MacGregor MacGregor
295
BLOG

Szkocja

MacGregor MacGregor Kultura Obserwuj notkę 7

Dzis w ramach odpocznienia od polityki i politykierstwa, proponuje moje klusownicze zapiski z pobytu w Szkocji, ktora odwiedzilem rok temu.

Anglia, Corby,

Poniedzialek wielkanocny ( Easter Monday ),

dnia 9-kwietnia, dwa milenia i lat siedem od wcielenia Pana naszego.

 

My beloved czyli moi kochani!

 

Jak wiecie z moich przechwalek, trzy tygodnie minely jak wrocilem ze Szkocji, gdzie bawilem tydzien caly i niebacznie obiecalem byl opisac moje tam przygody. Poniewaz niestety entuzjazm do pisania ma to do siebie, iz szybko mija – wystarczy siasc za komputerem i po ochocie – stad malo wiele, a byloby jak w porzekadle

o obiecankach-cacankach. Ku memu usprawiedliwieniu zauwazcie prosze, iz wyjazd byl sluzbowy i scisle zwiazany z malo poetycznymi olowianymi bateriami.

( to tylko u Niemcow – czy gornolotne uczucia, czy przyziemne baterie, dowcip jednako olowiany ).

Zaczne od przypomnienia, iz UK ( United Kingdom ) to skrot od Zjednoczone Krolestwo Wielkiej Brytanii i Polnocnej Irlandii, ktore jak latwo sie domyslic sklada sie z Wielkiej Brytanii i Polnocnej Irlandii. Sama nazwa Brytania jest pochodzenia celtyckiego, podobnie jak Bretonia we Francji.

Na Wielka Brytanie ( Great Britain ) skladaja sie z kolei Anglia, Szkocja i Walia.

Flaga UK ( tzw. Union Jack ) zawiera krzyze: angielski sw. Jerzego, szkocki sw. Andrzeja oraz irlandzki sw. Patryka.

W sumie na obszarze rownym 2/3 obecnej Polski zamieszkuje 60 milionow Brytyjczykow, z czego prawie 50 milionow w Anglii, ok. 5 milionow w Szkocji oraz 2.5 miliona w Walii ( stolica Cardiff ).

Pierwszym historycznym najezdzca z poludnia byl Juliusz Cezar, ale byl to jedynie rekonesans. Mente captus Kaligula jedyny lup jaki przywiozl z wyprawy to … muszle z polnocnego wybrzeza owczesnej Galii a dzisiejszej Francji. Prawdziwy podboj rozpoczal Cezar Klaudiusz ( ten, co sie jakal ).

Owczesni Brytowie mowili jezykiem celtyckim, ktorego potomkiem jest najpewniej jezyk walijski ( oficjalny w Walii obok angielskiego, kiedys tepiony przez Anglikow, dzis nauczany i promowany za pieniadze angielskiego podatnika, ale niezbyt skutecznie wobec … lenistwa samych Walijczykow ).

Odpowiednikiem galijskiego Wercyngetoryksa byla dzielna Boudika, ktorej pomnik mozna zobaczyc przy moscie londynskim.

Stopniowo Rzymianie opanowali prawie cala dzisiejsza Anglie, ale im bardziej na polnoc, tym teren trudniejszy, a tubylcy srozszi. W koncu impet sie wyczerpal, zas polnocni Celtowie ( dla swych sino-niebieskich barw wojennych zwani Piktami ) oraz naplywajacy z Irlandii oraz kolonizujacy zachodnie i najbardziej na polnoc wysuniete obszary Iroszkoci tak dawali sie Rzymianom we znaki, iz cezar Hadrian zadecydowal o porzuceniu wczesniejszego limesu i budowie nowego bardziej na poludnie, na wysokosci zatoki Solway ( linia Carlisle na zachodzie i Newcastle na wschodzie ), zachowanego po czesci do dzis i znanego  pod nazwa muru Hadriana ( najwiekszy na swiecie i najbardziej znany limes to chinski Wielki Mur ).

Imperium Rzymskie wstrzasane jest raz po raz wewnetrzymi klopotami, ciezar polityki przenosi sie na wschod, legiony potrzebne sa gdzie indziej i ku rozpaczy ucywilizowanych Brytow Rzymianie opuszczaja nie tylko mur Hadriana, ale wogole wycofuja wojska z Wyspy i zostawiaja mieszkancow na lup Piktow, Szkotow oraz coraz liczniej naplywajacych Anglow, Saksonow i innych lupiezcow. Mamy wiek V-VI naszej ery, krol Artur z Kornwalii, wraz ze swoimi rycerzami okraglego stolu na jakis czas powstrzymuje Anglow i Saksonow, ale po jego smierci Celtowie na poludniu stale i juz nieodwracalnie ustepuja miejsca najezdzcom z zachodu ( do dzis uzywa sie okreslenia Celtic Fringe czyli Celtycka Krawedz, majac na mysli Kornwalie, Walie oraz zachodnie wybrzeze Szkocji z wyspami ).

Sw. Augustyn zwany kanterberyjskim ( nie mylic z doktorem kosciola, biskupem Hippony ) nawraca germanskiego wladce Kentu i stopniowo niedawni barbarzyncy cywilizuja sie, a tymczasem juz kolejni barbarzyncy czekaja, tzn. norwescy wikingowie oraz Dunczycy i trzeba przyznac, ze ci ostatni to dopiero dali sie we znaki, gwalcac, palace i rabujac niczym wspolczesny urzad podatkowy.

Alfred Wielki to taki nasz Lokietek, malo wiele pozniej Harold, ale chlopak rzadzil zaledwie kilka miesiecy. Byl rok 1066. Ledwo zdazyl pokonac Dunczykow na polnocy Anglii w okolicy Jorku ( York ) a tu donosza, ze Wilhelm, ksiaze Normandii wyladowal. Harold pospiesznie przerzucil wojska na poludnie, walczyl dzielnie, zginal od strzaly ktora trafila go prosto w oko, zas Wilhelm od tej pory nosil przydomek Zwyciezcy. Potem byly krucjaty, Ryszard Lwie Serce, Jan bez Ziemi, Wielka Karta Swobod, szeryf z Nottingham, Robin Hood, piekna Marion, Dywizjon 303  i wreszcie pol miliona Polakow przylatuje tanimi liniami na lotnisko w Luton.

 

A co ze Szkocja? Owczesna jak i dzisiejsza Szkocje mozna podzielic na lezace na polnoc od Anglii tzw. Lowlands ( Niziny ) ze stolica w Edynburgu oraz lezace jeszcze dalej na polnoc Highlands ( Wyzyny ) oraz wyspy. Stopniowo polnocno-zachodnia krawedz oraz wyspy przeszly spod panowania norweskiego pod szkockie.

W Lowlands dominowal jezyk germanski Scots ( spokrewniony ze staroangielskim ), w Highlands oraz na Hebrydach jezyk iroszkocji, Gaelic.

( przy okazji – wspolczesny angielski to wynik zmieszania sie germanskiego Old Englisc z odmiana francuskiego przywieziona przez Wilhelma Zdobywce i jego Normanow. Coraz bardziej popularne slowa curva i doopa to wklad swiezych  imigrantow do skarbnicy jezykowej ).

Wspolczesna Szkocja, dwakroc mniejsza obszarem od Anglii, ma zaledwie

5 milionow mieszkancow, z czego polowa skupiona jest w aglomeracji wokol Glasgow ( tzw. Greater Glasgow, tak jak jedna piata mieszkancow Anglii mieszka w obrebie Greater London ). Nie nalezy sie zatem dziwic, iz zwlaszcza polnocna, “gorna” czesc kraju ( Highlands ) jest rzadko zaludniona.

Ze wzgledow politycznych ( zwiazanych z wewnetrzna sytuacja Szkocji i faktem, ze centrum polityczne znajdowalo sie na poludniu kraju ), jezyk gaelicki byl zwalczany

i dyskryminowany na rzecz Scots.

Stopniowo Scots tracil status jezyka odrebnego wobec angielszczyzny i obecnie traktowany jest jako dialekt angielski. Szkocki poeta narodowy Robert Burns pisal w lokalnym dialekcie, ale czy jest to dialekt w obrebie jezyka Scots, czy dialekt w obrebie jezyka angielskiego, sami Szkoci nie moga rozstrzygnac ( przy okazji, czy dany jezyk ma status jezyka odrebnego, czy jest uwazany za dialekt jezyka ogolnokrajowego, jest to przewaznie decyzja politycza; dlatego tez filolodzy niemieccy pisza o odrebnych jezykach kaszubskim czy goralskim, zas polscy filolodzy pisza o dialektach polszczyzny; dlatego tez polskim obowiazkiem jest utrzymywanie katedr jezykow luzyckich, uzywanych przez Serbo-Luzyczan w okolicach Budziszyna-Bautzen czy Chociebusza-Cottbus ).

Obecne jezyki oficjalne w Szkocji to angielski oraz gaelicki, ale ten ostatni jest ojczystym dla zaledwie 2% Szkotow, glownie na Hebrydach i … Bergamutach.

Kiedy zatrzymalem sie w B&B ( Bed and Breakfast ) w Helmsdale ( okolo 40 mil od polnocno-wschodniej krawedzi Szkocji ), okazalo sie ze rodzice gospodyni pochodzili z Hebrydow i dlatego jej jezykiem ojczystym byl Gaelic, zas angielskiego uczyla sie dopiero w szkole. Z kolei jej maz, szkocki goral czyli Highlander ( tj. mieszkaniec Highlands ) nie umial po gaelicku ani slowa.

Wsrod Szkotow sa oczywiscie pasjonaci gaelickiego, sa programy w tym jezyku, ale mimo silnego poczucia odrebnosci od Anglii, wiekszosc macha reka na zarowno Gaelicki jak i Scots.

Moze warto przy tej okazji zastanowic sie nad naszym polskim jezykiem i docenic, jak wielki jest dorobek zarowno literacki, jak i naukowy w naszym jezyku.

Jest to wielki skarb, od dziesieciu wiekow przekazywany z pokolenia na pokolenie, stale doskonalony i ubogacany – nie maja i nie beda miec takiego jezyka ani Walijczycy, ani Szkoci, ani nawet Irlandczycy, ktorzy w wiekach XVII-IX uratowali kulturowy dorobek Rzymu od zapomnienia, a zatem w tym czasie, kiedy u nas byc moze nawet pachole, nazwane pozniej Piastem Kolodziejem, jeszcze nawet z koszula w zebach nie biegalo …

 

Przez wiekszosc mojego pobytu w Albie czyli Szkocji mieszkalem w hotelu w Airdrie okolo 11 mil na wschod od Glasgow. Tam mialem spotkanie z chlopakami

z telekomunikacji i po raz pierwszy w historii zabraklo okowity Glenmorangie

( przypomne nie znajacym laciny, ze aqua vitae oznacza wode zycia, po szkocku whisky – w odroznieniu od irlandzkiej whiskey z E przed Y, choc ja smakiem E nie wyczuwam … ).

Nazajutrz, po porannym spotkaniu w Falkirk ( pod ktorym w roku 1298 wojska dowodzone przez Williama Wallace’a zostaly pokonane przez Edwarda I – druga bitwa w filmie “Waleczne Serce” ) pojechalem na kolejne spotkanie do Stirling.

Po spotkaniu jade na polnocny kraj miasta gdzie w oddali blyszczy w sloncu smukla, stumetrowa wieza – pomnik Wallace’a ( Wallace Monument ).

Po drodze przejezdzam kamiennym mostem przez rzeke Forth.

To tutaj na polnocnym brzegu rzeki miala miejsce we wrzesniu 1297 roku zwycieska dla Wallace’a bitwa zwana the Battle of Stirling Bridge ( na moscie Sterling, pierwsza pokazana w filmie Gibsona ).

Szkoci, zanim ruszyli do natarcia, pozwolili czesci armi angielskiej przekroczyc waski, wowczas jeszcze drewniany most. Anglicy, pozbawieni mozliwosci manewru na grzaskim gruncie a czesciowo unieruchomieni na moscie, wzieli tegie baty.

Wallace po zwyciestwie ruszyl na poludnie pustoszac cala Kumbrie ( Cumberland ) a nawet zajal i spalil York, po czym zostal mianowany straznikiem krolestwa Szkocji w imieniu owczesnego krola ( krolika ) Johna Balliola.

The Wallace Monument, strzelista stumentrowej wysokosci kamienna makieta szkockiej baszty-wiezy obronnej, zostala wybudowana okolo wiek temu na skale zwanej Abbey Craig ( craig to po szkocku skala, porownaj angielskie  crag, zas imie Craig brzmi jak Kefas ). Wszedzie jezdzac odwyklem od chodzenia i z trudem wnioslem upiekszajaca samarke na stromy craig.

Przed samym szczytem droge przebiegla mi ruda wiewiorka z dluga puszysta kitka – na szczescie ( wyobrazcie sobie, my beloved, ze rude wiewiorki wypierane sa na Wyspach przez zawleczone z Ameryki wiewiorki szare – jak pisal Koneczny, jesli pozostajemy bierni, to nizsza cywilizacja zaczyna wypierac wyzsza, bardziej moralnie wymagajaca).

Wejscie do baszty bylo juz zamkniete, widok jednak i tak zaparl dech. Patrzac na poludniowy zachod mozna zobaczyc wijaca sie w dole waska wstazke rzeki Forth oraz kamienny most, zas daleko na zachod widac po prawej Ben Lomond ( 973m, dla porownania moj punkt obserwacyjny na szczycie Abbey Craig u podnoza baszty mial zaledwie 95m), nastepnie Loch ( jezioro ) Lomond zas po lewej rece dochodzace do prawie 600m ponure Campsie Fells.

Nazajutrz pojechalem na zamek Stirling. Na poczatku XIV wieku przechodzil z rak do rak, ale od 1342 pozostaje w rekach szkockich.

Z esplanady dziedzinca patrzy na wieze Wallace’a odnowiciel niepodleglej monarchii szkockiej, krol Robert de Bruce.

Kilka mil na poludniowy zachod widac rozlegle blonia, prawie jak pola pod Grunwaldem. Na polach Bannock Burn, w dzien sw.Jana 1314 roku doszlo do decydujacej bitwy, w ktorej okolo dwukrotnie mniejsze liczebnie wojska szkockie

( glownie pikinierzy ) pod wodza Roberta de Bruce pokonaly armie Edwarda II, idaca na odsiecz obleganemu w zamku Stirling garnizonowi angielskiemu. Garnizon mial sie poddac, jesli do sw. Jana odsiecz nie nadejdzie – jak widac nadejszla w sama pore, ale i tak nie na wiele sie zdala, zas uciekajacy krol angielski mial chec schronic sie na zamku, ale dowodca garnizonu odmowil, tlumaczac, ze jutro musi przeciez zamek wydac Szkotom.

Na polu bitwy mozna zobaczyc piekny pomnik krola na koniu, trzymajacego

w prawej dloni czekan. Tym czekanikiem rozczepil w przeddzien bitwy atakujacego go kopia Sir Henry de Bohuna ( nie mylic z Bohunem z Rozlogow). Na postumencie umieszczono slowa z deklaracji z Arbroath z 1320:

“It is in truth not for glory, nor riches, not honours that we are fighting,

but for freedom, for that alone, which no honest man gives up but with life itself”

co po spolszczeniu znaczy:

“Zaprawde nie dla chwaly, nie dla bogactw, nie dla zaszczytow walczymy,

ale za wolnosc, jedyny klejnot, ktorego zaden uczciwy czlowiek nie odda, chyba ze wraz z zyciem”.

Dobrze powiedziane. Jak pisal Julisz Cezar o powstaniu Gallow pod wodza Wercyngetoryksa: “wszyscy ludzie daza do wolnosci, zas niewola jest im nienawistna”( omnes homines libertati student et statum servitutis oderunt ).

Owe czasy postrzegamy poprzez pryzmat filmu “Waleczne serce” – Mel Gibson zdaje sie nie przepadac za Anglikami i rysuje ich obraz w wyjatkowo nieprzychylnych barwach.

Krol Edward I Longshanks ( Dlugonogi ), pokazany w filmie jako wyrachowany macchiawelista, cieszy sie u Anglikow bardzo przychylna opinia. Pochodzacy z normanskiej dynastii Wihelma Zwyciezcy, jako pierwszy wychowywal sie w Anglii

a nie we Francji czy Normandii, mowil na codzien po angielsku a nie po francusku

i jako pierwszy wladca z tej dynastii prowadzil polityke anglo- a nie frankocentryczna.

Poniewaz uporzadkowal balagan po poprzednikach, nazywano go Edwardem I Prawodawca.

Po wojnach z krolem Llewellynem przylaczyl Walie do Anglii ( to on ofiarowal Walijczykom na zamku Caernarvon ksiecia, ktory nie znal ani slowa po angielsku ani po francusku, jak sie okazalo, swojego syna ktory byl wowczas kilkudniowym niemowleciem – a zatem prekursor dowcipu angielskiego ).Llewellyn tez byl jajcarzem: wierzyl w przepowiednie Merlina, ze jak pojawia sie okragle pieniadze, to Walia zawladnie Anglia. Jak widac zabobon nie poplaca i w proroctwa Michnika nie ma co wierzyc, bo wyjdziemy na nich jak Llewellyn na Merlinie.

Warto tez odroznic postac jego syna i nastepcy, urodzonego na zamku Caernarvon Edwarda II, pierwszego Ksiecia Walii ( obecnie taki tytul nosi ksiaze Karol ) od filmowego ksiecia. Mial wprawdzie francuskiego przyjaciela, Piersa Gavestona, ale ten byl gay w w znaczeniu tradycyjnym, czyli wesoly i hultaj i tak zle wplywal na ksiecia, ze zrozpaczony ojciec zamknal syna na troszku w loszku, a Piersa precz do Francji popedzil. Ale po smierci starego krola, mlody wezwal go napowrot, dal w zarzad Kornwalie i Kornelie za zone, az go musieli ( Piersa znaczy ) baronowie na smierc zaciukac.

To wlasnie Edward II of Caernarvon robil za Ulryka Jungingena pod Bannock Burn,

a choc z zyciem uszedl i do Anglii powrocil, to tyle sie zasluzyl, ze choc zyl, to w koncu umarl, jak w wierszyku:

 

            What I like about Clive

            Is that he is no longer alive.

            There is much to be said

            For being dead.

 

Co po spolszczeniu:

 

            To lubie w Filipie,

            Ze juz nie zipie.

            Czasem, niestety,

            Smierc ma same zalety.

 

I jeszcze dodajmy ze jego zona nie byla wcale urocza francuska aktorka Sophie Marceau, ale krolowa Isabella z Francji, pozniejsza regentka, co dzielila nie tylko wladze z niejakim Rogerem Mortimerem ( z tych Mortimerow, co to miod z cudzego ula chetnie by podbierali ), a ich rzady wspominano z odraza, jak rosyjska smute.

Przy okazji, z Edwardem I wiaze sie tez dramatyczna historia Kamienia Przeznaczenia, ktory sluzyl byl za poduszke patriarsze Jakubowi, gdy snil o drabinie … jakubowej. Poczawszy od krola Kennetha MacAlpina, ktory w IX wieku zjednoczyl Szkocje, wszyscy szkoccy krolowie byli koronowani siedzac na tym kamieniu, w wiosce Scone niedaleko Perth.

Szczwany Edward I pochwycil ow kamien w 1296 roku i zabral do Londynu, umieszczajac go pod nowym tronem koronacyjnym w Westminster Abbey. Trzeba bylo czekac do 1603 roku, gdy znow na Stone of Scone zasiadl szkocki krol,  James ( Kuba ) VI, koronowany na krola Anglii jako James ( Jakub ) I.

W roku 1950 szkoccy nacjonalisci wykradli kamien z Westminster i umiescili pod oltarzem Arbroath Abbey ( gdzie w 1320 ogloszono deklaracje niepodleglosci, cytowana wszesniej ). Przeniesiony napowrot do Westminster dwa lata pozniej, oficjalnie wrocil doSzkocji w 1996 i zostal umieszczony na zamku edynburskim w dzien sw. Andrzeja, patrona ( 30-listopada ). Jak widac Anglicy kamienia nie zniszczyli. A co z naszymi regaliami? Szwedzi uszanowali, Ruscy zostawili, ale wystarczylo ze na krotki okres po III rozbiorze Rzeczpospolitej Krakow zajeli Prusacy, natychmiast wylamali skarbiec, z zawartych w nim regaliow wylupali drogie kamienie, zas kruszec przetopili. Jak widac ta nacja juz tak ma we krwi.

  

Oddawszy tedy poklon walecznemu – i skutecznemu – krolowi, pojechalem rozmarzyc sie nieco nad brzegiem Loch Lomond. Pieknie, ale falstart, bowiem coz robic nad Loch Lomond, u stop ginacego w chmurach Ben Lomond, gdy serce

w Polszcze  - a jak bowiem powiada Pismo, gdzie skarb twoj, tam serce twoje.

 

W pozniejszych wiekach Anglia i Szkocja tworzyly wyjatkowo udany mariaz, ktory ostatecznie, po utracie kolonii polnocno-amerykanskich stworzyl wyjatkowe w dziejach Imperium, a ktorego cywilizacyjno- i kulturotworczej roli nielatwo przecenic. Dopiero druga wojna swiatowa zapoczatkowala proces jego rozkladu, poglebiony przez sponsorowane i inspirowane sowietami ruchy “narodowo-wyzwolencze” w Afryce, Azji i Ameryce Poludniowej, ktore do dzis wyzwalaja miliony ludzi z dachu nad glowa, zywnosci i zycia.

A tak przy okazji: zeby Polska mogla odzyskac niepodlegosc, dobry Pan Bog dopuscil byl pierwej do Wielkiej Wojny w Europie by oslabic Niemcy, potem do rewolucji bolszewickiej, by rozbic Rosje, potem do chwalebnego rozczlonkowania imperium otomanskiego, by zrestaurowac panstwo Izrael, bez ktorego wszak mielibysmy dzis nad Wisla judeopolonie, Michnik tworczo dopisywalby do Talmudu, a my jak jeden maz robilibysmy za szabes-gojow. A czemu o tym teraz wspominam? Nie wiem, tak mi sie przypomnialo bez zwiazku.

 

Kiedy nadszedl w koncu piatek, wymeldowalem sie szczesliwie z Airdrie i wczesnym rankiem pojechalem na ostatnie spotkania, a mialem je wszystkie na wschodnim wybrzezu: Montrose, Stonehaven, Aberdeen.

Patrzac na mape ( zwlaszcza po spozyciu miejscowej okowity ), w ksztacie wielkiej wyspy ( mainland UK ) mozna dopatrzec sie aportujacego smoka: tulow to Anglia, ogon to Kornwalia, skrzydlo to Walia, karczycho to poludniowa Szkocja, zas kudlaty leb z rozdziawiona paszcza, klapiaca w kieunku polnocno-wschodnim to szkockie wyzyny ( Highlands ).

Lezacy na podbrodku potwora Aberdeen opuscilem w piatek po poludniu i przez Elgin udalem sie w kierunku gardzieli. Ominawszy Inverness po lewej ( bylo zbyt pozno  i zbyt daleko by ogladac Loch Ness, zamek Urquhart i jeszcze narazac sie na spotkanie z Nessie ), jechalem dalej autostrada A9 przez most na Moray Firth, Czarna Wyspe, Cromarty Firth w kierunku na Wick. Wymieklem na gornym podniebieniu

w Golspie, gdzie odpoczalem do rana w B&B  i po spozyciu Full Scottish Breakfast ( ktore tym sie rozni od Full English, iz miast kielbaski podaja czarny pudding, czyli plajzder kaszanki, ktora twardziele spozywaja bez zmruzenia oka ), ruszylem dalej na polnoc w nieznane – a zauwazcie, ze juz niewiele tej polnocy zostalo ( jesli oczywiscie pominiemy wyspy Orkneje czy lezace pod Kolem Podbiegunowym Szetlandy ). Rzucilem okiem na dwa pobliskie zamki i nawrociwszy skrecilem na polnocny zachod do Lairg, ktora to miejscowosc lezy na poludniowym krancu rynnowatego, dlugiego na 28km ( 17 mil ) Loch Shin, w wodach ktorego  mozna zobaczyc skaczace lososie. Nie jechalemjednak dalej na polnocny-zachod brzegiem Loch Shin, ale odbilem na polnoc waska asfaltowka ( jednopasmowa, z mijankami ), dolinami Strath Tirry i Strath Bagastie ( strath to po gaelicku … dolina; najbardziej znana to Strathclyde ). Jechalem calkowita puszcza, minalem samotna gospode Crask Inn, dalej po prawej mialem prawie kilometrowej wysokosci Ben Klibreck, ponury, z wierzchokiem spowitym mgla czarna jak smola, jak Mount Doom ze Srodziemia – wokolo ani zywego ducha i az strach. Na wysokosci Loch Naver, zamiast jak Bog przykazal jechac dalej na polnoc, odbilem w lewo i waska sciezka 77 kolejnosci odsniezania, wsrod pustego i ponurego krajobrazu, niczym przez Tolkienowski Gorgoroth. Tu przeszly spokojnie przez droge sarny, ktore wspiawszy sie nieco na pagorek przystanely i dlugo patrzyly za mna jak ciekawskie kobiety. Minalem Loch Meadie z mnostwem wysepek i wzdluz urwiska wjechalem w Strath More. Tu auto ledwo sie juz miescilo na drodze az dojechalem do kamiennej wiezy z epoki brazu, charakterystycznej dla polnocnej Szkocji budowli zwanej “broch”.

Zabawiwszy malo wiele, bo coz tu plakac na pradawnych ruinach ruszylem dalej, az do podnoza lezacej tuz na prawo Ben Hope ( 925m ). Po obu stronach coraz wezszej sciezki lezaly oberwane skaly ( mialem nadzieje, ze spadly w epoce brazu raczej a nie rzadow Nowej Partii Pracy – New Labour Tony Blair’a ).

Ostatnia oficjalna mijanka i parking dla chetnych, ktorzy chcieliby wspiac sie na Ben Hope – ja chetny nie bylem, a  za chwile, kiedy zostalem otoczony przez stado krow, to i na chwile nadzieja mnie opuscila – trabie, zeby zeszly z drogi, a one nic, jeszcze podchodza blizej, przygladaja sie jakby rozwazajac, czy lepiej ubosc rogiem, czy raczej skopac kopytem. Dalem za wygrana i boczkiem, boczkiem, ledwo ominalem. Zaczelo mocniej kropic i wiedzialem, ze odwrotu juz nie ma – musze starac sie wyjechac na polnoc. Jechalem dalej wcisniety miedzy wschodni brzeg rynnowatego Loch Hope, a strome zbocza po prawej. A dalej na prawo wciaz unosil sie nade mna coraz czarniejszy Ben Hope, jakby zly, ze mu smiem spokoj zaklocac. Nagle krajobraz sie zmienil i wjechalem w gaj brzozowy – smiesznie brzmi, ale jechalem wsrod karlowatych brzoz, o karmazynowych czubkach, wsrod soczysto-zielonej trawy. Tu zobaczylem wspinajace sie na wzgorze stado jeleni – chlopaki jak widac szly na spotkanie z dziewczynami, ktore minalem kilka mil wczesniej.

Nim wyjechalem z gaju, po raz pierwszy zobaczylem pasace sie stado charakterystycznych Highland cows – rudego, wyjatkowo dlugowlosego bydla,

o poteznych, prostych i budzacych respekt rogach. Bogu dziekowalem, ze poprzednio otoczyly mnie krotkowlose czworonogi, a nie dlugorogie wlochacze.

Za chwile gaj sie skonczyl, krajobraz naraz zrobil sie pustynny, pogorze mialo kolor rudo-brazowo-czarny, nakrapiany szaro-srebrnymi skalami. Na prawo dymil rozlegly, choc wysoki na niecale 300m Druim Nan Cliar, wygladajacy z dala jak zastawiony dumiacymi polmiskami stol olbrzyma Magoga. Bylem kilka mil od morza, a wciaz jechalem stromo w gore. Loch Hope skonczylo sie, przylegajac polnocnym krancem do szosy A838 – bylem na czubku glowy T-Reksa, prawie nad Loch Eriboll ( nie jezioro, a raczej waska dluga ciesnina wrzynajaca sie w glab ladu ), ktore swego czasu swa dzikoscia zrobilo wrazenie na Sir Walterze Skocie.

Gwoli zaliczenia, miast skrecic w lewo na zachod, pojechalem polnocna krawedzia ladu na wschod, w kierunku najdalej na polnoc wysunietej miejscowosci, John o’Groats ( lezy ona jednoczesnie na samym polnocno-wschodnim wierzcholku Szkocji ). Nie jechalem wszakze do samego John o’Groats, ale majac po lewej zatoke Dunnet skrecilem na polnoc i dojechalem do najdalej na polnoc polozonego skrawka stalego ladu, a mianowicie Dunnet Head. Stoi tam poltorawieczna latarnia morska, wybudowana przez Roberta Stephensona, ojca ( a moze dziada ) Roberta Luisa, autora takich powiesci jak “Wyspa skarbow”, “Dr Jekyll i Mr Hyde” oraz “Porwany za mlodu”. Przy dobrej pogodzie widac majaczace w oddali Orkneje, ale ja widzialem jedynie ciemnosc.

Wrocilem na zachod ta sama droga, poprzez pustkowie, ponownie przez most na Kyle of Tongue ( Kyle to po gaelicku ciesnina ), przepastnym urwiskiem wokol Loch Eriboll, wsrod przygnebiajacej pustki i szalejacych zywiolow. Deszcz gestnial, nad droga przelatywaly jakby wodne kurtyny – tafle wody ( ! ), w pewnym momencie mialem wrazenie ze zjezdzam wprost do morza, pokrytego biala piana ( spokojnie, to tylko zludzenie optyczne ). Wial taki wiatr, ze woda plynela pod gore w przeciwnym kierunku do mojej jazdy, po bokach zas skulone czaily sie owieczki. Znow jade na polnoc zachodnim, rownie stromym brzegiem Loch Eriboll  i dwa kilometry przed Durness zatrzymuje sie przy zejsciu do niesamowitej groty  - Smoo Cave.

Schodze stroma sciezka do samego morza  i wchodze do budzacej groze jaskini. Tajemnicze skalne komnaty wysokie na 35m dudnia i wzmacniaja echem szum morza, szum padajacego deszczu, odglosy niedalekiej szosy. Szczerze mowiac mialem dusze na ramieniu  i wrociwszy na gore odetchnalem z ulga.

Mialem juz dosc i szeroki lukiem ominalem Cape Wrath – Przyladek Gniewu. Jesli lagodnie brzmiace miejsca byly takie, jakie byly, to zupelnie nie mialem juz ochoty doswiadczac niczyjego gniewu.

Jechalem jedyna dostepna szosa na poludniowy-zachod do Scourie i dalej na poludnie nieslychanie malowniczym i po prostu zapierajacym dech w piersiach polnocno-zachodnim wybrzezem do Ullapool, a potem to juz zrobilo sie ciemno i Sat-Nav prowadzil mnie juz za reke A835 do Inverness, dalej A9 do Perth, z okolic Glasgow autostrada doManchester a juz z tamtad to tylko 3 godziny i bylem w Corby o 6 rano.

Z Dunnet Head do Corby ok. 700 mil.

Kwadrans przede mna wrocil byl z pubu moj landlord, i ine mogl zasnac, bo slyszalem jak spadal z lozka, a ja tez od razu nie moglem zasnac, bo zdawalo mi sie, ze goni mnie wilcza mgla, siecze deszcz, spycha z drogi wicher, boda rogami wlochate wysokogorskie bydleta i chce porwac gorski olbrzym Magog, z czupryna dymiaca smolistoczarna mgla.

 

……

 

Dzis dostalem od kolegi z pracy wycinek z “Daily Mirror” informujacy o tym, ze firma “Tartan International” z Edynburga wprowadza na rynek specyjalny tartan dla Polakow, zawierajacym m.in. kolory bialo-czerwony z falgi polskiej i blekitny z flagi szkockiej. Tym sposobem mamy szanse stac sie najwiekszym szkockim klanem, no moze poza MacDonaldami i Cambellami.

Nasz szkocki kierowca Danny opowiedzial mi do tego taki dowcip:

“Tomorrow I will be wearing a kilt at my wedding” ( Juto na swoj slub zaloze kilt )

“What’s the tartan?” ( A jaki jest tartan, tzn. jaki wzor, jakiego klanu?)

Ale niestety rozmowca sie przeslyszal:

“What’s the tart in?” ( A w czym bedzie zdzira? )

I odpowiedzial:

“She’ll be in white”. ( Bedzie na bialo. )

 

Tym optymistycznym akcentem koncze.

Pan Zmartwychwstal, Alleluja!

 

MacGregor
O mnie MacGregor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura