. Wciąż ten Kaczyński, ten kurdupel z Żoliborza.

DYREKTOR 

- Może płukanie całego organizmu?

KRYSTYNA JANDA

- Jeszcze gorzej. Kiedyś po taki płukaniu śnił mi się Antoni

DYREKTOR

- Ten... no, Macia...

KRYSTYNA JANDA

- Nie! Padewski. Ten święty.

DYREKTOR

- Mój Boże, aż tak źle. A gazy?

KRYSTYNA JANDA

- Proszę, nie być taki okrutny. Już o to nie pytać. Ledwo co żyje.

DYREKTOR

- Kiedy pani myślę o PIS, albo kiedy widzi pani w telewizji Kaczyńskiego, to co pani jeszcze odczuwa.?

KRYSTYNA JANDA

- Nie oglądam telewizora. Odwróciłam go do ściany. Chyba, że dają coś w TVN-nie

DYREKTOR

- Wtedy odwraca pani telewizor?

KRYSTYNA JANDA

- Mam dwa. Jeden stoi tak... a drugi tak. A i tak w nocy śnią mi się gwiazdy

DYREKTOR

- Ile?

KRYSTYNA JANDA

- Tyle, co wszystkim. Je.... ać PIS. 8 gwiazdek. Jednak te moje są prawdziwe. Migoczą. Mrugają. Panie doktorze, proszę mi podać rękę i posłuchać, co powiem... Tylko proszę to zachować dla siebie. Śnią mi się także kosmici. Widzę ich tak, jak pana teraz widzę.

DYREKTOR

- Może to ci sami, których widział Wałęsa?

KRYSTYNA JANDA

- Inni. Tamci od Wałęsy byli z Krosna. Moi są bardziej tacy... Poruszali się wolno, majestatycznie i szeptali do mnie po francusku.

DYREKTOR

- Dziwne. Chwile temu był tu u mnie Miller. Wie pani ...Ten, no, z Żyrardowa i powiedział, że u niego też byli kosmici. Ale jego kosmici na głowie mieli takie futrzane czapy. I wie pani, co mu powiedzieli? Leszek. Zaszczep się, ale tylko Sputnikiem. Lecz ja mu Sputnika odradziłem. Tylko fajzerek. I tylko prosto z lodóweczki...

KRYSTYNA JANDA

- O, to, to. Gdyby miał pan gdzieś zbytecznego fajzerka, to nie powiem... czuje, że mi pomoże bardziej niż mydełko Fa.

DYREKTOR

- Oczywiście mam kilka zbytecznych. Zróbmy tak, tu pani sobie usiądzie na łóżeczku. Podwinie rękawek i przysłoni sobie twarz kapeluszem. Wie pani, jaki jest personel. Zaraz plotki, ploteczki

Krystyna Janda siada na łóżku, podwija rękaw. Kapeluszem przysłania twarz.

DYREKTOR

- Sanitariusz! Sanitariusz!

Do gabinetu wbiega sanitariusz. W ręku strzykawka.

SANITARIUSZ 

- Tak. Jestem

DYREKTOR

- Jednego Fajzerak dla pani Zosi. Pracowała kiedyś w naszym dziale kadr. Teraz służy u terytorialsów....

SANITARIUSZ

- Doskonale. Już, już... szczepionka zaaplikowana.

Wychodzi

DYREKTOR

- No i proszę. Szybciutko i po bólu. Widzimy się za 21 dni. Damy pani dawkę przypominającą. I proszę już więcej bez lewatyw. Organizm powinien dać radę sobie sam

KRYSTYNA JANDA

- Dziękuje. Bardzo pan miły. Nie sądziłam, że aż tak...

DYREKTOR

- Proszę pamiętać, widzimy się za 21 dni


AKT 2

Gabinet Dyrektora bardzo ważnego szpitala

Wbiega, cała zadyszana Krystyna Janda. W kostiumie z XIX wieku. To kostium z „ Damy i Huzary” Fedry. Krystyna Janda w ręku trzyma małą stylową parasoleczkę, którą od czasu do czasu, przysłania sobie twarz.

KRYSTYNA JANDA

- Przepraszam. Urwałam się z teatru. Mamy próbę „Damy i Huzary” Gram i reżyseruje. Widzi pan, co ze mną wyrabiają. Te wredne pisiory. Całymi dniami mnie sekują. Obśmiewają. Na szczęście, minęło już 21 dni, proszę mi podać szybko drugą dawkę, chce mieć to już za sobą.

DYREKTOR

- Ależ tak, proszę. Czekałem na panią. I jak skutki uboczne? Piecze...

