Witam. Wszyscy o polityce, kto kogo podsłuchuje, jakie ruchy wyprzedzające stosować, aby nie paść ofiara tych przebrzydłych kelnerów, szefów sal lub różnego rodzaju Antków. Więc, tym razem z innej beczki. Kasa misiu, kasa. Jak kasy brakuje, to się nie posmaruje? Konsekwencje wiadome.
Mamy dane o średnich zarobkach w krainie, postrzeganej przez władze i różnej maści telewizornię, jako kraina powszechnej szczęśliwości, dobrobyty i miodu w gębie. 3964,91 zł brutto Wzrost rok do roku 3,5 %. LUDZIE, LUDZISKA jak tu się nie cieszyć? Przecież to prawie tysiąc euro!!!!!!! Jeszcze parę stówek i jest!
Dla bardziej wprawnych w rachunkach pytanko. Kiedy ten tysiąc osiągniemy?
Powiem jedynie, że wtedy w krainie powszechnego dobrobytu, średni zarobek będzie porównywalny z emeryturą biednego Greka. Jest tylko jeden szkopuł. DEFLACJA. Minister Szczurek szybko może nam wyjaśnić, że należy troszeczkę poczekać, bo wicie, rozumicie.
Druga bardzo ciekawa informacja, to przygotowania banków do wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE. Jak podaje dziennik Financial Times takie banki jak Citigroup, Morgan Stanley oraz Bank of America rozważają przeniesienie się z Londynu do Dublina. Pytam, więc, dlaczego akurat tam? Dlaczego nie do Polski?
Że, blisko Rosja? Przecież pieniądz nie zna granic. Biurowców budujemy na potęgę. Ponoć informatyków mamy bez liku i na pewno dużo tańszych niż w Irlandii.
Na koniec naszła mnie taka myśl. Kiedy obywatel będzie zarabiał równowartość
średniej 3964, 91 euro.
Przyciwnik tradycyjnego lewactwa, ludzi zwanych rzodkiewkami, mało wyrazistych. Wróg wulgaryzmów. Miłośnik przyrody i historii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka
