Paweł Kowal w rozmowie z Igorem Janke w programie Salon24live! powiedział, że prezydent Komorowski, w kontekście wydarzeń ws. tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej, powinien odwołać spotkanie z prezydentem Miedwiediewem zaplanowane na 11 kwietnia w Rosji, bo owa wizyta postawi go (Bronisława Komorowskiego) w niezręcznej sytuacji. Dodał jednak, że każde rozwiązanie będzie dla niego trudne.
Kowal zastanawiał się też, w jaki sposób Komorowski mógłby nie pokazać słabości państwa polskiego, jeśli jednak wybierze się na tę wizytę.
Stwierdził również, że prezydent Miedwiediew w analogicznej sytuacji odwołałby swoją wizytę.
Przysłuchuję się właśnie tej rozmowie i stwierdzam, że niewątpliwie brakowało tak mocnych słów w przestrzeni publicznej, pytanie jednak, czy faktycznie Bronisław Komorowski byłby gotów zaryzykować zerwaniem "poprawnych" stosunków dyplomatycznych i zrezygnować ze spotkania z Miedwiediewem w geście protestu przeciwko ukrywaniu faktów dot. ludobójstwa w Katyniu? Zapewne nie. Ciekawa jestem, jak Rosja zareagowałaby na takie zachowanie. I co właściwie nasz rząd powinien w takiej sytuacji zrobić, jak może w oficjalnych relacjach zademenstrować sprzeciw wobec zmiany tej tablicy. Czy właściwie będzie chciał to zademonstrować? Co o tym sądzicie?
Ps. Słowa Pawła Kowala pisałam z pamięci, więc mogą być nieliczne błedy, acz mam nadzieję nie merytoryczne.
Komentarze