KRYSTYNA JANDA

- Żeby tylko piekło. Jeszcze większe wymioty. Gazy. I huzary... To znaczy kosmici.

DYREKTOR

- Z Krosna?

KRYSTYNA JANDA

- Nie wiem. Ogarnia mnie sen. Ale nie śni mi się tym razem Antoni Padweski tylko ten belzebub Antoni Macierewicz, Potem słyszę muzykę.

DYREKTOR

- Symfoniczną?

KRYSTYNA JANDA

- Raczej kameralną. Jest Harfa. I flet prosty picolo, picolo...

Zaczyna coś śpiewać. Nucić. Majaczyć.

DYREKTOR

- A co z mydełkiem Fa?.

KRYSTYNA JANDA

- Ku...! Nie ma mydełka Fa.! Nie ma.! Jest tylko Kaczyński!. Ten straszny Kaczyński. Przychodzi do mnie w nocy z wielkim bębnem i wali mi wali. Jak jakiś dobosz. Mały dobosz z wielkim bębnem.A potem jeszcze... Nie. Już nie mogę. Błagam

Przysłania twarz małą parasoleczką i płacze. Jej ciało przeszywają dreszcze

DYREKTOR

- Koniecznie druga dawka, i to jak najszybciej. Proszę....

Krystyna Janda cała rozdygotana siada na łóżku. Rękaw zdobnej sukni podwija. Twarz parasolem przysłania i tak na sanitariusza czeka

- DYREKTOR

- Sanitariusz!

Wpada sanitariusz. Tym razem z wielką strzykawką. Taką weterynaryjną.

DYREKTOR

- Szybko. Druga dawka.

Sanitariusz aplikuje szczepionkę. Krystyna Janda wydaje żałosny jęk i osuwa się na łóżko. Jej ciało drga przez chwile konwulsyjnie i zamiera. Dyrektor podchodzi do aktorki. Bada puls

DYREKTOR

- Nie żyje

SANITARIUSZ

- No tak ... Zimna Zośka?

DYREKTOR

- Jaka Zośka? To Krystyna Janda. To nasza wielka aktorka i co my teraz zrobimy? Jak się wytłumaczymy? Uśmierciliśmy kobietę z żelaza.

SANITARIUSZ

- To nie moja wina. Fajzerek prosto z lodówki.

DYREKTOR

- Nic nie gadaj. Wstrzykuj kolejną dawkę. Wstrzykuj. Nie ma czasu...

Sanitariusz nachyla się nad leżącą Krystyną Jandą i ze swojej wielkiej strzykawką aplikuje jeszcze jedną dawkę. Dubeltową. Po chwili Krystyna Janda porusza ręką. Jedna, drugą. Nogą. Po czym – dość wrzawo wstaje z łóżka i pyta

KRYSTYNA JANDA 

- Panowie, co wy tacy bledziuteńcy.? Przyszłam ja się zaszczepić, a wy tu stoicie jak jakieś duchy. Blade. Wystraszone. Proszę o szczepionkę. I to chyżo. Tu mi w rączkę panie medyku aplikujecie, bo swoich pachołków zawołam, to ci skórę wygrzmoci ladaco...

Sanitariusz wstrzykuje kolejną, 4 dawke, szczepionki fajzerka. Na twarzy Jandy zakwita uśmiech. Na chwile przysłania twarz parasoleczką, ale zaraz tą parasoleczkę odsuwa i śmieje się radośnie.

KRYSTYNA JANDA

- Do interesu. Panowie. Zwięźle. Widzicie tą moją suknie paradną. Te hafty i te falbanki. Założyłam dziś tą suknie  specjalnie dla Jarosława, co Polskę ma zbawić. Gdzie on? Gdzie mój luby?

DYREKTOR. SANITARIUSZ.

- Na Nowogrodzkiej! Na Nowogrodzkiej!

KRYSTYNA JANDA

- To dobrze. Zawołajcie powóz. Jadę do niego.

DYREKTOR

- Tak, tak. Powóz już czeka. Co zrobić z pani tragarzami? To znaczy pachołkami?

KRYSTYNA JANDA

- Dam im po 500. Niech maja. Żegnam panów

 Wychodzi z wdziękiem z gabinetu

SANITARIUSZ

- Ciekawa ta szczepionka. Pierwsza i druga dawka na wirusa. Trzecia na zmartwychwstanie. Czwarta na PISu pokochane...

DYREKTOR

- W takim razie. Na co jest ta piąta?

I znowu kłaniają się nisko. Po dworsku. Kurtyna opada.




Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości