Rozpaczliwy apel komitetu wyborczego Prezydenta do lemingów.

Witam.

Rano miałem „przyjemność” oglądnąć w TVP Info, dwa spoty wyborcze, głównych kandydatów do fotela pod żyrandolem.

 Pierwszy z celebrytami życia publicznego, których łączy wspólny mianownik. Wdzięczność za ordery, tytuły i zaszczyty.

Grabowski, Turnau, Saleta, Gajos, Łukaszewicz, Wajda, lekarz i parę innych osób głosząc radosną nowinę;

GŁOSUJĘ NA KOMOROWSKIEGO. Głosują, ale radości w tych wypowiedziach za grosz. Powaga, powaga wręcz nadęcie do granic absurdu. Dlaczego głosują? Cisza. Cisza, sza.

Apelują do lemingów. Lemingi nie rezygnujcie, zaufajcie nam, może i wam coś się dostanie z jaśniepańskiego stołu. Ten sam chwyt zastosowany był w każdej kampanii wyborczej PO. Czy tym razem będzie skuteczny? Może, ale nie w towarzystwie spotu wyborczego, konkurenta Andrzeja Dudy. W tym spocie brak celebrytów, zwykli ludzie i ich codzienne problemy, jak znana sprawa odebrania dzieci rodzinie Bajkowskich, przez bezduszny aparat państwa.

Dwa spoty i dwa światy. Jeden oderwany od realiów życia, pokazujący ludzi zadowolonych, sytych mających się dobrze w świecie fikcji, spełnionych, ogrzewających się lub próbujących ogrzać się w ciepełku żyrandola.

Drugi, proza życia, codzienność. Pokazuje, dlaczego deklarujący poparcie dla Andrzeja Dudy, pójdą na niego zagłosować. Ten spot nie dotrze do lemingów. Oni z zamkniętymi głowami w szklanych słoikach, po bigosiku od mamusi ze wsi, studiujący na kierunkach, po których będą mogli w przyszłości pracować na zmywaku za granicą, jeszcze łykają tą papkę, gadkę. Do czasu. Przebudzenie bywa bolesne, jak ostatnio dla frankowiczów. Ale czy na tyle bolesne, aby przejrzeć na oczy?

PREZYDENT KOMOROWSKI MA PROBLEM. TYM PROBLEMEM JEST WIZJA DRUGIEJ TURY WYBORCZEJ I KONIECZNOŚĆ BEZPOŚREDNIEGO STARCIA Z ANDRZEJEM DUDĄ. STĄD TEN WIELKI STRACH JEGO I CAŁEGO POLITYCZNEGO ZAPLECZA.

Niecałe dwa tygodnie. Drogie lemingi, było tak wspaniale i może być nadal. Oczywiście, wspaniale mnie i mojej świcie. Wy jedynie głosujcie na mnie a ja obiecuję nadal pilnować żyrandola aż ostatni z was wyjedzie za granicę szukać pracy.