Kryminalny epilog Krytyki Politycznej

Życie i przypadki Krytyki Politycznej,ściągnęły to środowisko tam,skąd niczym kulawa pchełka wyskoczyło przy wsparciu niemałych pieniędzy,którymi obdarzają ją Warszawiacy.

Warszawiakom oczywiście gratuluję,ale nie w tym rzecz.

KP wróciła tam,gdzie Kuba wtyka Polską flagę a jeśli ktoś zwróci mi uwagę,że jednak tam zmierzała przez cały czas swej działalności-kłócił się nie będę.

Chodzi mi o to,że w lokalu tej komunistycznej jaczejki znaleziono kastety,pałki i różne inne przedmioty codziennego użytku na lewicy.Problem w tym,że Niemcy którzy przypadkiem się tam znależli(w liczbie sięgającej setki-cóż za frekwencja biznesowa:)są absolutnie czyści,jeśli chodzi o"posiadanie"a przynajmniej tak twierdzą.

Prosta logika prowadzi zatem do wniosku,że niewygodne narzędzia porzucił w szacownej instytucji red.Żakowski,jednak domyślając się że sam takiego ciężaru by nie udzwignął,musiała mu pomagać reszta towarzyszy,czyli Sutkowski,Sierakowski i jacyś mniej mi znani intelektualiści.

Co prawda,Sutkowski tłumaczy się,że te narzędzia porzuciła niezidentyfikowana grupa kawiarnianych gości ale myślę,że w to nie uwierzy nawet gorliwy obrońca katolicyzmu w naszym zacofanym kraju Sewek Blumsztajn.(mogłem przekręcic nazwisko-jeśli tak,to po staropolsku-przepraszam)

Krótko mówiąc,śmierdzi tu zwykłym kryminałem,co się oczywiście działaczom KP nie zdarzy bo cała Polska przestałaby wtedy pracować,Kapitan Wrona odmówiłby lądowań a Seawolf skamieniał w zatoce Perskiej razem ze statkiem.

Mnie interesuje co innego.

Ilu obywateli naszego kraju,którzy codziennie demaskuja dziecinne kłamstwa swojej latorośli,da się nabrać na bajki  tego samego kalibru,serwowane im przez intelektualistów z KP?

A prościej-ilu znowu zrobi z siebie bezwolnych baranów?

Że retoryczne?

Wiem.