Witam.
Straciłem przyjaciela. Wszystko przez Dudę. Mam swoje latka, więc znajomi, serdeczni znajomi w sposób naturalny odchodzą z tego ziemskiego padołu. To jest prawidłowość, więcej, jedyna sprawiedliwość, na ziemi pełnej draństwa.
Kiedy wygrywała platforma, zaciskałem zęby, mówiąc sobie – trudno. Widocznie tak musi być. Porażek było dużo, zbyt dużo. Ale nigdy z tego powodu nie obrażałem się na kolegów uwiedzionych czarem Tuska i innych picusiów z plastikowymi uśmiechami. Starałem się ich zrozumieć, znosząc uszczypliwe uwagi o kaczystach, ignorując złośliwości. Ostatecznie każdy ma prawo do swoich, czasami odmiennych poglądów. Sądziłem, iż ludzie po renomowanych uczelniach, bywali w świecie zachodnim, potrafią się zachować w momentach dla nich krytycznych. Niestety, pomyliłem się. Codzienne czytanie służbowej GW, oglądanie TVN24, zrobiło swoje. Moi koledzy nagle zaczęli się zachowywać jak sierotki po Stalinie. Wyborcza klęska Komorowskiego odebrana została, jako ich osobista. Ci ludzie, na stanowiskach doznali szoku. Totalnego szoku. Załamany głos, drżąca ręka i ucieczka przed wzrokiem.
Przegrali. Pierwszy raz od ośmiu lat przegrali. Oni naprawdę uwierzyli w „ich demokrację”, ich „racjonalność”, ich świat. Im nie przeszkadzała szkodliwa polityka Rządu, doprowadzająca firmę na skraj bankructwa. Im przeszkadzała Solidarność walcząca o przetrwanie. Przeszkadzały protesty załóg, bo wymierzone w ukochaną platformę i jej przedstawicieli.
Straciłem przyjaciela, z którym nie jedną baryłeczkę opróżniłem, wiadereczko śledzików przy okazji zjadając.
Przyjaciel, z którym razem przeszliśmy wiele ciężkich chwil, nie wytrzymał presji przegranej. Przyjacielu, świat jest piękny, może być jeszcze piękniejszy, ludzie uśmiechnięci. Na Platformie świat się nie kończy. Jak dojdziesz do siebie, zrozumiesz, co się stało, zadzwoń.
Przyciwnik tradycyjnego lewactwa, ludzi zwanych rzodkiewkami, mało wyrazistych. Wróg wulgaryzmów. Miłośnik przyrody i historii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka