Żyrafy żyją nawet 25 lat. Czy to prawda ? Moim zdaniem żyrafy żyją znacznie dłużej. Może nawet wiecznie. Na tym, albo na tamtym świecie. Są zbyt tajemnicze i piękne, aby swój żywot zakończyć jako padlina. Taka jest prawda, i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. I jeszcze jedno. Żyrafa to kolejny dowód na istnienie Boga. Jako istoty dobrotliwej i żartobliwej. Zsyłającej nam ludziom zwierzęta cudownie cętkowane i przesympatyczne. Gdyby żyrafy żyły, powiedzmy, na Grenlandii, pewnie nosiłyby ciepłe szaliki, a ponieważ mieszkają w Afryce, mogą pozwolić sobie na luz i bardziej artystyczny tryb życia. Galopują wiec radosne po sawannie, pija wodę ze strumyków, a głowy trzymają w chmurach. Powiada się, że długa szyja u żyrafy powstała w drodze ewolucji . Ależ to nie prawda. Koza marokańska zwinnie włazi na arganowe drzewo w poszukiwaniu liści i orzeszków, a przecież mogłaby leniwie leżeć pod drzewem, i czekać aż wyrośnie jej szyja. I poprzez tysiące lat, powolutku, milimetr po milimetrze, z kozy przeobrazić się w żyrafę. Ale tak się nie dzieje. Inni ewolucjoniści, ci z pod znaku Darwina, twierdzą, że samce żyraf uderzają się szyjami. Stad ta monstrualna długość szyi. I im większa szyja, tym większa szansa na pozyskanie ponętnej partnerki. Ale przecież panie żyrafy o nic się nie bija, a szyje im rosną. Na przekór tej teorii ewolucyjnej zbadano także, ku ogólnemu zdziwieniu, że gatunki żyraf o dłuższych szyjach żyją krócej, a wiec długa szyja stanowi czynnik negatywny w rozwoju gatunku. A także im dłuższa szyja, tym żyrafa podczas picia, musi bardziej rozsunąć przednie nogi, stwarzając przy tym doskonałą okazje do ataku rozmaitym drapieżcom. Wysoki wzrost jest także zagrożeniem w procesie reprodukcji. W trakcie porodu, cielak wypada z samicy, prawie z wysokości 1, 5m. I ten pierwszy kontakt z ziemią, stanowi zarazem pierwszy egzamin, który musi przejść ten sympatyczny osesek. Biorąc wiec pod uwagę wszystkie te utrudnienia, a wiec wysokość żyrafy, wydawanie na świat potomstwa, zwierze to, nie powinno być takie jakie jest, Ale jest. I żyje. Na przekór zdrowemu rozsądkowi i naturze. Ale to nie wszystko. Zwierzęta te, poprzez swoją długą szyje i odległość serca od mózgu, posiadają bardzo skomplikowany system krwionośny. Serce żyrafy jest prawdopodobnie najsilniejszym sercem występującym u zwierząt. I aby dotlenić mózg, transportuje krew przy znacznie podwyższonym ciśnieniu. Żyrafy posiadają także wyjątkowo grubą skórę. Aby w trakcie skaleczenia się, duże ciśnienie krwi, zbyt szybko nie wykrwawiło zwierze. A wiec żyrafa to bardzo skomplikowane stworzenie, a przecież - tak mi się przynajmniej zdaje - przyroda powinna działać jak brzytwa Ockhama. Eliminując to, co złożone i utrudniające życie, a promować to, co proste i funkcjonalne. A jednak żyrafy istnieją na tym naszym świecie. I od dawna fascynują ludzi. Chociaż może nie wszystkich, bo oto w pewnym duńskim zoo parku, dyrektor naukowy, pan Bengt Holst zdecydował się na uśmiercenie żyrafy. Młodego samca o imieniu, Marius, czyli po prostu Mariusza, a tylko dlatego, że powstał ów samiec z materiału wadliwego, wsobnego. A znaczy to tyle, ze spłodzony został w związku kazirodczym. A regulacje UE zalecają eliminacje takich wsobnych osobników. I dlatego, w pewien lutowy poranek, roku pańskiego 2014, opiekun żyrafy, ubrany w jasny kombinezon, podał zwierzęciu pajdkę razowego chleba. Dlatego razowego, ponieważ nasz Mariusz bardzo lubi taki chleb. I kiedy Mariusz zajęty był przeżuwaniem, jego opiekun, ubrany, we wspomniany już wczesnej biały kitel, strzelił mu prosto w łeb. Jeszcze jedna uwaga. Ten opiekun nie był lekarzem weterynarii, nie był także myśliwym, a po prostu zwykłym opiekunem zatrudnionym w tym zoo parku. Może dlatego, tak się to odbyło, że zwierze miało do niego zaufanie, i zawsze pozwalało mu bezpiecznie zbliżać się razowym chlebem w dłoni. Nie wiem tylko, czy ten strzał padł, gdy zwierze trzymało łeb na wysokości 5 - 6 metrów, czy raczej niżej, blisko ziemi. W tym pierwszym przypadku opiekun musiałby posiadać zdolności snajperskie. W tym drugim, musiałby chyba spojrzeć zwierzęciu w oczy. Może nawet pozyskać jakieś dodatkowe zaufanie. Pogłaskać żyrafę, przytulic, a potem dopiero strzelić. Tego szczegółu nie ustaliłem, ale poruszamy się chyba w kręgu zdarzeń możliwych do wyobrażenia, Całe to wydarzenie obserwowały dzieci. Plus, oczywiście rodzice. Chociaż pewnie w Danii, na rodziców mówi się dziś „opiekunowie prawni” Bo tak jest poprawnie. Na zdjęciu i licznych filmikach zamieszczonych w internecie widać, że dzieci ubrane są kolorowo. W zimowe skafanderki. Na głowie mają śmieszne czapeczki z pomponikami. Niektóre z nich zakrywają oczy, ale są i takie, które patrzą z zaciekawieniem. Co ciekawe nie krzyczą - Stop! Nie zabijacie nam żyrafy! To takie bajkowe stworzenie. - Ale po prostu patrzą. Chłodno rejestrują. Może to dziwne, że tak rejestrują, ale pewnie dzieci te chodzą do szkoły od 5 roku życia. I nie jedną lekcje anatomii już widziały.
Potem, kiedy serce żyrafy przestało już bić, te wielkie 25 kilogramowe serce, opiekun zwierzęcia ( ciągle w tym białym kitlu) ostrym nożem poćwiartował martwe już zwierzę. Ponieważ to mięso, ta żyrafina, miała być karmą dla lwów z zoo parku. I nic w tym, przedsięwzięciu nie miało prawa się zmarnować. Dania to kraj przemysłowy, ale także kraj o bogatej kulturze rolnej, i takie podejście do mięsa wydaje się być racjonalne. Zresztą nie tylko tacy są Duńczycy. Pokazano także lwy, jak się obluzują, i niecierpliwie czekają na ucztę. Pokazano także dyrektora naukowego, niejakiego pana Holsta, jak uzasadnia decyzje o uśmierceniu żyrafy o imieniu Mariusz, A tak w ogóle, pan Holst ma przesympatyczny wygląd. U nas w Polsce dyrektorzy noszą zwykle garnitury, są sztywni, i mówią bardzo urzędowym tonem. Zaś ten duński dyrektor wyglądał bardzo fajnie. Po porostu super. Taki nieco szpakowaty mężczyzna w średnim wieku. Ze znawstwem wypowiadał się o wadliwym materiale genetycznym. I konsekwencjach jakie grożą gdy zwierzęta mają takie wsobne cechy. Pewnie on sam jeździ dobrym i bezpiecznym samochodem marki volvo, mieszka na przedmieściu Kopenhagi, w doskonale ocieplonym domu z solarem na dachu. Ma ładną żonę i dwójkę dzieci. Ale to tylko moje domniemanie. Tak naprawdę, może nie ma żony, ani volvo, ani instalacji solarnej, tylko całkowicie oddaje się nauce. Nie wiem, może kiedyś, jak będę w Kopenhadze, to sprawdzę te szczegóły. Przy okazji zjem trochę dobrej duńskiej wołowiny, a chleb posmaruje sobie znanym na cały świat duńskim masłem. Może tak kiedyś będzie … Wracając do Mariusza. Osobiście nigdy w życiu nie widziałem śmierci żyrafy. A także śmierci małpy. Gazeli. Geparda. Hipcia, i wielu innych zwierząt. Ale pewnie dlatego, że jako dziecko chodziłem do zoo, w czasach komunizmu. A komuniści, jacy byli, tacy byli, ale żyraf nie zabijali. Ludzi tak. Żyraf nigdy.
Żyrafy zawsze fascynowały artystów i dzieci. Chociażby poetę Grochowiaka. A także reżysera - Gajewskiego. Który w 2003 roku zrealizował film „ Warszawa” I w tym filmie żyrafa spaceruje sobie, jak gdyby nic, ulicami Warszawy. Pewnie to był taki symbol, innego, lepszego życia. Życia będącego poza naszym zasięgiem, ale przecież istniejącego. Chociażby w myślach, czy w snach. Ale żyrafa oprócz tego, że spaceruje sobie po Warszawie, potrafi także płonąć, to znany surrealny fakt, ale również potrafi być poetyckim uniesieniem.Zabijać mięso czy Uwielbiać mięso. Zapładniać mięso Przeklinać mięso … Jak pisał Grochowiak. I chyba to on pierwszy, w tej swojej poetyckiej intuicji wyczuł ducha naszych czasów. Bo oto Europejczycy, a konkretnie Duńczycy. Naród elegancki. Nowoczesny. Postępowy. Syty. Funduje nam niezapomniany spektakl. Mówi się, że było to barbarzyństwo … Ależ skąd. To była tylko poglądowa lekcja anatomii. Lekcja anatomii dyrektora Bengta Holsta. Zobaczyliśmy przecież krew żyrafy, serce żyrafy, jelita żyrafy, brzuch żyrafy, grubą cętkowaną skórę żyrafy, oraz siedem zagadkowych kręgów szyjnych. Dosłownie, wszystko, wszystko, co żyrafa ma w sobie. I oto żyrafa nie ma już przed nami tajemnic. Jest oczywista i taka mięsno - żyrafowata. Wszystko jest już powiedziane i pokazane. Nic nie jest już skryte w półmroku, ani nawet w cieniu nocy. Wreszcie żyrafa jest taka , jak każdy ją widzi.
A Rembrandt z tą cała swoją „ Lekcją anatomii doktora Tulpa” okazał się tylko marnym rzemieślnikiem. Na jego „ lekcji” widzimy raptem siedem osób. I jak twierdzą historycy sztuki, są to osoby wysoko postawione, wyselekcjonowane, a samej sekcji dokonał doktor Tulp. Lekarz i burmistrz w jednej osobie. Na tej naszej współczesnej lekcji anatomii z roku 2014, publiczność jest wprost nieograniczona. I co najważniejsze demokratyczna. Każdy może zobaczyć śmierć, a potem poćwiartowanie żyrafy, od dziecka do starca, od biedaka po bogacza, a jedynym cenzusem wydaje się być koszt biletu do zoo parku. Każdy może dowiedzieć się, że zastosowano wszelkie możliwe procedury, a duński dyrektor, który wydał dyspozycje o eliminacji Mariusza, to utytułowany naukowiec. Dbający „o pożądany materiał genetyczny”
I jeszcze jedno. Już zupełnie na koniec. Duch gender, który z takim sukcesem ostatnio zaczyna krążyć po Europie. Jako duch liberalny i wolnościowy, wypowiada taki oto pogląd wobec człowieka. To nie natura konstytuuje osobowość człowieka, jego płeć, status społeczny i prawny, ale swobodny nieprzymuszony wybór. Jestem taki jaki jestem. A raczej jaki chce być. RAZ TAKI A RAZ INNY . Człowiek poza naturą. Poza genami. A nawet poza kulturą i prawem. Jakie to nośne. I piękne. Wręcz boskie … Tylko ta żyrafa … I ta pajda razowego chleba w rękach opiekuna ubranego w biały kitel.
Inne tematy w dziale Kultura